Biznesy, które dobrze prosperują

Zarobek na marży / Northgate Logistics zarabia na marży, czyli różnicy pomiędzy ceną, jaką proponuje klient za przewóz towaru, a tym, co firma oferuje przewoźnikowi za realizację zlecenia.
Środa
08.11.2023
Jaki biznes ma dziś przed sobą najlepsze perspektywy? Zamiast wróżyć z fusów, lepiej sprawdzić, którym konceptom franczyzowym dobrze się wiedzie.
 

W każdej branży są biznesy, które mimo zmiennej koniunktury radzą sobie na rynku. Potrafią konsekwentnie realizować strategię biznesową, a kiedy trzeba, wprowadzać zmiany, pożądają za potrzebami i oczekiwaniami klientów. Oto nasze propozycje konceptów franczyzowych, które warto wziąć pod uwagę, szukając pomysłu na własną firmę.

Wirtualny pieniądz, realny zarobek

Według badania wykonanego na zlecenie portalu Odkryjbitcoin.pl, 84 proc. Polaków twierdzi, że wie, co to jest bitcoin i ogólnie kryptowaluty. A 16 proc. korzystało kiedykolwiek z kryptowalut. Chętnie inwestują w nie ludzie młodzi, już w wieku 18-25 lat. Choć trzeba też zaznaczyć, że najczęściej Polacy decydują się na zakupy za raczej niewielkie kwoty. Polski Instytut Ekonomiczny przeprowadził niedawno badanie, z którego wynika, że jedna trzecia ankietowanych przeznacza na ten cel mniej niż 1 proc. wszystkich swoich aktywów finansowych. Ponad 61 proc. zainwestowało w kryptowaluty mniej niż 5 proc. posiadanych aktywów, ale też 10 proc. badanych przeznacza na nie ponad 25 proc. swoich środków. Co ich wszystkich motywuje i przekonuje do wirtualnych walut? Szansa na uzyskanie wysokiego zysku, ciekawość i chęć szybkiego zarobku.

– Popularność kryptowalut stale rośnie. I nie mam na myśli kwestii mody, która faktycznie pojawia się w okresach tzw. baniek, ale mówię o popularności wynikającej z powszechności i użyteczności – przekonuje Agnieszka Falińska, odpowiedzialna za rozwój franczyzy Quark. – Na świecie, ale i w Polsce są firmy, usługi, gdzie dochodzi do rozliczeń w kryptowalutach. To szybka i wygodna forma płatności. Z drugiej strony, choć kryptowaluty, a zwłaszcza bitcoin, są wszystkim bardzo dobrze znane, jednak jeszcze mało kto rozumie mechanizm ich działania. Dobrze, że ta świadomość ciągle wzrasta. Zależy nam, żeby wiedza osób, które planują posiadać kryptowaluty, była na tyle duża, aby pozwalała poruszać się w tym świecie świadomie i bezpiecznie. W naszych kantorach bardzo o to dbamy. Personel jest wyczulony na klientów, którzy stawiają swoje pierwsze kroki w tym świecie.

Od klienta do franczyzobiorcy

Quark ma obecnie dziewięć kantorów kryptowalut. Jeden z nich prowadzi od niedawna Krzysztof Bochenek, 29-letni przedsiębiorca, który zawodowo prawie cały swój czas poświęca branży blockchain. Związał się z nią na studiach. – Podczas studiów w Szkole Głównej Handlowej byłem prezesem Blockchain Society SGH, współorganizowałem międzynarodową olimpiadę blockchain i tworzyłem ciekawe projekty – opowiada Krzysztof Bochenek. – Już wtedy od kilku lat inwestowałem w bitcoina.

