Rynek wciąż się stabilizuje, czuły na wstrząsy spowodowane sytuacją epidemiologiczną. Polacy jednak nadal widzą sens w prowadzeniu własnego biznesu. Według raportu „Przedsiębiorczość po polsku. Jak zmienia się nasze podejście do pracy na własny rachunek?”, przygotowanego przez Grupę Muszkieterów, blisko co czwarty z nich zaczął rozważać prowadzenie własnej działalności gospodarczej wskutek pandemii. Polacy objęci badaniem, przedsiębiorczość kojarzą głównie z zaradnością, umiejętnością radzenia sobie w najróżniejszych sytuacjach oraz prowadzeniem własnego biznesu. 32 proc. z nich deklaruje bycie przedsiębiorczym, a ponad 50 proc. wskazuje, że mogliby prowadzić własną firmę. Pozostaje pytanie, jaki biznes wybrać, aby zwiększyć swoje szanse na sukces. Przedstawiamy kilka propozycji.
- Dowóz jedzenia
- Salon depilacji
- Salon kosmetyczny
- Salon masażu
- Sprzedaż karmy dla zwierząt
- Sklep z kosmetykami
- Sklep z artykułami dla domu
- Firma usługowa
- Pączkarnia
- Kebab
- Pizzeria
- Firma zajmująca się doradztwem w zakresie ochrony środowiska
Dowozy mocno w górę
Sieć Stava, specjalizująca się w dowozach posiłków z restauracji i zakupów ze sklepów, w tym roku podwoiła liczbę swoich oddziałów. Ma ich obecnie 49, w 45 miastach. Szybki rozwój to m.in. efekt rosnącego rynku dowozów jedzenia. – W raporcie o rynku dowozów jedzenia, który opublikowaliśmy w kwietniu tego roku, przewidywaliśmy, że po wzroście wartości rynku aż o 42 proc. w 2020 roku ten rok przyniesie korektę. Nie mamy jeszcze, oczywiście, danych za pełen rok, ale już teraz widzimy, że będziemy musieli zweryfikować w górę naszą prognozę – komentuje Grzegorz Aksamit, wiceprezes spółki akcyjnej Stava. – Po miesiącach lockdownów i obsługi gości restauracji wyłącznie w dowozach, konsumenci przyzwyczaili się już do dostaw jedzenia.
Jak dodaje wiceprezes Stava, wartość rynku, liczona całkowitą wartością zamówień, będzie rosła także ze względu na wzrost cen za posiłki w dowozie. Od 2019 roku wzrosła ona aż o ponad 10 zł, a w ujęciu relatywnym o 21,3 proc. – W 2019 roku średnia wartość zamawianych posiłków wynosiła 52,47 zł, w 2020 wzrosła do 57,77 zł, natomiast w tym roku, według stanu na październik, osiągnęła już wartość 63,66 zł – precyzuje Grzegorz Aksamit. – Z jednej strony, te wzrosty wynikają z trudnej sytuacji na rynku pracy, która wpływa na kondycję restauratorów dodatkowo wcześniej dotkniętych lockdownami. Z drugiej strony, inflacja oraz wyższe koszty paliwa wpływają na wzrost cen, a przez to rachunków za jedzenie w dowozie.
Stava chce otwierać oddziały w miastach liczących od 40 tys. mieszkańców. – Widzimy duży potencjał w mniejszych miejscowościach – podkreśla Jarosław Chłopecki, kierownik ds. rozwoju sieci Stava. – Chcemy mieć w całym kraju między 100 a 120 oddziałów.
Niewygórowana inwestycja
Aby otworzyć własny oddział Stava, wystarczy obecnie 10 tys. zł kapitału. Resztę inwestycji można finansować leasingiem, część kosztów może pokryć też franczyzodawca (np. zakup telefonów, toreb do przewozu posiłków, terminali płatniczych). – Co istotne, franczyzobiorca nie musi mieć kapitału własnego, aby móc skorzystać z leasingu. Wspieramy go poprzez poręczenia umów lub finansowanie przez Stava opłaty wstępnej za samochody, dzięki czemu nie musi angażować z góry swojego kapitału – dodaje Jarosław Chłopecki. – Zrezygnowaliśmy też z opłaty wstępnej, co również obniża próg wejścia w biznes.
Franczyzobiorca nie musi też otwierać biura od razu na początku prowadzenia działalności. Za to na start oddział zazwyczaj dysponuje przynajmniej trzema autami. Oprócz pomocy w uzyskaniu finansowania, centrala gwarantuje szkolenia operacyjne i sprzedażowe, dostęp do umów sieciowych w wybranych lokalizacjach (w tym do umów z McDonald’s), stałe wsparcie opiekuna regionu w sprzedaży, logistyce, zarządzaniu, rozwiązywaniu problemów oraz wsparcie działu obsługi konsumentów. Do tego system IT do automatycznego przydzielania zleceń kurierom i optymalizacji logistyki dostaw.
Wysokość miesięcznej opłaty franczyzowej zależy od lokalizacji oddziału i wolumenu dostaw. Jak informuje licencjodawca, można negocjować okres zawieszenia opłat – ale zależy to od tego, jak duży był wkład finansowy franczyzobiorcy w inwestycję.
Według obliczeń Stavy, dochód z jednego samochodu waha się od 1,5 do 2,5 tys. zł, w zależności od miasta. Także w zależności od lokalizacji, oddziały są rentowne przy 30-50 dowozach dziennie.
Beauty biznes
Jednym z dynamicznie rosnących segmentów rynku są usługi „beauty”. Kamil Miciałkiewicz, menedżer ds. rozwoju sieci DepilConcept Polska, mówi, że firma od kilku lat obserwuje stałą tendencję wzrostową liczby klientek kupujących zabiegi trwałej depilacji. Na specjalne pakiety coraz częściej również decydują się mężczyźni.
– W pandemii zauważyliśmy również tzw. efekt szminki, czyli zwiększone zainteresowanie usługami kosmetycznymi premium o przystępnej cenie – mówi Kamil Miciałkiewicz. – W 2021 roku odnotowaliśmy wzrost sprzedaży w całej sieci np.: w sierpniu na poziomie 33 proc. rok do roku. Padł wówczas rekord sprzedaży w placówce franczyzowej, 160 tys. zł.
Menedżer dodaje, że gabinety depilacji to typ działalności, w której dzięki relacjom i profesjonalnym usługom można zbudować stabilny biznes i lojalność klientek. Jest to możliwe, tym bardziej że zabiegi depilacji stały się usługami czysto higienicznymi, zaś gładka skóra wymaga dbałości oraz powtarzania zabiegów. Jest to więc usługa powtarzalna i buduje lojalność klientek.
DepilConcept to największy w Polsce franczyzodawca wyspecjalizowany w usługach trwałej depilacji. Obecnie w sieci funkcjonuje 56 gabinetów prowadzonych przez franczyzobiorców. W przyszłym roku firma planuje uruchomienie 10 nowych lokalizacji franczyzowych. Zamierza również wprowadzić nową technologię trwałej depilacji, aby zwiększyć przewagę konkurencyjną franczyzobiorców na lokalnych rynkach.
