Biznes, który ma potencjał
Mało kto – wracając pamięcią do szkolnych lat – dobrze wspomina zajęcia z matematyki. Królowa nauk ma wśród uczniów takie sobie notowania. Jedni lubią ułamki, drudzy wolą trygonometrię, ale zasadniczo mało kto dobrze wspomina całki czy różniczkowanie i całą tę matematyczną czarną magię, która wymaga od szarych komórek nieludzkiego wysiłku, czyli logicznego myślenia. Egzaminy jednak same się nie zdadzą, więc rodzice posyłają uczniów na korepetycje, licząc na rozwiązanie szkolnych problemów. Kursy przygotowawcze czy zajęcia dodatkowe mają pomóc opanować wiedzę na poziomie gwarantującym przetrwanie od jednego do drugiego egzaminu i promocję z klasy do klasy.
Autorski system nauczania
Karol Węgiełek z Łukaszem Łabędzkim problemów z matematyką nigdy nie mieli – ani w szkole, ani na studiach. Skończyli Politechnikę Warszawską, dorabiając sobie na uczelni udzielaniem korepetycji z przedmiotów ścisłych. Nie od razu przyszedł im do głowy pomysł, aby założyć szkołę matematyki. Ale pierwsze, na co zwrócili uwagę, to fakt, że system szkolny ma problemy z przekazywaniem wiedzy w sposób przystępny i wolny od edukacyjnej presji.
– Nauczyciele często narzucają swoje metody nauczania. Nie pozwalają uczniom pracować po swojemu. A nauka matematyki nie na tym polega. Chodzi o umiejętność rozwiązywania problemów. Jaką metodą dojdzie się do prawidłowych wyników, to już kwestia wtórna. Wzorów nie trzeba kuć na blachę – trzeba umieć z nich korzystać. Uczyć się poprzez skojarzenia. Natomiast osoby, które przychodziły do nas na korepetycje, miały z tym problem, były od razu negatywnie nastawione. Traktowały matmę jako wroga publicznego numer jeden. Uznaliśmy, że trzeba spróbować to zmienić – opowiada Łukasz Łabędzki.
Postanowili dalej udzielać korepetycji, ale na nieco innych zasadach. Tak padł pomysł stworzenia szkoły AleMatma. Jak sami mówią, powody były dwa. Pierwszy – nazwijmy go ideologicznym – zakładał wprowadzenie autorskiego systemu nauczania, poszerzenia wiedzy uczniów czy kursantów, ośmielenia ich do logicznego myślenia. Zwłaszcza że osoby uczęszczające na korepetycje bardzo sobie chwaliły metody nauczania stosowane przez Łukasza i Karola. Drugi powód był bardziej prozaiczny – Łabędzki i Węgiełek nie chcieli iść po studiach do pracy w korporacji. Mieli pomysł na własną działalność i go zrealizowali.
W 2016 roku powstała pierwsza tego typu placówka; nowoczesna i przyjazna – jak zapewniają wspólnicy AleMatmy; taka, która nie powiela szkolnych błędów w budowaniu relacji na linii uczeń – nauczyciel.
Początkowo wszystko robili sami, tylko we dwóch. Trzeba było zacząć od znalezienia lokalu w dogodnym miejscu, co dla edukacyjnego biznesu ma niebagatelne znaczenie. Szkoła musi być dobrze widoczna i łatwo dostępna, dlatego swoją zlokalizowali w centrum Piaseczna w sąsiedztwie kilku szkół (do najbliższej to tylko kwadrans drogi piechotą). Nieopodal jest przystanek autobusowy oraz stacja PKP, gdyby ktoś potrzebował dojechać na zajęcia ze stolicy i okolic. To optymalna miejscówka.
Gdy szkoła już stała, a na zajęcia coraz tłumniej uczęszczali uczniowie, należało zatrudnić więcej nauczycieli. Po pewnym czasie udało się zaangażować kolejne osoby i otworzyć drugą placówkę – niedaleko tej pierwszej, bo w Nowej Iwicznej, między Piasecznem a Warszawą. Obecnie AleMatma daje w sumie pracę około 10 osobom.
– Szukamy i zatrudniamy osoby z pasją, które – jakby to powiedzieć – lubią i potrafią edukować innych i jednocześnie nie są zmanierowani przez system edukacji szkolnej. Wdrażamy takie osoby w nasz system – mówi Łabędzki.
Zajęcia odbywają się w niedużych grupach, zwykle od pięciu do siedmiu osób, a nawet mniejszych (2-4), jeśli są to korepetycje. Szkoła oferuje kursy maturalne (możliwy indywidualny tok nauczania), a także lekcje dla dzieci w wieku 5-9 lat, które w zasadzie uczą poprzez zabawę. Stąd gry rozwijające wyobraźnię, nauka liczenia przy użyciu zapałek albo zegarka ze wskazówkami. Chodzi o oswojenie najmłodszych z matematyką.