Dziś jest prezesem projektu Adshares, firmy zajmującej się rynkiem reklamy internetowej opartej o technologię blockchain. I właścicielem kantoru Quark w Nowym Sączu, otwartego w czerwcu. 
– Z marką Quark zetknąłem się jakieś pięć lat temu, jako klient – wspomina Krzysztof Bochenek. – Spodobała mi się obsługa w kantorze i raz na jakiś czas tam wracałem. Aż w końcu zdecydowałem się na współpracę franczyzową.

Co do zasady, Quark otwiera kantory w miastach liczących minimum 100 tys. mieszkańców. W mniejszych miejscowościach można rozważyć otwarcie punktu partnerskiego, czyli rozszerzenie już prowadzonej działalności handlowej czy usługowej o wymianę kryptowalut. – Oczywiście, każdą lokalizację rozważamy indywidualnie. Są miasta, które mają mniej mieszkańców, ale dzięki takim czynnikom, jak np. strefa ekonomiczna, rozbudowany przemysł czy położenie przy granicy państwa, są atrakcyjne – podkreśla Agnieszka Falińska.

Od kandydatów na franczyzobiorców wymagana jest niekaralność. Dobrze, jeśli interesują się rynkiem kryptowalut, ale nie jest to warunek konieczny. – Wszystkiego można się nauczyć. Moim zdaniem najważniejszy element to przedsiębiorczość i aktywne rozwijanie biznesu, praca nad zdobywaniem klientów – mówi Krzysztof Bochenek.

Franczyzodawca zapewnia, że otwarcie kantoru jest łatwe, a centrala zapewnia licencjobiorcom szerokie wsparcie. – Otrzymują wszystko, co niezbędne do rozpoczęcia działalności, począwszy od szczegółowego opisu lokalizacji, jej weryfikację, a następnie projekt lokalu. Także cykl szkoleń z prowadzenia kantoru, obsługi systemu oraz szkolenie prawne, z wymaganych przepisami procedur – wylicza Agnieszka Falińska. – Organizujemy działania marketingowe, przeznaczone lokalnie franczyzobiorcy. Na cyklicznych spotkaniach wymieniamy się wiedzą i doświadczeniem.

Rynek z perspektywami

Opłata wstępna, przeznaczana na działania organizowane przez centralę Quark, czyli wybór lokalizacji, projekty lokalu, szkolenia, obsługę prawną i marketing początkowy, wynosi 35 tys. zł. Samo przygotowanie lokalu to koszt ok. 50 tys. zł. Potrzebny jest też kapitał obrotowy w wysokości minimum 50 tys. zł, z przeznaczeniem na wymianę walutową. – Im większy kapitał, tym łatwiej obsługiwać duże transakcje – podkreśla Agnieszka Falińska.

Kantory Quark mają być miejscami, gdzie nie tylko dokonuje się transakcji, ale też można dowiedzieć się co to są kryptowaluty,  jak działają portfele, giełdy, jak bezpiecznie poruszać się po tym rynku. – Kryptowaluty w przyszłości zyskają dużą popularność i wejdą do codziennego użytku. Nie wiem, kiedy się to stanie, ale z pewnością tak się stanie – uważa Krzysztof Bochenek. – Przede wszystkim bitcoin jest bardzo bezpieczny. Dzięki technologicznym zabezpieczeniom czuję, że moje bitcoiny są bardziej „moje”, niż pieniądze trzymane w banku. Blockchain rozwiązuje problem braku zaufania pomiędzy wieloma podmiotami, bez potrzeby powierzania tego zaufania zewnętrznej osobie lub instytucji. I wierzę, że społeczeństwo niedługo to zrozumie. Oczywiście, obszar kryptowalut ma swoje problemy, ale patrząc na inflację i problemy systemu bankowego, wnioski nasuwają się same.

