Życie i zarabianie na wsi
Elżbieta Osman 22 lata temu przeniosła się z miasta na wieś. W świętokrzyskich Brodach nie mogła sobie jednak jakoś znaleźć miejsca. – Któregoś dnia koleżanka zaraziła mnie pomysłem na założenie agroturystyki. Poszłam na jeden kurs, później na drugi, organizowany przez urząd pracy i spodobało mi się – opowiada właścicielka gospodarstwa Daleko od Szosy.
Na początku wydzieliła w domu dwa pokoje ze wspólną łazienką, prowadziło do nich odrębne wejście. Ale po czterech latach okazało się, że gości przybywa i warto byłoby poszerzyć działalność. Dlatego wraz z mężem wybudowali letniskowy domek w starym sadzie, w którym jest kolejne pięć miejsc noclegowych. – Co rok staramy się dodawać coś nowego: staw rybny, zagrodę ze zwierzętami. Ciągle inwestujemy – dodaje.
Rolnik nie musi rejestrować działalności gospodarczej, jeśli chce prowadzić gospodarstwo agroturystyczne. Wystarczy zgłosić ten fakt w urzędzie gminy, która wpisze obiekt do rejestru usług hotelowych. Nie musi też płacić podatku dochodowego – pod warunkiem że wynajmuje maksymalnie do pięciu pokoi gościnnych, położonych w budynku mieszkalnym, na terenie gospodarstwa. Formalnie nie ma też obowiązku dokonania odbioru w sanepidzie, choć kontrola może się pojawić. – Pierwsza taka kontrola była u mnie chyba w drugim roku działalności – mówi Elżbieta Osman. – Teraz pojawiają się raz na rok lub raz na dwa lata. Sprawdzają ogólną czystość, warunki sanitarne.
Inspektorzy mogą też kontrolować m.in. jakość wody pitnej, prawidłowość usuwania ścieków, procedurę prania pościeli czy dezynfekcję koców i materacy.
Dom po rodzicach
Rolnicy zazwyczaj nie muszą kupować działki, najczęściej też – przynajmniej na początku – nie budują dodatkowych budynków. Wykorzystują te, które już mają, dzięki czemu inwestycja nie musi być duża. Wojciech Walkowiak z żoną Beatą agroturystyczną działalność utworzyli w gospodarstwie odziedziczonym po jego rodzicach, w Pakosławiu w Wielkopolsce. – Nie chcieliśmy, aby dom stał pusty – opowiada Wojciech Walkowiak. – Akurat była możliwość uzyskania dofinansowania z Agencji Restrukturyzacji i Modernizaji Rolnictwa, na pozarolniczą działalność na terenach wiejskich. A żona od wielu lat jest rolnikiem.
Państwo Walkowiakowie postanowili więc wykorzystać szansę. Zresztą taka okazja pojawia się dość często. Także w ubiegłym roku wiosną prowadzony był nabór wniosków od rolników, ich małżonków czy członków rodzin. Można się było starać maksymalnie o 100 tys. zł tzw. premii na rozpoczęcie działalności. Państwo Walkowiakowie z podobnego dofinansowania skorzystali w 2011 roku. Pokrywało 50 proc. inwestycji, na resztę trzeba było mieć środki własne. – Wyremontowaliśmy dom, przygotowaliśmy dodatkowe pokoje w nowej części budynku, wymieniliśmy dach – wylicza Wojciech Walkowiak. Później szukali też innych możliwości dofinansowania, by móc rozbudować ofertę. – Z Lokalnej Grupy Działania dostaliśmy 80 proc. kwoty na wykonanie piwniczki na warzywa i wybudowanie pieca chlebowego – dodaje Wojciech Walkowiak.
Z internetu pod strzechy
Agroturystyka najlepiej sprawdzi się oczywiście w spokojnej okolicy, blisko lasu, jeziora. Ale dobrze też jeśli w nieodległej okolicy są jakieś atrakcje do zobaczenia: zabytki, ciekawe miejsca, rezerwaty przyrody. Jak mówią właściciele agroturystyk, większość gości trafia do nich za pośrednictwem internetu. – Choć pierwszych gości miałam z polecenia. Koleżanka, która nie miała już wolnych pokoi, odesłała turystów do mnie – wspomina Elżbieta Osman. – Do dziś wspominam to ze śmiechem, bo spodziewali się, że przyjeżdżają na wieś, gdzie nadal są kryte strzechą chałupy, a w domach nie ma łazienek. Byli bardzo zaskoczeni standardem naszych pokoi. Po jakichś dwóch latach zainwestowaliśmy w naszą pierwszą stronę WWW i faktycznie to internet jest głównym źródłem klientów.