Własny gabinet depilacji
Grupą docelową DepilConcept są przede wszystkim kobiety w wieku od 18 do 60 lat. Gabinety tej marki powstają najczęściej w miastach liczących powyżej 40 tys. mieszkańców. Optymalny lokal na gabinet DepilConcept powinien liczyć 50-70 m2. Według założeń firmy, najlepiej sprawdzają się lokale przy ruchliwych ulicach, w pobliżu centrum miasta. Bardzo dobrze radzą sobie również gabinety zlokalizowane w pasażach handlowych lub na dużych osiedlach.
Idealnym kandydatem na franczyzobiorcę DepilConcept jest osoba, która mając doświadczenie w pracy na etacie w korporacji lub innej firmie, świadomie podejmuje decyzję o przejściu „na swoje”. Powinna też rozumieć, jak dużo pracy należy włożyć w rozwój firmy i wiedzieć, że nic nie zrobi się samo. W DepilConcept odnajdą się również osoby, które prowadziły już własny biznes, ale do sukcesu zabrakło im trochę wiedzy i wsparcia.
Kwota inwestycji w gabinet DepilConcept oscyluje wokół 100-150 tys. zł, w zależności od kosztów przystosowania lokalu. Ta kwota jest podobna dla mniejszych miast i metropolii, a ewentualne różnice mogą wynikać z kosztów adaptacji oraz późniejszych kosztów utrzymania lokalu, które w mniejszych miejscowościach prawdopodobnie będą niższe.
Piękno w sieci
Marka Perfect Look Clinic istnieje na rynku od 2016 roku. W ofercie gabinetów są zabiegi kosmetologiczne twarzy i ciała, modelowanie sylwetki, ujędrnianie ciała, depilacja, medycyna estetyczna, a także te mniej powszechne, jak leczenie łuszczycy czy zabiegi trychologiczne. W sieci działają aktualnie 54 salony, w tym 10 własnych. W tym roku marka otworzyła 35 placówek. – Do wiosny bieżącego roku pandemia nam nie doskwierała. Ludziom brakowało atrakcji, a nasze salony pozostawały przez większą część pandemii otwarte – mówi Damian Ozga, współwłaściciel marki Perfect Look Clinic. – Zamknięcie salonów na prawie miesiąc wiosną bieżącego roku, a później coraz śmielsze odmrażanie gospodarki, a tym samym innych atrakcji, np. wyjazdów zagranicznych, negatywnie odbiło się na frekwencji w salonach w okresie maj-wrzesień. Aktualnie sytuacja wraca do normy i z dnia na dzień w salonach klientów przybywa. Jak widać po dynamicznym rozwoju sieci, franczyzobiorcy wierzą w nasz model i w rozwój branży.
Perfect Look Clinic celuje w miasta liczące ponad 20 tys. mieszkańców, choć zdarzają się też otwarcia w mniejszych miejscowościach. – U kandydatów na franczyzobiorców mile widziane jest doświadczenie w branży, jednak i bez niego z naszą pomocą są w stanie w krótkim czasie osiągnąć wysoki poziom wiedzy – zapewnia Damian Ozga. – Kluczowe jest zaangażowanie w biznes i pełna gotowość do współpracy z naszą centralą.
Salony są z reguły lokowane na osiedlach, w „sypialniach” miast, aby klientki miały do nich blisko. Zalecana powierzchnia to między 70 a 100 m2. W zależności od wielkości i stanu lokalu franczyzobiorca powinien dysponować kwotą ok. 100 tys. zł na inwestycję. W tym zawiera się opłata wstępna (która wynosi 29 tys. zł), wyposażenie lokalu i jego adaptacja, branding oraz pierwsza wpłata na leasing sprzętu, niezbędnego do wykonywania zabiegów.
Szybka rentowność
Miesięczna opłata franczyzowa w sieci Perfect Look Clinic to 2 tys. zł netto, plus 300 zł netto przeznaczone na działania marketingowe. – Na etapie przygotowań tworzymy projekt salonu, dostarczamy meble, branding, pomagamy w doborze sprzętu oraz uzyskaniu finansowania, przygotowujemy kampanię otwarciową, szkolimy personel – wylicza Damian Ozga. – W trakcie bieżącej współpracy dbamy o wiedzę kosmetyczek, pomagamy w pozyskaniu klienta poprzez odpowiedni dobór narzędzi marketingowych, tworzymy spójne kampanie marketingowe oraz dostarczamy grafiki, służmy również pomocą jako help desk. Dodatkowo franczyzobiorca uzyskuje dostęp do autorskiego narzędzia CRM.
Jeśli chodzi o obowiązki franczyzobiorcy, osobista praca w gabinecie jest bardzo mile widziana, ale nie niezbędna. – Na pewno powinien wypełniać umowę franczyzową, czyli przede wszystkim dbać o wizerunek marki – podkreśla Damian Ozga.
Franczyzodawca zapewnia, że dzięki prowadzonej wcześniej kampanii marketingowej, zazwyczaj już na otwarciu salon może liczyć na satysfakcjonująca liczbę klientów. W pierwszym miesiącu jest ich średnio ok. 200. – Tym samym nie zdarza nam się, aby pierwszy miesiąc nie był rentowny. Wyjątkiem mogą być otwarcia w okresie pozasezonowym, czyli wakacyjnym, ale i to nie jest regułą. Mieliśmy kilka mocnych otwarć również w okresie wakacji. – zapewnia Damian Ozga. – Później wiele jest w rękach franczyzobiorców, których obowiązkiem jest dbanie o odpowiednią jakość usług i retencję klienta.
Perfect Look Clinic ma już multifranczyzobiorców. Rekordzista prowadzi cztery salony.
Z tradycji Dalekiego Wschodu
20-30 nowych salonów, oferujących orientalne masaże wyspecjalizowanych masażystek z wyspy Bali, a także wejście na rynek niemiecki to przyszłoroczne plany Piotra Buchalskiego, właściciela trzech sieci – Orient Massage, Thai Organic i Pijalni Ziół Natura Organica.
Do tej pory przedsiębiorca uruchomił w Polsce łącznie 20 salonów franczyzowych. 13 działa pod marką Orient Massage, siedem pod szyldem Thai Organic i jeden jako Pijalnia Ziół Natura Organica. – Prowadzimy rozmowy z przedsiębiorcami z Niemiec, z którymi chcemy otworzyć na początku kilka pilotażowych salonów. Liczę, że wystartujemy już w pierwszym kwartale przyszłego roku – mówi Piotr Buchalski.
Salony Orient Massage i Thai Organic czerpią z idei Dalekiego Wschodu i sztuki masażu wyspecjalizowanych masażystek z Bali i Tajlandii, które – jak twierdzi Piotr Buchalski – uchodzą za najlepsze na świecie. Ich doświadczenie i wiedza z zakresu anatomii człowieka pozwalają dopasować technikę masażu do indywidualnych potrzeb klientów. Personel salonów składa się z masażystek wyłącznie z udokumentowaną wiedzą, certyfikatami i świadectwem ukończenia szkół masażu na Bali i w Tajlandii. – Wraz z naszymi ekspertami wdrożyliśmy program budowy naturalnej odporności organizmu, opierając się na filozofii dalekowschodniej, czerpiąc z niej niezwykle bogatą gamę metod i terapii wpływających na nasze zdrowie, wygląd i wewnętrzną harmonię – zapewnia Piotr Buchalski.