Obszar web3 to także duży rynek, na którym jest sporo pieniędzy. Dla młodych ludzi to ciekawy sposób na życie. Przekrój klientów kantoru w Nowym Sączu jest zróżnicowany. – Dla niektórych otwarcie mojego kantoru było szansą na wejście na ten rynek, ponieważ giełda była dla nich zbyt skomplikowana, a u nas mogą uzyskać informacje, porady, czują się bezpieczniej – mówi Krzysztof Bochenek. – Mamy klientów, którzy u nas inwestują, jest grono takich, którzy zajmują się handlem na giełdzie, a u nas sprzedają kryptowaluty i realizują zyski. Są też klienci biznesowi, którzy np. handlują z Azją i przychodzą tylko po to, aby u nas zapłacić faktury w bitcoinach, bo tak jest taniej i szybciej niż za pomocą tradycyjnego systemu bankowego.

Krzysztof Bochenek przyznaje, że dopiero buduje bazę klientów. – Wiem, że zajmie mi to trochę czasu, liczę się nawet z kilkuletnią perspektywą. Inwestuję w marketing, budowanie rozpoznawalności marki, chcę też edukować rynek – mówi franczyzobiorca Quark.

Agnieszka Falińska podkreśla, że franczyzobiorcy nie ponoszą żadnego ryzyka kursowego, związanego z wahaniem cen kryptowalut. – Ponieważ nie są w ich posiadaniu – wyjaśnia. – Kantory rozliczają się jedynie gotówką. To ułatwienie dla franczyzobiorcy, m.in. ze względu na bezpieczeństwo kursowe.

Zyski z ekologicznej energii

Według analityków Polskiego Instytutu Ekonomicznego, w latach 2021-22 produkcja energii elektrycznej pozyskiwanej z OZE wrosła o 23,5 proc. Największy skok nastąpił w segmencie energii z instalacji fotowoltaicznych – aż  107 proc. W OZE inwestują zarówno instytucje i przedsiębiorstwa, jak i klienci indywidualni. – Skłania ich do tego ogólna sytuacja gospodarcza – uważa Agnieszka Skiba, kierownik ds. administracyjnych Xomo's Energia.

Xomo's Energia to marka należąca do spółki Polska Ekologia – wywodzącej się ze Śląska firmy z ponad 20-letnim doświadczeniem w branży OZE. W ofercie spółka ma ponad 150 różnych produktów, w tym kolektory słoneczne, systemy do montażu fotowoltaiki, magazyny energii, pompy ciepła. Od niedawna pod marką Xomo's Energia buduje sieć franczyzowych punktów sprzedaży. – Chcemy otwierać je na terenie całej Polski – zapowiada Agnieszka Skiba.

Od kandydatów na franczyzobiorców nie jest wymagane  doświadczenie w branży odnawialnych źródeł energii. – Zapewniamy szkolenia branżowe oraz produktowe, uczymy zasad działania poszczególnych urządzeń i sposobu ich doboru do potrzeb klienta. Szkolenia kompleksowo wdrażają franczyzobiorców w ten biznes – podkreśla Agnieszka Skiba.

Nie zaszkodzi mieć żyłkę handlowca, ponieważ pozyskiwanie klientów i sprzedaż produktów to główne zadanie franczyzobiorców. – Także w tym zakresie zapewniamy franczyzobiorcom szkolenia. Jednak nie dostarczamy im gotowej listy kontaktów ani leadów sprzedażowych – podkreśla przedstawicielka sieci.
Franczyzobiorca powinien spisać umowę z klientem. Zanim jednak do tego dojdzie, musi ustalić, jakie są potrzeby klienta i dobrać do nich odpowiednią instalację. Wymaga to przeprowadzenia audytu przedsprzedażowego na miejscu. Umowę i dokumentację franczyzobiorca przesyła do centrali. – My weryfikujemy wszystko, a następnie przekazujemy do realizacji – wyjaśnia Agnieszka Skiba. – Montażem zajmują się ekipy, z którymi regularnie i od dawna współpracujemy i które znają nasze standardy. Możemy również pomóc klientom w pozyskaniu leasingu, kredytu czy dofinansowania.

