Oszukani przez franczyzobiorcę klienci chcą od Getin Banku 4,5 mln zł. Ten płacić nie zamierza, bo sam czuje się w tej sprawie poszkodowany.
Poniedziałek
29.10.2012
Oszukani przez nieuczciwego franczyzobiorcę banku klienci wystąpili z pozwem zbiorowym przeciw... Getin Bank.
 

Getin Bank może zostać zraniony odłamkami bomby, jaka wybuchła w połowie ubiegłego roku. Wtedy to wyszły na jaw oszustwa, jakich dopuścił się franczyzobiorca banku, Grzegorz P. Przedsiębiorca oferował klientom atrakcyjne lokaty, po czym dawał im do podpisania umowy, na mocy których nieświadomie przekazywali pieniądze jego prywatnym spółkom. Ponad 200 osób z województwa kujawsko-pomorskiego straciło w ten sposób łącznie ok. 9 mln zł. Dziś żądają zadośćuczynienia w kwocie bliskiej 4,5 mln zł. Wiedząc, że od skazanego na pięć lat więzienia właściciela placówki pieniędzy raczej nie odzyskają, za adresata roszczeń obrali sobie Getin Bank.

Toruńska kancelaria Felski, Piróg – Wolska i Partnerzy, która pomaga poszkodowanym, twierdzi że bank ponosi część winy za nadużycia, bo gwarantował wiarygodność franczyzobiorcy swoją marką, ale nie dopilnował jego działalności.

Getin Bank roszczeń ani swojej winy nie uznaje. Sam zresztą określa siebie mianem poszkodowanego.
- Dnia 09.05.2011 złożył w bydgoskiej prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w wyniku, którego pokrzywdzeni zostali zarówno klienci, jak i sam bank - poprzez swoją działalność firma Duoexpress (należąca do Grzegorz P. - przyp. red.) naruszyła nasze dobra osobiste – wizerunek i reputację w odbiorze klientów – tłumaczy Wojciech Sury, rzecznik Getin Banku.

Jak podkreśla, w umowie między bankiem a klientem nie powinna być wymieniona firma franczyzobiorcy. Klient umawia się z instytucją finansową, a nie z franczyzobiorcą, który pełni funkcję pośrednika i wykonuje czynności zapisane w umowie agencyjnej.

- W związku z tym podkreślenia wymaga fakt, że Bank nie jest stroną umów, które klienci zawierali z Duoexpress oraz BFD Finance Management GMBH, od których to powinny być egzekwowane należności w przypadku nie wywiązania się przez te firmy z zawartej z klientami umowy pożyczki. Treść i forma przedmiotowej umowy już w pierwszym kontakcie z tym dokumentem wyraźnie na to wskazywała precyzując strony umowy - mówi Sury.

Klienci mieli więc możliwość rozpoznać, że coś w podpisywanych przez nich umowach jest nie tak. Getin płacić nie chce i w zasadzie trudno mu się dziwić. Oszust uderzył nie tylko w kieszenie klientów, ale i w dobre imię banku. Gdy afera wyszła na jaw, Getin Bank wsparł klientów, zapewniając im pomoc prawną przez wynajętą kancelarię w Bydgoszczy. Teraz inni prawnicy chcą, by to on zapłacił za oszustwa swojego byłego partnera. Wszystko wskazuje na to, że sprawa skończy się w sądzie.

(gum)


Grzegorz Morawski
dziennikarz