Każdy w swoim stylu
W ofercie salonów do wyboru są klasyczne masaże i zabiegi upiększające, regenerujące i relaksujące oraz bardziej zaawansowane zabiegi z elementami pasywnej jogi i rozciągania, a także rytualnymi kąpielami.
– Mamy klientów o każdej porze dnia. Placówki otwarte są w godzinach 12.00-22.00, z wypełnionym grafikiem na cały dzień. Na początku obawiałam się, że wcześniejsze godziny będą puste. Tymczasem mamy rezerwacje od pierwszej godziny. Trudno przyjść prosto z ulicy. Masaż może przepaść nawet przez niewielkie spóźnienie. Wszystkie wizyty poumawiane są co do minuty – mówi Patrycja Falkiewicz, franczyzobiorczyni Orient Massage i Thai Organic.
Salony obu marek różnią się aranżacją wnętrza i kosztami inwestycji. Orient Massage to holistyczne spa z osobnymi pomieszczeniami dla klientów. Natomiast placówki Thai Organic mają więcej otwartej przestrzeni, a stanowiska do masażu dzielą bambusowe ściany. Inspiracje wnętrz pochodzą z tropikalnej wyspy Bali oraz Tajlandii. Nadano im jednocześnie nowoczesny, świeży, stylowy design ukierunkowany na łagodzenie stresu i odprężenie organizmu. Do aranżacji wnętrz Thai Organic użyto naturalnych materiałów takich jak beton, drewno, bambus czy len. Dominują barwy i tekstury natury.
Koszt inwestycji w model Orient Massage wynosi od 60 tys. zł do 300 tys. zł. W przypadku Thai Organic, górna granica inwestycji wynosi 250 tys. zł. Natomiast organizacja biznesu pod marką Pijalnia Ziół Natura Organica zaczyna się już od 4 tys. zł.
Kompleksowe wsparcie
Przygotowanie placówek do uruchomienia trwa od jednego do trzech miesięcy. Tyle zajmują formalności związane z załatwieniem dwuletniej wizy i pozwolenia na pracę dla osób z Bali, a także aranżacja lokalu. Wszystkie kwestie dotyczące procesu rekrutacji masażystek, przelotu, ZUS-u i podatków załatwia franczyzodawca. Orient Massage i Thai Organic zatrudniają pracowników bezpośrednio dla konkretnego franczyzobiorcy. Każda masażystka podpisuje czteroletni kontrakt, z miesięczną przerwą na odnowienie wizy, która przyznawana jest na dwa lata. W takiej sytuacji sieć zapewnia zastępstwo, aby utrzymać pełny komplet zatrudnienia.
Salony Orient Massage i Thai Organic działają w miejscowościach od 15 tys. mieszkańców. Otwarcie salonu poprzedza szkolenie wstępne i bieżące, które obejmuje zarządzanie biznesem oraz personelem, a także z zakresu wiedzy o produktach, czyli kosmetykach oraz ziołach. Dodatkowo, w trakcie prowadzenia działalności partnerzy mają bieżące wsparcie koordynatorów sieci.
Częścią salonów Orient Massage i Thai Organic są Pijalnie Ziół Natura Organica, oferujące kolekcje ziół, herbat, napojów, wyciągów i ekstraktów ziołowych o właściwościach prozdrowotnych. Pijalnie Ziół mogą funkcjonować również niezależnie od salonów Orient Massage i Thai Organic. Sprawdzają się w salonach kosmetycznych, fryzjerskich, klubach fitness, hotelach, pensjonatach, sklepach, salonach masażu czy innych miejscach z recepcją.
Według danych firmy, miesięczny przychód pojedynczego salonu Orient Massage i Thai Organic wynosi od 30 tys. zł do 100 tys. zł. W przypadku Pijalni Ziół Natura Organica franczyzobiorca zarabia od 1 tys. zł do 4 tys. zł.
Sieci korzystają także z naturalnych kosmetyków i olejów organicznych własnej marki Orient’ Nature, tłoczonych na zimno, bogatych w witaminy i minerały. Wśród nich są m.in. produkty oparte na oleju sojowym, słonecznikowym, migdałowym, czy awokado. Kosmetyki pochodzą z małych azjatyckich manufaktur, z którymi Piotr Buchalski bezpośrednio współpracuje.
Bezpośrednio do klienta
Klienci coraz częściej nie chcą już tracić czasu na wizyty w sklepie (pomijając nawet aspekt epidemiologiczny), wolą dostawy pod drzwi. W tym modelu od zawsze pracuje Husse – szwedzki producent suchej i mokrej karmy oraz kosmetyków i drobnych smakołyków dla psów i kotów. Produktów firmy nie można kupić w tradycyjnej sieci sprzedaży, czyli sklepach ani hurtowniach. Klient może je nabyć wyłącznie bezpośrednio od lokalnego dystrybutora – franczyzobiorcy, który ma wyłączne prawo do sprzedawania produktów firmy na określonym terenie, zamieszkanym zwykle przez 200-300 tys. mieszkańców. – Sprzedaż produktów Husse to biznes oparty na bezpośrednim dotarciu do klienta i budowaniu z nim długookresowych relacji – wyjaśnia Piotr Cieślik, dyrektor zarządzający Husse Polska. – Nasi dystrybutorzy to osoby przeszkolone w zakresie żywienia psów i kotów, zazwyczaj miłośnicy zwierząt, którzy potrafią doradzić i dobrać odpowiedni produkt w zależności od wieku, wagi czy rasy psa lub kota.
Możliwe są dwie formy współpracy z Husse – jako franczyzobiorca lub dystrybutor. Ich praca polega zasadniczo na tym samym, czyli bezpośredniej obsłudze klientów, z dowozem zamówień do domu. Dystrybutorzy działają na terenie podlegającym konkretnemu franczyzobiorcy. Podstawową różnicą, jeśli chodzi o te dwie formy współpracy, jest wysokość inwestycji – w przypadku franczyzobiorcy wynosi zwykle od 40 do 50 tys. zł i uzależniona jest od wielkości terytorium, na którym chce on działać. W przypadku współpracy dystrybucyjnej koszty rozpoczęcia działalności są znacznie niższe i nie przekraczają maksymalnie 5 tys. zł. – Biznes na licencji Husse, m.in. ze względu na brak konieczności wynajmowania powierzchni handlowej, charakteryzuje się niskimi kosztami stałymi – podkreśla Piotr Cieślik. – Zdarzają się sytuacje, że franczyzobiorca osiąga rentowność operacyjną już w pierwszym miesiącu działalności. Dla bezpieczeństwa kandydatów zakładamy jednak, że pierwsze zyski pojawiają się po kilku miesiącach działalności. Całkowity zwrot z inwestycji zależy od wielu czynników, ale przy poprawnie prowadzonej franczyzie nie powinno to zająć dłużej niż 12-18 miesięcy.