Pod szyldem Xomo's Energia można otworzyć salon sprzedażowy lub też zamówić od centrali gotowy pawilon handlowy, obrandowany, wyposażony we wszystkie meble. Koszt inwestycji franczyzodawca szacuje na 50-60 tys. zł. Franczyzobiorca może kupić produkty na ekspozycję, ale nie jest to obowiązkowe. – Zalecamy lokalizacje w parkach i galeriach handlowych, przy hipermarketach, ale też w pobliżu osiedli domków jednorodzinnych – mówi Agnieszka Skiba.

Franczyzobiorcy zarabiają na prowizji od podpisanych umów. Prowizje są wypłacane na bieżąco, od każdej umowy skierowanej do realizacji. – Czasem wystarczą trzy umowy miesięcznie, aby osiągnąć satysfakcjonujący zarobek. A czasem może to być jedna, jeżeli mamy do czynienia z dużym klientem – dodaje Agnieszka Skiba.

Latem bardziej popularne są instalacje fotowoltaiczne, im bliżej jesieni, tym częściej klienci myślą o instalacji pomp ciepła. – Jednak najczęściej montujemy obecnie komplet, czyli fotowoltaikę z pompą ciepła – zauważa Agnieszka Skiba.

Inwestycja ze wsparciem

Wrażliwość na potrzeby rynku to umiejętność niezbędna w biznesie i klucz do sukcesu. Obserwacja zachowania klientów, otaczającej rzeczywistości oraz elastyczne podejście do zachodzących zmian powinny stanowić kluczowy element polityki rozwoju każdej firmy. – Do takich firm należy Stokrotka. Rozumiemy potrzeby przedsiębiorców, ich obawy, ale też chęci zaistnienia na rynku i uruchomienia własnej działalności. Dlatego wspieramy finansowo nowych franczyzobiorców, ułatwiając im debiut w biznesie – podkreśla Katarzyna Stadler, dyrektor ds. franczyzy Stokrotki. – Mamy ponad 900 sklepów, w dużej mierze własnych, ale kładziemy duży nacisk także na współpracę z franczyzobiorcami. W tej chwili pod marką Stokrotka działają 83 sklepy franczyzowe. Jako firma oferujemy różne warianty wsparcia finansowego, by ułatwić przedsiębiorcom inwestycję i dołączenie do naszej sieci.

Jak zapewnia franczyzodawca, każda planowana placówka poddawana jest szczegółowej analizie. Sieć weryfikuje jakość lokalizacji, liczbę potencjalnych klientów i – w oparciu o zebrane informacje – możliwości rozwoju sklepu w danym miejscu. Lokalizacja to oczko w głowie Stokrotki. Firma samodzielnie szuka gruntu pod sklep lub korzysta z propozycji franczyzobiorców, które również podlegają ocenie. Na podstawie analiz podejmowana jest decyzja o wysokości wsparcia finansowego, które jest standardowym elementem pomocy dla każdego nowego partnera i może stanowić nawet 95 proc. inwestycji franczyzowej.
– Rozmowy z potencjalnymi franczyzobiorcami mają dla nas tak samo kluczowe znaczenie, jak właściwa lokalizacja. Współpracujemy z przedsiębiorcami zaangażowanymi i nastawionymi na wspólną pracę – przyznaje Katarzyna Stadler.

Przykładem takiego partnera jest Grupa EKO-Karpaty z Krosna, która istnieje na rynku od 2004 roku i specjalizuje się w wyjazdach integracyjnych, szkolnych oraz indywidualnych organizowanych w Polsce, Słowacji, na Węgrzech i przed 2022 rokiem w Ukrainie. – Pandemia, a później wojna w Ukrainie zmusiły nas do poszukiwania dodatkowego źródła dochodu, które przyniesie stabilność, a jednocześnie pchnie firmę do przodu. Umowa ze Stokrotką pozwoliła nam otworzyć supermarket, nie ponosząc przy tym dużych nakładów finansowych – przyznaje Aldona Opach, prezes zarządu Grupy EKO-Karpaty.