Zajęcia, organizowane i w dni powszednie, i w weekendy, trwają dłużej niż pełna godzina lekcyjna. Zwykle to 60 minut. Ale jeśli jest taka wola po stronie uczniów, rodziców czy samodzielnych kursantów, można wydłużyć ten czas do półtorej albo do dwóch godzin. Indywidualne korepetycje kosztują 99 zł za godzinę – zarówno w trybie stacjonarnym, jak i online. Cena rośnie, jeśli nauczyciel musi dojechać do ucznia (109 zł). Z kolei koszt korepetycji grupowych maleje wraz z liczebnością uczniów: zajęcia dla dwóch osób to wydatek rzędu 65 zł (od osoby), dla trzech – 55 zł, a dla czterech – 45 zł.
Opłata za kurs maturalny jest uzależniona od poziomu ucznia: podstawowy (z rocznym dostępem do platformy online) jest w cenie 797 zł i jest to płatność jednorazowa, a rozszerzony – 297 zł miesięczne i jest to stała opłata obowiązująca przez cały kurs trwający siedem miesięcy. Przygotowanie do egzaminu ósmoklasisty kosztuje 177 zł miesięcznie (przez osiem miesięcy).
Pieniądze i kompetencje
Taką szkołę, jak ta Karola i Łukasza, może założyć każdy. Twórcy AleMatmy udostępniają wypracowane know-how chętnym franczyzobiorcom, którzy chcą pod znanym szyldem rozpocząć swoją misję edukacyjną i nawracać niewierzących w sens nauki matematyki. Są dwa warunki uczestnictwa we franczyzie. Pierwszy to środki finansowe, drugi to kompetencje.
Zacznijmy od pieniędzy. Na start potrzeba około 12 tys. zł (przy założeniu, że otwieramy lokal w miejscowości do około 70 tys. mieszkańców). I jest to promocyjna cena dla pierwszych dziesięciu franczyzobiorców, którzy zdecydują się otworzyć szkołę na warunkach zapewnionych przez Węgiełka i Łabędzkiego. Później ta wstępna opłata może rosnąć. Co się kryje za tą kwotą? Głównie wyposażenie sali wykładowej: stoły, ławki, laptop, tablet, telewizor plus podręczniki, materiały marketingowe, a także pakiet szkoleń biznesowych i wsparcie merytoryczne. Szkoła udostępnia również logotyp marki.
Założyciele AleMatmy sugerują partnerom biznesowym znalezienie niedużego lokalu (może być własny lub wynajmowany) o powierzchni 10-20 m2. Trudno estymować koszty wynajmu, bo te są uzależnione od wielkości danego miasta, ale w przybliżeniu trzeba na ten cel zarezerwować 500-800 zł miesięcznie.
Koszty inwestycyjne to jedno. Osobną kwestią są opłaty licencyjne. Tu przedsiębiorcy mają dwie opcje do wyboru. Jeden model zakłada stały abonament. Za pierwszy miesiąc nie płaci się nic, ale z każdym kolejnym opłata rośnie: do pół roku wynosi 500 zł, od siedmiu do dwunastu miesięcy – już 1,1 tys. zł, a powyżej roku – 1,5 tys. zł. Można jednak wybrać abonament prowizyjny. Tu opłaty są skorelowane z przychodami. I znów, pierwszy miesiąc jest bezpłatny. A później trzeba odprowadzać po 10 proc. od przychodu.
Właściciele szkoły uspokajają, że to pewny biznes i nie sposób nie mieć klientów. Ważny jest tylko moment startu. Od września zarabia się od razu, bo akurat zaczyna się rok szkolny, więc rodzice gorączkowo szukają dla dzieci korepetycji. Jako że czas ma znaczenie, Karol z Łukaszem wstrzymują się z naborem nowych franczyzobiorców i wszystkich chętnych proszą o cierpliwość, do wiosny przyszłego roku – wtedy łatwiej przygotować się do inauguracji nowych placówek z myślą o kolejnym sezonie szkolnym.
Było o pieniądzach, teraz o kompetencjach. Szkoła matematyki to nie biznes dla każdego. – Trzeba lubić matematykę, lubić dzieci i lubić uczyć – wylicza Łabędzki. – Inaczej trudno myśleć o biznesowym powodzeniu.
Franczyzobiorca AleMatmy nie musi otwierać stacjonarnej szkoły. Może prowadzić mobilny punkt edukacyjny, czyli dojeżdżać do ucznia samochodem. Taka forma nauczania zależy od decyzji właścicieli biznesu, bo to oni muszą się co do tej kwestii ostatecznie wypowiedzieć. I znowu lokalizacja ogrywa nadrzędną rolę. Jeśli nauczyciel pochodzi z dużej miejscowości, będzie musiał otworzyć lokal i uczyć na miejscu. Jeśli natomiast mieszka na prowincji, wystarczy mu auto. Oczywiście, będzie oklejone reklamą z logo firmy. Marketing to konieczność, w każdym biznesie – także szkolnym.