Jest co robić
Jak zapewnia licencjodawca, aktywnie działający franczyzobiorca jest w stanie obsłużyć średnio 500-600 klientów. Przekłada się to na ponad 200-300 transakcji w skali miesiąca i przychody w okolicach 50-60 tys. zł miesięcznie. – Przy takiej skali biznesu franczyzobiorca często decyduje się na rozpoczęcie współpracy z lokalnymi dystrybutorami, aby utrzymać tempo wzrostu – wyjaśnia Piotr Cieślik. – Taki poziom przychodów gwarantuje też wysoką rentowność całego biznesu.
W maju tego roku Husse uruchomiło nową platformę e-commerce. – Po pół roku jej działania digital generuje 10 proc. naszych przychodów, a startowaliśmy z dwukrotnie niższego poziomu – podkreśla Piotr Cieślik. – Co bardzo istotne dla naszych franczyzobiorców, działania online nie stanowią dla nich konkurencji. Klienci i zamówienia pozyskane tym kanałem są również obsługiwane przez franczyzobiorców i dystrybutorów i czerpią oni z tego tytułu korzyści. Naszym celem jest zbudowanie prawdziwego omnichannel, w którym klienci składający zamówienia online są obsługiwani przez lokalnych dystrybutorów bezpośrednio z ich magazynów, co pozwala na realizację dostaw nawet tego samego dnia. Już teraz nierzadko dostarczamy zamówienia w ciągu kilkudziesięciu minut od złożenia, co wprawia w zdumienie klientów.
Husse systematycznie poszerza też swoją ofertę.
– Bardzo duże nadzieje wiążemy z nową linią suchych karm dla psów tłoczonych na zimno, którą wprowadziliśmy do sprzedaży w ubiegłym miesiącu. Dzięki niższej temperaturze produkcji jesteśmy w stanie zachować większą wartość składników odżywczych – podobnie jak ma to miejsce w przypadku np. tłoczonych na zimno soków. W tej chwili w ofercie mamy dwa produkty, ale już niedługo powinny pojawić się kolejne – dodaje Piotr Cieślik.
Niższy próg wejścia
Marka Mydlarnia u Franciszka powstała w 2002 roku, otwierając swój pierwszy sklep w Katowicach. Dziś sieć liczy blisko 90 placówek, z czego większość działa we franczyzie. Oferta Mydlarni oparta jest na kosmetykach naturalnych, pochodzących z różnych zakątków świata, m.in. z Syrii, Maroka, Francji i Włoch. – Rynek kosmetyków naturalnych przez ostatnie lata rozwija się bardzo szybko i to właśnie on napędza całą branżę kosmetyczną – podkreśla Beata Kantor, menedżer ds. franczyzy sieci U Franciszka.
W tym roku otwarto trzy nowe mydlarnie: w Czechowicach-Dziedzicach, Stargardzie koło Szczecina oraz w Toruniu. Kolejne otwarcie zaplanowano na luty – w galerii Silesia w Katowicach.
Sklepy pod szyldem u Franciszka funkcjonują zarówno w lokalizacjach przyulicznych, jak i w galeriach handlowych. W tych ostatnich miejscach działają jako sklepy stacjonarne lub wyspy handlowe. Standardowo inwestycja w placówkę wynosi 50 tys. zł netto. W tym roku jednak sieć wdrożyła projekt, który pozwala obniżyć kwotę wejścia w biznes. – Nowi franczyzobiorcy mogą ubiegać się o kredyt kupiecki na pierwsze zatowarowanie – wyjaśnia Beata Kantor. – To koszt ok. 29 tys. zł, więc inwestycja robi się dzięki temu o połowę niższa. Bardzo wiele osób interesuje się tą opcją, widać było to zainteresowanie np. na targach franczyzowych. Mamy też pierwszego franczyzobiorcę, który otworzył sklep, korzystając z tej możliwości.
Franczyzodawca nie ukrywa, że przeprowadza staranną weryfikację nowej inwestycji. – Szczególną uwagę przykładamy do lokalizacji – podkreśla Beata Kantor. – Analizujemy dokładnie spodziewany ruch i obroty sklepu, szacujemy okres zwrotu z inwestycji.
Wsparcie z centrali
Sieć Mydlarnia u Franciszka chce się rozwijać nawet w małych miastach, liczących już 10-15 tys. mieszkańców (a zdarzają się sklepy nawet w mniejszych miejscowościach). – Jeśli dana miejscowość jest ośrodkiem życia handlowego, towarzyskiego i ściąga mieszkańców z całej okolicy, może być dobrym rynkiem dla naszego konceptu – dodaje Beata Kantor.
Franczyzobiorca przechodzi czterodniowe szkolenie, przygotowujące do prowadzenia biznesu. Otrzymuje też szczegółowy plan działania, z wyznaczonymi okresami, kiedy i co należy zrobić – np. kiedy rozpocząć rekrutację pracowników. Ci ostatni także zostają przeszkoleni przez wykwalifikowanych szkoleniowców. Sprzedawczynie w mydlarniach muszą mieć fachową wiedzę i być raczej konsultantkami, które udzielają porad klientkom i potrafią dobrać kosmetyk do ich potrzeb.
Franczyzodawca bierze na siebie koszty reklamy i wypromowania nowego sklepu. – Przygotowujemy na start kampanię marketingową, którą oczywiście konsultujemy z franczyzobiorcą, bo to on najlepiej zna lokalny rynek, rekomenduje, które kanały reklamy będą najskuteczniejsze – podkreśla Beata Kantor.
Opłata za przystąpienie do sieci U Franciszka to symboliczna złotówka. Miesięczna opłata marketingowa wynosi 200 zł, do tego 35 zł za użytkowanie systemu b2b. Według szacunków franczyzodawcy, na zwrot z inwestycji średnio czeka się pół roku. – Systematycznie przeprowadzamy teraz rebranding naszych sklepów, wprowadzając do nich nową aranżację – dodaje Beata Kantor. – Zgodnie z trendami ekologicznymi i filozofią zero waste zmieniamy również opakowania naszych produktów, z plastikowych na szklane.
Branża na fali
Budownictwo oraz segment wykończenia i wyposażenia wnętrz to branże, którym rynek wydaje się nieustannie pomagać. Paweł Soroka, dyrektor działu wsparcia sprzedaży DDD Dobre Dla Domu mówi, że zarówno budowlanka, jak i szeroko pojęty sektor wyposażenia wnętrz mają się dobrze.
– Zgodnie ze wszystkimi prognozami, kończący się 2021 rok możemy już teraz zaliczyć do bardzo udanych – podkreśla Paweł Soroka. – Większość naszych sklepów zanotowała rekordową sprzedaż. Pomaga nam w tym aktualny rynek mieszkaniowy, na którym w III kwartale deweloperzy sprzedali więcej mieszkań, niż zdołali wprowadzić na rynek. Dlatego nasi franczyzobiorcy wykorzystują ten moment jak najbardziej efektywnie, wykańczając podłogami i drzwiami wszelkie nowe inwestycje. W wielu przypadkach to nie są pojedyncze mieszkania, tylko czasami kompleksowo po kilka mieszkań w oddanej inwestycji.