Sklep powstał zupełnie od zera w nowo postawionym budynku. Umowa franczyzowa z siecią Stokrotka podpisywana jest na sześć lat i może zostać przedłużona. W takim przypadku Stokrotka ponownie oferuje wsparcie finansowe na remont sklepu.

Opieka od początku

W sieci Stokrotka funkcjonują markety o powierzchni od 200 do 400 m2 i supermarkety powyżej 400 m2. Firma otwiera placówki zarówno w dużych miastach, jak i w mniejszych miejscowościach. Wielu debiutujących franczyzobiorców już po roku otworzyło swój drugi sklep.
Aby zostać franczyzobiorcą Stokrotki, nie trzeba mieć doświadczenia w branży spożywczej. – Wyszkolimy każdą osobę, pod warunkiem że chce poprowadzić sklep spożywczy i rozwijać się w tym kierunku – zapewnia Katarzyna Stadler.

Sieć organizuje szkolenia wstępne także dla pracowników sklepów, skoncentrowane na praktycznych aspektach prowadzenia placówki oraz szkolenia e-learningowe, dotyczące pracy na wszystkich stanowiskach. Firma pomaga również partnerom w rekrutacji i bieżących sprawach związanych z zarządzaniem placówką, już od momentu podpisania umowy franczyzowej.
– Szczególnie podczas uruchamiania pierwszego sklepu bezcenne było wsparcie sieci i jej pracowników, zaczynając od dyrektorów operacyjnych, informatyków, po doradców klientów i wielu innych przedstawicieli odpowiedzialnych za poszczególne obszary funkcjonowania sklepów – wspomina Kamil Smętek, franczyzobiorca i właściciel trzech marketów Stokrotka.

Tempo przygotowania placówki do otwarcia zależy od lokalizacji. W istniejących budynkach wynosi około trzech miesięcy. Rekord to osiem tygodni.

Firma dba o asortyment sklepów i konkurencyjność cen. Franczyzobiorcy mają swobodę w nawiązywaniu współpracy z dostawcami produktów regionalnych oraz świeżych, jak pieczywo, mięso, wędliny, owoce i warzywa. Kamil Smętek docenia możliwość swobodnego działania w obszarze zatowarowania i poszerzania oferty sklepu. Sieć zaakceptowała jego pomysł sprzedaży produktów non-food związanych z branżą spożywczą, takich jak garnki czy sztućce. Przedsiębiorca rozszerza też ofertę o tzw. małą gastronomię, czyli sprzedaż hot dogów oraz innych ciepłych i szybkich dań. Wstawia także ekspresy do kawy czy uruchamia kasy samoobsługowe. Ponadto, jako że jest też właścicielem piekarni, zaopatruje wszystkie swoje sklepy w pieczywo własnej produkcji.

Stokrotka organizuje dostawy do wszystkich swoich sklepów sześć razy w tygodniu. Placówki są wyposażone w system IT, który kontroluje stan zatowarowania danej Stokrotki i wskazuje zapotrzebowanie na konkretne produkty. Niedługo firma uruchomi w Rzeszowie nowe centrum dystrybucyjne o powierzchni ponad 26 tys. m2.

Technologia napędza biznes

Nowoczesne technologie opanowały nasze życie. Kto dziś nie ma smartfona? – Dynamiczny rozwój technologiczny napędza wzrost zapotrzebowania na nowoczesne usługi – ocenia Marek Małoń, prezes i4-Mobile. – A branża telekomunikacyjna wciąż oferuje ciekawe perspektywy dla przedsiębiorców, którzy są gotowi dostosować się do zmieniających się wymagań klientów oraz wdrażać innowacyjne podejścia.