Oprócz założenia własnej strony, warto też promować się na portalach noclegowych czy agroturystycznych, najlepiej takich, które są bardzo dobrze wypozycjonowane. To kosztuje jakieś 600-700 zł rocznie. – Moje roczne wydatki na reklamę to około 2 tys. zł – mówi właścicielka gospodarstwa Daleko od Szosy. – Trzeba mieć wizytówki, przygotowuję też widokówki i inne gadżety, z którymi jeżdżę na przykład na targi agroturystyczne. Nie są to jednak wyjazdy prywatne, bo cena stoiska targowego jest bardzo wysoka. Wyjeżdżam np. z Regionalną Organizacją Turystyczną, także na imprezy zagraniczne.
Chleb z pieca i minizoo
Z racji tego, że rolnicy starają się nie przekraczać liczby pięciu pokoi, gospodarstwa agroturystyczne zwykle oferują góra kilkanaście miejsc noclegowych. W Wojciechówce jest ich 10. W starej części domu gospodarze starali się zachować klimat sprzed lat. Są tu rodzinne pamiątki, meble należące do kilku poprzednich pokoleń. Ale to kuchnia i łazienka mają w pełni nowoczesne wyposażenie. Pokoje powinny być urządzone schludnie, funkcjonalnie. Nie trzeba inwestować w drogie meble, ale nie powinno się też wstawiać rupieci, które akurat zalegają nam w domu. Klienci oczekują już pewnego standardu, choć zdarza im się też zamarzyć o tradycyjnej wsi. – Czasami ludzie pytają, czy mogą do nas przyjechać i wydoić krowę, napić się mleka prosto z takiego udoju. Ale to już nie te czasy – mówi Wojciech Walkowiak. – Polska wieś wygląda inaczej niż jeszcze 20 lat temu.
Za to niewątpliwą atrakcją jest możliwość zjedzenia chleba, wypiekanego na miejscu, w specjalnym piecu, według starej receptury babć. Zwykle gospodarze robią taki wypiek raz na tydzień, w sobotę. Sam proces wyrabiania i wkładania bochenków do pieca już jest ciekawy, a chleb utrzymuje później świeżość przez tydzień. Goście mogą też spróbować lokalnego przysmaku, który jest specjalnością gospodyni, czyli kiszonych szparagów, które zostały nawet wpisane przez ministerstwo rolnictwa na listę produktów tradycyjnych. Szparagi, oczywiście, gospodarze uprawiają sami. Inne dodatkowe atrakcje też są mile widziane: wypożyczanie rowerów, spływy kajakowe, możliwość wędkowania. W gospodarstwie Daleko od Szosy goście mogą też np. obejrzeć przydomowy zwierzyniec, w którym są m.in. króliki, świnki wietnamskie, owce kameruńskie, ozdobny drób. – Co rok zimą wymyślam nowe rzeczy, które później mój mąż realizuje – śmieje się Elżbieta Osman. – Teraz np. zrobiliśmy ścieżkę zmysłów dla dzieci. Jest wykonana z drewnianych bali, wśród których są miejsca z fragmentami innego rodzaju podłoża, np.: piaskiem, korą, szyszkami.
Ładnie i bezpiecznie
Przy urządzaniu gospodarstwa nie wolno zapomnieć o odpowiedniej aranżacji otoczenia. Ogród powinien być zadbany, przyjemny, ukwiecony. Potrzebna jest altana, miejsce na grill, ławeczki, hamaki. Główni klienci agroturystyki to rodziny z dziećmi, więc konieczne są też atrakcje dla najmłodszych, czyli plac zabaw, zjeżdżalnia, piaskownica, huśtawki, trampolina. – Wszystko, co planuję urządzić w naszym gospodarstwie, robię, pamiętając o tym, że może z tego korzystać dziecko. Musi więc być bezpiecznie – podkreśla Elżbieta Osman. – Mamy też wykupione ubezpieczenie OC na wypadek, gdyby komuś coś się stało na terenie gospodarstwa.
Do miesięcznych wydatków, oprócz prądu, wody, gazu wchodzi też wiele dodatkowych rzeczy. – Na same kwiaty do ogrodu wydaję co rok kilkaset złotych. Ich podlewanie zajmuje mi codziennie półtorej godziny – opowiada Elżbieta Osman. – Co tydzień trzeba kosić trawnik, a benzyna do kosiarki też przecież kosztuje. Metr sześcienny drewna do grilla czy napalenia w piecu (a ciepłą wodę mamy przez podgrzewanie piecem) to 150 zł. Dochodzą środki czystości, artykuły higieniczne. Przynajmniej co 3-4 lata trzeba kupić nowe zestawy pościeli. A to zepsuje się rower, a to ktoś przebije oponę. Trzeba konserwować altankę, zarybiać staw, kupić karmę dla zwierząt, napełniać wodą rozkładany basen i tak dalej. Dwa lata temu zrobiliśmy duży remont.
Dlatego cenę za kwaterę trzeba skalkulować tak, by z jednej strony nie odstraszyła klientów, a z drugiej pokryła wszelkie koszty i dała szansę na zarobek. Teraz za dobę w gospodarstwie agroturystycznym trzeba zapłacić ok. 40 zł.