– Mamy reklamowe okleiny na samochody, udostępniamy bannery oraz projekty ulotek. Stawiamy zdecydowanie na marketing internetowy na Facebooku, Instagramie, YouTubie, TikToku. Tam są teraz młodzi ludzie, więc my również musimy tam być, jednakże absolutnie nie rezygnujemy z tradycyjnej formy promocji, jakimi są właśnie ulotki rozdawane pod szkołami. To dobry sposób na zaprezentowanie oferty naszej placówki. Zawsze ktoś weźmie ulotkę, przeczyta w domu, a później zadzwoni – mówi Łabędzki.
Konkurencja w tym biznesie jest nieduża. Istnieje wprawdzie mnóstwo prywatnych szkół, które zachwalają swój program nauczania dodatkowego dla uczniów podstawówek, liceów czy studentów, ale są to w większości szkoły języków obcych. Placówek edukacyjnych poświęconych wyłącznie nauce matematyki jeszcze zbyt wiele nie działa na rynku. Twórców AleMatmy ten stan specjalnie nie martwi. Dzięki małej konkurencji biznes taki jak ten da się szybciej wyskalować. Klientów nie trzeba szukać. Widząc zaufaną i sprawdzoną markę, sami przychodzą – zaraz po lekcjach.
Otwieramy szkołę AleMatma
- Koszty inwestycyjne: 12 tys. zł
- Koszty miesięczne (utrzymanie lokalu bądź samochodów, uzupełnianie przyborów szkolnych takich jak markery do tablic): 1 tys. zł
- Szacunkowe dochody: 10 tys. zł
ZOBACZ W KATALOGU
PRZECZYTAJ ARTYKUŁY
Nie trzeba mieć wykształcenia pedagogicznego, żeby móc prowadzić biznes edukacyjny. Licencję na biznes w tej branży znajdziemy na Targach Franczyza, które odbędą się już 24-26 października.
Marek Karwański, masterfranczyzobiorca szkoły muzycznej Yamaha, 30 lat temu jako pierwszy otworzył w Polsce placówkę pod tym szyldem.
Zanim Szymon Fenikowski zdecydował się na współpracę z Edukido, dzwonił do innych partnerów z pytaniem, jak im idzie. Co odpowiadali?
Szkole La Mancha przybywa partnerów i klientów. Co przyciąga Polaków do nauki hiszpańskiego?
Edu3Dkacja pokazuje dzieciom, jak korzystać z nowych technologii. Czy na prowadzeniu takich zajęć można zarobić?
NAJCZEŚCIEJ CZYTANE
Połączenie restauracji z produkcją piwa przyciąga klientów. Browar Korona postanowił to wykorzystać.
Z kosmetyczną marką Yves Rocher można współpracować w dwóch modelach. Czym się różnią?
Żeby myśleć o otwarciu własnego McDonalda nie wystarczą tysiące ani setki tysięcy złotych . Potrzeba więcej. Ile? I co franczyzobiorca Złotych Łuków dostanie w zamian?
Pieczarkarnia to opłacalny biznes nawet na niedużą skalę. Właściciel jednej hali zbiera plony co sześć tygodni. Gdy ma się więcej pomieszczeń – wtedy na zyski można liczyć co tydzień.
Bilard jest popularną rozrywką i dość prostą grą. Trzeba kijem posłać bilę do łuzy. Kto trafia, ten wygrywa – tak samo jak w biznesie. Własny klub bilardowy może być trafną inwestycją.
POPULARNE NA FORUM
Żłobek
Hej! Chciałabym otworzyć żłobek- macie doświadczenia z jakąś franczyzą? Może jest tutaj jakis właściciel, który zechciałby ze mną porozmawiać nt. opłacalności...
Praca licencjacja - franczyza McDonald's
Piszę pracę licencjacką na temat franczyzy jako formy prowadzenia działalności gospodarczej na przykładzie McDonald 's. Bardzo proszę o wypełnienie ankiety...
Akademia Bystrzaka
Podłączam się do pytania.
Akademia Bystrzaka
Witam serdecznie Zastanawiam się nad Akademia Bystrzaka. Macie jakieś doświadczenia?
Wirtualna Asystentka?
Moja siostra i jest bardzo zadowolona. Z tego co wiem to swój poczatek miała po kursie Poli Sobczyk z Barand Assist. I potem zaangażowała się w to całkowicie i dziś...
Wirtualna Asystentka?
Czy ktoś może pracuje jako WA i może podzielić się opinią? Zastanawiam się nad taką pracą. Znalazłam kilka kursów od Poli Sobczyk właśnie dla Asystentek i wygląda...
Czy warto zainwestować w szkołę językową?
Moim zdaniem warto. Jestem pewien, że znajomość języka angielskiego na pewno ci się przyda w przyszłości. Znając jakiś język obcy możesz też starać się o lepszą...
Z korepetytora na dyrektora
Fajny artykuł o ciekawej historii. Trzeba przyznać, że pomysł jest dość oryginalny i na pewno jest na to zapotrzebowanie. Sama chodziłam na korepetycje z matmy, więc...