Działalność i4-Mobile koncentruje się na sprzedaży telefonów i usług telekomunikacyjnych sieci Play klientom indywidualnym i biznesowym. Obecnie w ramach sieci i4-mobile funkcjonuje blisko 70 jednostek sprzedażowych, w tym multibrandy, salony Play oraz doradcy biznesowi. – Jednym z głównych atutów dla potencjalnych partnerów franczyzowych Play i4-Mobile jest możliwość połączenia istniejącego już biznesu z salonem Play – dodaje Marek Małoń. – Mile widziane są branże pochodne: serwisy GSM, sklepy z drobną elektroniką, akcesoriami GSM, punkty z ofertą telewizji oraz internetu. Dopasujemy nasze rozwiązania do indywidualnych możliwości partnerów. Możesz dostosować istniejącą przestrzeń tak, aby zintegrować dwa biznesy. To może być specjalny kącik lub strefa prezentująca produkty i usługi Play. Kluczowe jest to, aby klienci mogli wygodnie zapoznać się z ofertą i dokonać wyboru w jednym miejscu.

Jeśli chodzi o salon sprzedażowy, i4-Mobile zaleca lokale o minimalnej powierzchni 20 m2. Preferowane są centra miast, deptaki oraz stare rynki, czyli miejsca o intensywnym przepływie klientów. Dodatkowym atutem będzie widoczna witryna. Franczyzodawca pomaga przy w znalezieniu odpowiedniej lokalizacji. Przygotowuje również wizualizację salonu. Centrala szacuje, że inwestycja początkowa może wynieść ok. 10 tys. zł. Nie ma opłaty wstępnej.

– Warto zaznaczyć, że możemy współuczestniczyć w części kosztów inwestycji – podkreśla Marek Małoń. – Dodatkowo dostarczamy wyposażenie w postaci mebli, co jest również częścią wsparcia ze strony Play. Zapewniamy partnerom kierownika sprzedaży, który przekaże niezbędną wiedzę i umiejętności, zapewniając pewny start w zarządzaniu punktem. Oferujemy praktyczne szkolenia, obejmujące aspekty sprzedażowe, marketingowe, obsługę klienta oraz zarządzanie biznesem. Ponadto wspieramy działania marketingowe, partycypujemy w kosztach, organizujemy konkursy sprzyjające wzrostom sprzedaży. W ramach programu franczyzowego dostarczamy bazę klientów, którą na bieżąco aktualizujemy. Jednocześnie zachęcamy do budowania własnej, co pozwoli na elastyczność w dostosowaniu do lokalnych warunków i preferencji klientów.

Franczyzobiorcy w branży telekomunikacyjnej zarabiają na prowizji od sprzedaży usług i produktów. To oznacza, że im więcej umów podpisanych z klientami, tym wyższe przychody. – Czas, jaki potrzebny jest do osiągnięcia rentowności, może się różnić w zależności od wielu czynników, takich jak lokalizacja, strategia sprzedaży, konkurencja oraz jakość obsługi klienta. W przypadku otwierania salonu w ramach franczyzy sieci komórkowej Play, dajemy wsparcie i know-how, które pozwalają przyspieszyć ten proces – zapewnia Marek Małoń. – W wielu przypadkach, uzyskanie rentowności wymaga kilku miesięcy od momentu otwarcia. Kluczowe jest skupienie się na budowaniu lojalności klientów i efektywnej obsłudze. Przyjęcie skutecznej strategii marketingowej, wybór korzystnych lokalizacji oraz konsekwentne działania sprzedażowe mogą także wpłynąć na szybsze wyjście na ścieżkę rentowności. Przydatne jest także nawiązanie partnerstw z pokrewnymi branżami, np. poszerzenie oferty o usługi ubezpieczeniowe czy serwisowe.