Paweł Soroka dodaje, że dodatkowym bodźcem na rynku mieszkaniowym jest ciągle rosnąca inflacja, która powoduje, że kolejni klienci inwestują w nieruchomości, aby zabezpieczyć swoje oszczędności przed utratą wartości. – Jedynym problemem, z którym nadal musimy się mierzyć, są wydłużone terminy realizacji u naszych dostawców – mówi Soroka.
DDD Dobre Dla Domu to marka specjalistyczna, doświadczona w segmencie podłóg, drzwi i akcesoriów ze średniej i wyższej półki cenowej. Obecnie w sieci tej firmy funkcjonują 34 salony, z czego 33 prowadzą franczyzobiorcy.
Optymalna lokalizacja na sklep DDD Dobre Dla Domu to miasto powyżej 20 tys. mieszkańców. Na otwarcie salonu DDD przyszły franczyzobiorca musi przeznaczyć 65-100 tys. zł. Kwota inwestycji będzie uzależniona od wielkości lokalu (koszty ekspozycji i zatowarowania). Partner może liczyć na projekt aranżacji salonu, plan sklepu oraz wizualizację zewnętrzną. Zatowarowanie sklepu odbywa się w oparciu o analizy danych sprzedażowych z analogicznych lokalizacji w całej Polsce. Centrala firmy rekomenduje franczyzobiorcy konkretne modele podłóg i drzwi, które z dużym prawdopodobieństwem trafią w gusta klientów w lokalizacji partnera. Pierwsze zatowarowanie i ekspozycja drzwi to wydatek 50-60 tys. zł. Według szacunków centrali, już w 3-4 miesiącu od otwarcia sklep powinien zacząć zarabiać – oczywiście przy zaangażowaniu partnera w pozyskiwanie klientów oraz działaniach zgodnych ze standardami. Najlepsze sklepy osiągają zwrot z inwestycji już po pierwszym roku swojej działalności.
Więcej niż kurierzy
Mail Boxes Etc. nie jest typową firmą kurierską. To międzynarodowa marka, której placówki, poza realizacją transportu przesyłek, świadczą cały szereg usług, będąc dla klienta działem logistyki, administracji, marketingu, magazynem, wirtualnym sekretariatem. Usługa skierowana jest do małych i trochę większych przedsiębiorców, w szczególności z branży e-commerce, którzy jeszcze nie mają lub nie chcą utrzymywać własnych działów administracji, logistyki czy marketingu. – Branża kurierska należy do najdynamiczniej rozwijających się w Polsce. Niektóre opracowania mówią o tym, że w 2023 roku wartość rynku KEP wyniesie ponad 12 mld zł (wobec około 10 mld zł w 2020 roku). To olbrzymi wzrost, który można zawdzięczać coraz silniejszej pozycji e-sklepów na polskim rynku – komentuje Daniel Sułek, country manager MBE Polska. – Jesteśmy pewni, że przyszłość należy do firm rozumiejących potrzebę wdrażania technologii cyfrowych służących udoskonalaniu procesów logistycznych. My sami wdrażamy obecnie w naszych centrach coraz więcej autorskich rozwiązań informatycznych, mających na celu jak najlepsze wykorzystanie nadchodzących wzrostów w branży, jak na przykład wtyczka dla sklepów internetowych, platforma do zdalnego nadawania przesyłek kurierskich, a w najbliższym czasie również aplikacja służąca obsłudze magazynu i procesów logistycznych.
Biznes z MBE nie jest przeznaczony tylko dla dużych miast. Nowym partnerom franczyzowym marka sugeruje jednak wybór lokalizacji w miejscowościach liczących min. 30 tys. mieszkańców, aby maksymalnie przyspieszyć rozwój biznesu w jego pierwszych miesiącach. – Wykorzystanie stworzonych przez nas rozwiązań informatycznych umożliwia rozwijanie sieci w praktycznie każdym regionie Polski. Wielkość miejscowości nie jest aż tak istotna – przekonuje Daniel Sułek. – Przy wykorzystaniu narzędzi do obsługi klienta na odległość (m.in. MBE OnLine) możemy skutecznie obsłużyć dużego klienta z Gdańska, posiadając punkt w Krakowie. Model ten z powodzeniem sprawdza się już w większości krajów, w których Mail Boxes Etc. jest obecne.
Nastawieni sprzedażowo
U kandydatów na franczyzobiorców najważniejsze jest zaangażowanie w biznes i nastawienie sprzedażowe.
– Jesteśmy w stanie nauczyć laika podstaw branży kurierskiej i poligraficznej podczas prowadzonych przez nas szkoleń. Ciężko jednak jest podczas nich zmienić nastawienie i przekonać kogoś do tego, że biznes to godziny spędzone na rozmowach z potencjalnymi klientami – wyjaśnia Daniel Sułek. – Dlatego zrozumienie potrzeby wytrwałego prowadzenia aktywnych działań handlowych jest zdecydowanie na szczycie listy wymagań wobec kandydatów. Niezwykle ważnym jest dla nas również utrzymanie spójności marki na całym świecie.
Franczyzodawca pomaga w wyborze lokalizacji, zapewnia rozwiązania wspomagające sfinansowanie przedsięwzięcia i przeprowadza szkolenia wstępne. Po starcie biznesu pomagamy również w zdobyciu pierwszych kontraktów, przeprowadzając kampanie marketingowe celowane na pozyskanie klientów dla nowo powstałego punktu. – Warto wspomnieć również o tym, że rozpoczęcie współpracy z MBE oznacza dla każdego nowego franczyzobiorcy możliwość korzystania ze stawek podwykonawców negocjowanych w ramach całej międzynarodowej grupy. Stawek, które często są nieosiągalne dla nawet bardzo dużych lokalnych graczy – podkreśla country manager MBE Polska.
Wstępna kwota inwestycji waha się między 20 a 35 tys. zł, w zależności od lokalizacji i wybranych metod finansowania otwarcia nowej placówki. Pokrywa to koszt licencji na korzystanie ze znaku towarowego MBE oraz zakupu mebli i wyposażenia punktu. Miesięczne opłaty franczyzowe uzależnione są od wysokości obrotów placówki.
Obowiązki franczyzobiorców to mieszanka działań sprzedażowych i pracy operacyjnej – prowadzą rozmowy i negocjacje z potencjalnymi klientami, a także zajmują się pakowaniem i realizacją wysyłek czy przygotowywaniem projektów graficznych, wydruków i innych. Wraz z zatrudnieniem kolejnych pracowników, ciężar obowiązków rozkłada się – według uznania licencjobiorcy.
Jak podaje centrala, przychody punktów franczyzowych są bardzo różne – od kilkunastu do kilkuset tysięcy złotych miesięcznie. Wszystko zależy od umiejętności pozyskania, utrzymania i rozwijania bazy klientów.
Recepta na kryzys
Fryderyk Lenarski przez wiele lat z powodzeniem prowadził firmę transportową. – Niestety, z powodu pandemii nastąpił drastyczny spadek zleceń i głęboki kryzys w firmie. Musiałem pomyśleć o nowym biznesie, na nowe trudne czasy – opowiada Fryderyk Lenarski. – Pandemia wymusiła na mnie szybkie działanie, dlatego pomyślałem o franczyzie. Sprawdzone know-how znacznie ułatwia rozpoczęcie działalności.