Sezon latem
Agroturystyka to oczywiście biznes sezonowy. W wakacje obłożenie może być 100-procentowe. Dobre miesiące to jeszcze czerwiec i ciepła jesień, która przyciąga grzybiarzy. Ale przez większą część roku pokoje mogą świecić pustkami. Zdarzają się jeszcze goście świąteczni – na Boże Narodzenie i Wielkanoc. – Agroturystyka nie jest naszym jedynym źródłem utrzymania – zastrzega Wojciech Walkowiak. – Przede wszystkim nie jest tak, że pokoje są na okrągło wynajęte. Owszem, ludzie przyjeżdżają na weekendy, na tydzień lub kilka dni, zwłaszcza w wakacje, ale nawet latem bywa, że pokoje są puste. Więc oprócz agroturystyki mamy jeszcze 28-hektarowe gospodarstwo, które jest głównie na głowie żony, ja poza tym pracuję na etacie.
Aby poszerzyć możliwości zarobkowania, Elżbieta Osman wpadła na pomysł zorganizowania zagrody edukacyjnej, do której na zajęcia mogą przyjeżdżać przedszkola i szkoły. – Będę uczyć dzieci gotowania, pokazywać im nasze zwierzęta – mówi. – To pozwala uzyskiwać dochód także w martwym sezonie.
PRZECZYTAJ ARTYKUŁY
Warsztaty kulinarne dla dzieci, które łączą zabawę z nauką zdrowych nawyków żywieniowych, to dobry pomysł na biznes, zwłaszcza w czasach, gdy coraz więcej osób zwraca uwagę na zdrowy styl życia.
Świąteczne warsztaty dla rodzin i firm przez cały grudzień cieszą się dużym zainteresowaniem. Kto może w ten sposób zarabiać?
Zamiast kupować, można pożyczyć. Zysk z pożyczania mają ci, którzy użyczają rzeczy, a także ci, którzy je użytkują. Na zarobek liczą też pośrednicy. Dla nich to dobry sposób na biznes.
Bilard jest popularną rozrywką i dość prostą grą. Trzeba kijem posłać bilę do łuzy. Kto trafia, ten wygrywa – tak samo jak w biznesie. Własny klub bilardowy może być trafną inwestycją.
Firmy oferujące warsztaty malowania połączone z degustacją wina zyskują na popularności. Jak otworzyć taki biznes?
NAJCZEŚCIEJ CZYTANE
Kredigo otwiera więcej biur niż planował. Partnerzy, żeby zarobić, muszą nauczyć się dobrze weryfikować klientów.
Fabryka Pizzy zamieniła się we włoską restaurację, która serwuje różnorodne dania. Czy ten ruch się opłacał?
Żeby myśleć o otwarciu własnego McDonalda nie wystarczą tysiące ani setki tysięcy złotych . Potrzeba więcej. Ile? I co franczyzobiorca Złotych Łuków dostanie w zamian?
Paweł Marynowski z ZapieCKanek startuje z franczyzą. Czym zapiekanki jego marki wyróżniają się od konkurencji?
Wiele osób wciąż myli franczyzę z franszyzą, która jest pojęciem z rynku ubezpieczeń. Niepoprawna jest również franczyzna czy też franszczyzna.
POPULARNE NA FORUM
Co sądzicie o Oskrobie?
Witam, Z calego serca odradzam jakąkolwiek wspolprace z ta firma. Okolo 2 miesiące temu zglosilam sie do Oscroby bedac zainteresowana franczyza ich sieci. Wyslalam do nich...
Planuję założyć własną działalność - od czego zacząć?
Najlepiej zacząć od kupna gotowej spółki . Zakup gotowej spółki daje pewność, że firma istnieje i ma już zarejestrowany kapitał zakładowy, co może być ważne z...
Oszukani przez franczyzodawcę
Wspolpraca z firma Ship Center jako franczyzobiorca??? ODRADZAM SPRAWDZ ICH UMOWE U SWOJEGO PRAWNIKA, jest ona jednostronna i ukierunkowana na kary umowne ktore sobie sami...
Czy na odzieży można jeszcze zarobic?
Ja kupuję na hurtowni stradimoda.pl od jakiegoś roku nie zawiodłam się doradzą zawsze dobrze dbają o klienta a uwierzcie mi jest dużo hurtowni które chcą tylko...
piszę pracę na temat franchisingu :)
hej, tez poszukuję danych, znalazłaś coś może oprócz ilości placówek i marek franczyzowych?
Sukcesja w Intermarché i Bricomarché
przeciez to złodzieje
piszę pracę na temat franchisingu :)
Szukam szcegółowego raporty na temat franczyzy w latach przed pandemią i po. Rozumiem że osttani raport opublikowany był za rok 2010 ale niestety jego również nię mogę...
Praca magisterska - licencjacka o franchisingu
Witam, Jestem studentką III roku Finansów i Rachunkowości na Uczelni Łazarskiego w Warszawie. Obecnie prowadzę badania w ramach seminarium dyplomowego. Poniższa ankieta...