Wybór Fryderyka Lenarskiego padł na franczyzę Pączkownia Smak sprzed Lat. To koncept oparty na sieci mobilnych przyczep, sprzedających pączki przygotowywane i smażone w obecności klientów. Jak mówi franczyzobiorca, o wyborze Pączkowni zadecydowały dwie rzeczy: pierwsza, że to biznes całoroczny, druga, że oparty na sprzedaży outdoorowej – czyli ewentualne ograniczenia związane z pandemią nie mają wpływu na jego funkcjonowanie.
– Od początku wiedziałem też, czego się spodziewać: znałem dokładnie koszt inwestycji i przewidywany zysk, a przez proces uruchomienia nowego punktu zostałem poprowadzony przez franczyzodawcę właściwie krok po kroku – podkreśla Fryderyk Lenarski. – To znacznie ułatwiło podjęcie decyzji i przyśpieszyło otwarcie nowego punktu.
A poszło to rzeczywiście błyskawicznie. Od podjęcia decyzji do uruchomienia pierwszej pączkowni minęło tylko 14 dni. – Zgłosiłem się do franczyzodawcy z propozycją otwarcia punktu w moim rodzinnym Wągrowcu
– opowiada licencjobiorca. – Franczyzodawca zweryfikował lokalizację pod kątem swoich wymagań i możliwości rynkowych. Po wydaniu pozytywnej opinii pomógł w negocjacji stawki wynajmu i przygotował odpowiednią umowę. Do mnie należy tylko opłacenie czynszu i mediów. Zgodnie z umową z Pączkownią, w przypadku chęci zmiany miejsca, mogę liczyć na ich wsparcie w tym samym zakresie.
Biznes rośnie
Franczyzodawca Pączkowni dostarcza kompleksowo wyposażoną przyczepę w wybrane miejsce i montuje ją. Do Wągrowca przyjechała ona w lutym 2021 roku. Otwarcie poprzedziły szkolenia, które przeszedł franczyzobiorca i jego pracownicy.
– Nie miałem doświadczenia w małej gastronomii, ale dzięki cyklom specjalistycznych szkoleń poznałem tajniki tej pracy, a mój zespół otrzymał gotową recepturę na pączki i nauczył się ich produkcji – podkreśla Fryderyk Lenarski. – Szkolenia odbywały się w siedzibie firmy oraz w jednym z działających punktów, dzięki czemu mogłem osobiście zobaczyć, jak funkcjonuje taka placówka. Poza tym podczas otwarcia i przez kilka pierwszych dni był z nami technolog, który cały czas czuwał nad przebiegiem pracy, więc o żadnych błędach nie mogło być mowy.
Od lutego jego biznes się rozrósł – otworzył dwie kolejne pączkownie, w Mielnie i Obornikach, a w planach ma czwartą – w Swarzędzu. – Nie jestem szefem w białych rękawiczkach – uśmiecha się Fryderyk Lenarski. – Wielokrotnie sam pracowałem w swoich punktach. Nie wyobrażam sobie szkolenia pracowników, jeśli sam nie umiałbym smażyć pączków.
Inwestycja w mobilną przyczepę to wydatek min. 15,9 tys. zł. Resztę można sfinansować np. leasingiem, w uzyskaniu którego może pomóc franczyzodawca.
W tej chwili działa siedem punktów marki w Polsce i dwa w Niemczech. Kolejne otworzą się jeszcze w tym roku.
Udany sezon
Mobilna gastronomia ten sezon może zaliczyć do udanych – choćby ze względu na fakt, że nie obejmowały jej lockdowny i obostrzenia, na których cierpiała pozostała część branży. Rozwijająca się we franczyzie sieć Bafra Kebab liczy prawie 100 punktów. W przyszłym roku tempo rozwoju ma być utrzymane i zostanie otwartych nawet 200 punktów. – Co miesiąc podpisujemy 20-30 nowych umów franczyzowych. Proces uruchomienia biznesu jest bardzo prosty i szybki. Działalność można rozpocząć bardzo szybko, w przeciwieństwie do konceptów franczyzowych działających w lokalach stacjonarnych – mówi Krzysztof Olesiak, prezes firmy Sweet Gallery, właściciel marki Bafra Kebab.
Tak było w przypadku Beaty i Sebastiana Szumnych, franczyzobiorców Bafra Kebab z kilkutysięcznego miasteczka na południowym zachodzie Polski. – Od pierwszej rozmowy telefonicznej do spotkania z firmą minął zaledwie weekend, natomiast dzień później podpisaliśmy umowę franczyzową, a po 2,5 tygodniach prowadziliśmy już punkt. Najpierw odbyło się jednodniowe szkolenie online, a następnie pięciodniowe szkolenie praktyczne w punkcie Bafra Kebab, które polegało na nauce przygotowywania i sprzedaży dań oraz operacyjnego zarządzania punktem – wspomina Sebastian Szumny. Punkt Bafra Kebab Beaty i Sebstiana Szumnych ruszył w marcu tego roku, natomiast w październiku franczyzobiorcy powiększyli biznes o drugą lokalizację.
Pod klucz
Aby otworzyć punkt Bafra Kebab, trzeba dysponować własnym budżetem w wysokości 40 tys. zł. Pozostała część kwoty, jaką należy zapłacić za przyczepę, jest leasingowana. Średni dochód miesięczny punktu wynosi 15-20 tys. zł, natomiast są i takie, które w miesiącu generują kilkadziesiąt tysięcy złotych, a nawet więcej. Sweet Gallery oferuje biznes pod klucz, punkt z pełnym wyposażeniem, gotowy do pracy zaraz po ukończeniu tygodniowego szkolenia. Dzięki temu odpadają koszty remontu i adaptacji do standardów sieci. – Przyczepy Bafra Kebab wyposażone są zgodnie ze standardami sanitarnymi i posiadają sprzęt jak w profesjonalnych restauracjach. Wydajna jest również przestrzeń magazynowa punktów, które są w stanie pomieścić zaopatrzenie nawet na siedem dni. Dodatkowo franczyzodawca zapewnia dostawy towaru dwa razy w tygodniu. Franczyzobiorca nie musi więc posiadać dodatkowego magazynu – zapewnia Krzysztof Olesiak.
Firma dostarcza przyczepę pod wskazaną lokalizację. W pierwszych dniach funkcjonowania biznesu na miejscu jest dedykowany opiekun franczyzobiorcy.
Biznes pod marką Bafra Kebab można łączyć z inną działalnością lub pracą na etacie. Pozwala na to system monitoringu w przyczepach i system IT, który umożliwia zdalne kontrolowanie poziomu sprzedaży. Anna Bachowska, franczyzobiorczyni pięciu punktów (Bafra Kebab, Lodolandia i Kołacz na Okrągło) – z których jeden zlokalizowany jest od jej domu w odległości ok. 180 km – zatrudnia ponad 20 osób. – Jestem w stałym kontakcie z każdym punktem. Codziennie rozmawiam z pracownikami przez telefon, natomiast bezpośrednio spotykamy się co tydzień. Obecność na miejscu jest niezbędna. Chodzi nie tylko o nadzorowanie pracy przyczepy, ale również o kontakt z pracownikami – mówi Anna Bachowska.
Lokalizacja ma znaczenie
Znaczna liczba punktów Bafra Kebab otwiera się w małych miejscowościach, od kilku tysięcy mieszkańców. – W małych miastach biznes jest bardziej widoczny. Konkurencja w ogóle nie istnieje albo jest słabsza aniżeli w przypadku dużych miast – mówi Katarzyna Krzemińska-Malon, menedżer ds. marketingu i PR Sweet Gallery. Zdaniem Katarzyny Krzemińskiej-Malon, w dużych miastach trudniej się wyróżnić, na każdym kroku klienci bombardowani są przeróżnymi ofertami lokali gastronomicznych. Miejsc oferujących kebaby jest bardzo dużo, dlatego jak twierdzi Katarzyna Krzemińska-Malon, ważna jest odpowiednia lokalizacja i jakość produktu. – Kebab to nowość w naszym mieście. Od czasu do czasu serwuje je jedna z pizzerii, ale jesteśmy pierwsi wyspecjalizowani w tym produkcie i mamy bardzo dużo klientów – mówi Sebastian Szumny.
W dużych miastach punkty Bafra Kebab powstają w otoczeniu galerii i retail parków, a także w parkach, przy dworcach i skwerach. Sweet Gallery bardzo często ma zarezerwowane miejsca na terenie obiektów handlowych już w trakcie budowy. Dodatkowym motorem sprzedaży jest wprowadzona w tym roku sprzedaż na wynos, która funkcjonuje już w każdym punkcie Bafra Kebab. W ramach nowej usługi zamówienie można odebrać osobiście lub zostanie dostarczone bezpośrednio do klienta. – Taka forma skłania klientów do większych zakupów, nie tylko dla siebie, ale też dla rodziny lub znajomych – przyznaje Beata Szumna.
Sieć przygotowuje się do uruchomienia aplikacji lojalnościowej dla klientów, która polegać będzie na zbieraniu punktów za każdy zakup w punkcie Bafra Kebab. Punkty będą wymieniane na nagrody. Program lojalnościowy będzie obowiązywać we wszystkich punktach Bafra Kebab w Polsce. Spółka współpracuje z PepsiCo Poland, dzięki czemu w punktach Bafra Kebab regularnie organizowane są promocje konsumenckie.
Dla dużych i małych miast
Stopiątka to polska marka, rozwijająca sieć pizzerii od ponad 20 lat. Mijający rok zamyka liczbą 80 pizzerii, natomiast w przyszłym roku zaplanowanych jest kolejnych 20. – 40 proc. wszystkich naszych franczyzobiorców otwiera z nami kolejne placówki, a jest też partner, który ma ich aż cztery. Oznacza to, że partnerzy ufają nam i chcą się rozwijać w ramach naszych struktur. To dla nas najlepsza rekomendacja – przyznaje Marcin Ciesielski, prezes firmy Mastergrupa, która jest właścicielem sieci pizzerii Stopiątka i Stopiątka Fabryka.
W tym roku Stopiątka rozpoczęła rozwój w miastach poniżej 20 tys. mieszkańców, gdzie placówki często generują przychody podobne do obrotów lokali znajdujących się w dużo większych miastach. Tego typu miejsca stanowią niszę dla gastronomii i są najlepszym miejscem na spędzanie wolnego czasu. W małych miastach nadal istnieje deficyt restauracji, do których mieszkańcy chcą przychodzić. – Trafiamy w potrzeby mieszkańców małych miejscowości. Z naszych danych wynika, że w mniejszych miastach sprzedaż na sali i w dostawie rozkłada się po połowie, trochę inaczej w porównaniu z dużymi miastami. Tam szala przeważa na stronę sprzedaży z dostawą – mówi Marcin Ciesielski.
W 2021 roku na rynku pojawił się mniejszy format pizzerii – Stopiątka Fabryka. To w pełni zautomatyzowany model nastawiony na szybką realizację zamówień przy minimalnym udziale pracowników. Większość czynności wykonywana jest w ciągu technologicznym, którego istotnym elementem jest piec przelotowy, czyli taśma produkcyjna inspirowana urządzeniami fabrycznymi. Produkcja pizzy odbywa się na ruchomej taśmie, pokonując poszczególne etapy produkcji pizzy: wałkowanie ciasta, dodawanie składników, pieczenie i ostatecznie pakowanie. Pracownik nadzoruje pracę urządzenia, przyjmuje płatność i wydaje zamówienie.
Całkowity koszt inwestycji w Stopiatkę Fabryka wynosi ok. 160 tys. zł netto. 50 proc. kwoty stanowi wkład własny, natomiast druga połowa pochodzi z finansowania zewnętrznego. Powierzchnia placówki wynosi 50-60 m2. Lokale nie mają sali konsumpcyjnej, więc nie muszą być duże.
Celny marketing
Przez ostatnie 1,5 roku Stopiątka koncentrowała się na rozbudowie kanału delivery i wzmocnieniu widoczności marki w internecie. Rozwój własnego zaplecza IT i zdalnej sprzedaży podniósł wyniki o 15-20 proc. Marcin Ciesielski podkreśla, że marketing w internecie i pozycjonowanie w wyszukiwarce Google to istota promowania wszystkich punktów Stopiątki. Działania reklamowe realizowane są już od pierwszego dnia funkcjonowania każdej placówki. Centrala prowadzi je na rzecz całej sieci, jak i poszczególnych pizzerii. Dzięki temu klienci online automatycznie trafiają do najbliższych placówek, także tych nowych, które dopiero budują bazę klientów. – W ten sposób nasze pizzerie nie tylko wychodzą na zero po pierwszym miesiącu, ale zarabiają konkretne pieniądze. Kierujemy ruch do autorskich rozwiązań, a nie do zewnętrznych dostawców obciążonych prowizją. Stąd też decyzja o stworzeniu własnej aplikacji mobilnej. Chodzi o to, żeby biznes jak najszybciej generował zyski na wysokim poziomie. Dzięki temu nasi franczyzobiorcy mogą otwierać kolejne punkty – mówi Marcin Ciesielski.
Koszt inwestycji w pizzerię Stopiątka wynosi od 120 tys. zł netto, plus koszty remontu. Pizzeria uruchamiana jest zazwyczaj w 2-3 miesiące od podpisania umowy franczyzowej. Sieć dopasowuje wielkość lokalu do potencjału rynku lokalnego i ceny powierzchni. O wyborze lokalizacji firma decyduje wspólnie z franczyzobiorcą. Pod uwagę brane jest natężenie ruchu, okoliczna konkurencja, a także ceny oraz jakość jej oferty oraz potencjał zakupowy miasta i dzielnicy.
Licencja dla środowiska
Firma Project Zero Waste zajmuje się doradztwem w zakresie ochrony środowiska. Polega ono na weryfikowaniu wywiązywania się przedsiębiorców na polskim rynku z obowiązków w zakresie korzystania ze środowiska. – Są to m.in. audyty weryfikujące poprawność zarządzania ochroną środowiska w firmach czy przygotowanie dokumentacji i sprawozdań związanych z gospodarką odpadami oraz opłatami za korzystanie ze środowiska. Wraz z rozwojem krajowego ,,prawa środowiskowego’’ oraz zaostrzających się przepisów z tego zakresu, poszerzaliśmy swoją ofertę, odpowiadając dzięki temu na narastające potrzeby przedsiębiorców, niezależnie od branży. Jednym z takich elementów stała się np. usługa zarządzania kontem w Rejestrze BDO – mówi Katarzyna Michniewska, prezes spółki Project Zero Waste. – Od początku naszej działalności przyświecała nam potrzeba informowania i pomocy przedsiębiorcom w obszarze ochrony środowiska i przepisów z nią związanych. W początkowym okresie działalności większość firm nie uświadamia sobie ciążących na niej obowiązków, a naszą rolą od początku jest właśnie ich edukowanie i wsparcie w tym zakresie. Dlatego odbiorcą naszych usług jest praktycznie każdy przedsiębiorca, działający w Polsce – dodaje Katarzyna Michniewska.
Kwota potrzebna do rozpoczęcia współpracy w ramach franczyzy jest ustalana indywidualnie i zostaje przeznaczona m.in. na opłatę wstępną oraz przygotowanie biura. Franczyzobiorca musi być również przygotowany na ponoszenie miesięcznych opłat: opłaty licencyjnej, prowizyjnej zależnej od przychodu oraz marketingowej, która zostanie przeznaczona na kampanię reklamową marki. – Naszym celem jest rozwinięcie oddziałów franczyzowych we wszystkich województwach i stworzenie jak najliczniejszej grupy profesjonalnych audytorów, którzy będą jak najbliżej klienta i będą mogli np. wziąć udział w stresującej dla niego kontroli z Inspekcji Ochrony Środowiska czy urzędu marszałkowskiego – wyjaśnia Katarzyna Michniewska.
Praca z misją
Franczyzodawca zapewnia specjalistyczne szkolenia zarówno w zakresie obowiązujących przepisów, jak i standardów obsługi klienta obowiązujących w Project Zero Waste. Licencjobiorca otrzymuje wszelkie niezbędne do pracy narzędzia: wzory dokumentów, stosowane procedury, materiały merytoryczne, opiniowanie projektów, analizy rynkowe, newslettery z planowanymi zmianami na rynku. Jednocześnie franczyzobiorcy będą uczestniczyć we wspólnych spotkaniach, umożliwiających wymianę doświadczeń, wzajemne wsparcie, kontrolowanie aktualnego stanu prawnego w ramach świadczonych usług. Na początku licencjobiorcy mogą prowadzić działalność samodzielnie, a w późniejszym okresie w zależności od preferencji, budować zespół pracowników. – Praca w branży ochrony środowiska to niewątpliwie praca z misją. Franczyzobiorca decydujący się na działalność w tym zakresie musi być przygotowany na różne rodzaje działań – począwszy od konsultacji z przedsiębiorcami, potrzebującymi doradztwa w kwestii przepisów środowiskowych, przez wykonywanie sprawozdań, po odbywanie audytów w miejscu działalności swoich klientów – dodaje Katarzyna Michniewska.
Wybór branż, w których można szukać pomysłu na biznes, jest bardzo duży. Dodatkowo sprawdzona licencja zwiększa nasze szanse na powodzenie, choć oczywiście nigdy nie da stuprocentowej gwarancji. Warto przede wszystkim pamiętać, że choćbyśmy zainwestowali w najbardziej opłacalny i dopracowany koncept, niesiony falą gospodarczej hossy, bez wysiłku i ciężkiej pracy sukcesu nie osiągniemy. Samo nic się nie zrobi – biznes też nie.
PRZECZYTAJ ARTYKUŁY
To, że poszedłeś pracować na etat, nie oznacza, że całe życie tak musi być. Kup listopadowy numer "Własny Biznes FRANCHISING", odważ się i zmień swoje życie zawodowe.
Franczyzobiorca rzucił korporację dla rodziny i rozpoczął własny biznes. Wiosną tego roku otworzył własny punkt Bafra Kebab i już myśli o kolejnych.
Październikowy numer "Własny Biznes FRANCHISING" już w sprzedaży. Znajdziesz w nim gratisowy bilet wstępu na Targi Franczyza!
Ile może zarobić franczyzobiorca, prowadząc jeden punkt Bafra Kebab?
Wrześniowy numer magazynu "Własny Biznes FRANCHISING" już w sprzedaży! Sprawdź, o czym w nim przeczytasz.
NAJCZEŚCIEJ CZYTANE
Żeby myśleć o otwarciu własnego McDonalda nie wystarczą tysiące ani setki tysięcy złotych . Potrzeba więcej. Ile? I co franczyzobiorca Złotych Łuków dostanie w zamian?
Połączenie restauracji z produkcją piwa przyciąga klientów. Browar Korona postanowił to wykorzystać.
Z kosmetyczną marką Yves Rocher można współpracować w dwóch modelach. Czym się różnią?
Pieczarkarnia to opłacalny biznes nawet na niedużą skalę. Właściciel jednej hali zbiera plony co sześć tygodni. Gdy ma się więcej pomieszczeń – wtedy na zyski można liczyć co tydzień.
Jak zawsze branża gastronomiczna ma silną reprezentację na Targach Franczyza, które odbędą się 24-26 października w PKiN w Warszawie. Można będzie wybierać i wśród rodzimych, i wśród międzynarodowych konceptów.
POPULARNE NA FORUM
Co sądzicie o Oskrobie?
Witam, Z calego serca odradzam jakąkolwiek wspolprace z ta firma. Okolo 2 miesiące temu zglosilam sie do Oscroby bedac zainteresowana franczyza ich sieci. Wyslalam do nich...
Planuję założyć własną działalność - od czego zacząć?
Najlepiej zacząć od kupna gotowej spółki . Zakup gotowej spółki daje pewność, że firma istnieje i ma już zarejestrowany kapitał zakładowy, co może być ważne z...
Oszukani przez franczyzodawcę
Wspolpraca z firma Ship Center jako franczyzobiorca??? ODRADZAM SPRAWDZ ICH UMOWE U SWOJEGO PRAWNIKA, jest ona jednostronna i ukierunkowana na kary umowne ktore sobie sami...
Czy na odzieży można jeszcze zarobic?
Ja kupuję na hurtowni stradimoda.pl od jakiegoś roku nie zawiodłam się doradzą zawsze dobrze dbają o klienta a uwierzcie mi jest dużo hurtowni które chcą tylko...
piszę pracę na temat franchisingu :)
hej, tez poszukuję danych, znalazłaś coś może oprócz ilości placówek i marek franczyzowych?
Sukcesja w Intermarché i Bricomarché
przeciez to złodzieje
piszę pracę na temat franchisingu :)
Szukam szcegółowego raporty na temat franczyzy w latach przed pandemią i po. Rozumiem że osttani raport opublikowany był za rok 2010 ale niestety jego również nię mogę...
Praca magisterska - licencjacka o franchisingu
Witam, Jestem studentką III roku Finansów i Rachunkowości na Uczelni Łazarskiego w Warszawie. Obecnie prowadzę badania w ramach seminarium dyplomowego. Poniższa ankieta...