Odpowiedź na potrzebę rynku

Na popularności nowych technologii swój pomysł na biznes oparła wywodząca się z Ukrainy marka Fast Energy. W Polsce od 2021 roku jej masterfranczyzobiorcami są Daniel Lasko i Kamil Naskręt. – W Polsce nie było wcześniej takiego biznesu – opowiada Daniel Lasko. – A my dostrzegliśmy w nim ogromny potencjał.
Pomysł opiera się na rozlokowywaniu stacji z przenośnymi powerbankami w miejscach o dużym zagęszczeniu osób, np. na siłowniach, w restauracjach, barach, kinach, galeriach handlowych, na lotniskach itd. – Nie każdy z nas nosi przy sobie ładowarkę, poza tym nie zawsze mamy dostęp do źródła prądu – wyjaśnia Daniel Lasko. – Nasz koncept pozwala wypożyczyć powerbank w jednej stacji, a oddać w innej, w dogodnym dla klienta miejscu.

Aby móc wypożyczyć powerbank, wystarczy pobrać aplikację Fast Energy i dodać kartę płatniczą. Po zeskanowaniu kodu QR można wyjąć powerbank ze stacji. Pół godziny wypożyczenia kosztuje 6 zł, ale już za wypożyczenie na całą dobę zapłacimy nie więcej niż 18 zł. Jedna stacja może pomieścić od czterech do nawet 50 powerbanków (najpopularniejsze – jak dodaje franczyzodawca – są te na 4-8). Jednak jest wypełniona w 75 proc., ponieważ muszą być wolne miejsca na zwroty.

Jak mówi franczyzodawca, koncept na pewno sprawdzi się w dużych miastach, tam gdzie jest wielu młodych, aktywnych ludzi, którzy spędzają dużo czasu poza domem. – W tej chwili mamy stacje w mniej więcej 40 miastach. W tych największych jest miejsce na naprawdę dużo urządzeń – zapewnia Daniel Lasko. – Na przykład we Wrocławiu jest 200 stacji, a może być jeszcze więcej.

Oczywiście stację Fast Energy można wstawić do własnego lokalu. Ale jest też inna możliwość. Franczyzobiorcy nawiązują współpracę z właścicielami działających biznesów z różnych branż, którzy umożliwiają im darmowe postawienie stacji z powerbankiem. W taki właśnie sposób funkcjonuje większość stacji w sieci Fast Energy – wyjaśnia Kamil Naskręt. – Można np. wstawić powerbanki do sieci restauracji czy hoteli. Właściciela lokalu będzie to kosztować niewiele, bo jedna stacja pobiera prądu za 10-20 zł miesięcznie. Za to zyska udogodnienie dla swoich klientów, odciąży personel z konieczności ładowania telefonów klientów, a poza tym jego lokal będzie promowany w naszej aplikacji. Umieszczamy w niej bowiem wszystkie lokalizacje naszych stacji.  

Franczyzobiorca może kupić jedną lub więcej stacji. Najmniejsza, na cztery powerbanki, kosztuje 2 tys. zł. Jeżeli franczyzobiorca zdecyduje się na zakup minimum 30 urządzeń, wyda na inwestycję ok. 70 tys. zł.
Franczyzodawca zapewnia, że obsługa stacji jest bardzo prosta i licencjobiorca z łatwością przeszkoli w tym zakresie personel lokali.

Średnio za jedno wypożyczenie powerbanku klienci płacą 14 zł. Jak podaje franczyzodawca, na jedną stację przypada średnio jeden wynajem dziennie. Przychód biorcy to 70 proc. z każdej transakcji. – Przy kilku stacjach można traktować naszą franczyzę jako dodatkowe źródło dochodu – mówi Daniel Lasko. – Przy większej skali, np. 30-50 stacji, roczny dochód jest już naprawdę spory. A mamy franczyzobiorcę, który ma 100 stacji.

Wówczas jednak należy liczyć się z tym, że trzeba poświęcić temu biznesowi więcej czasu. Choć franczyzodawca stara się to maksymalnie ułatwić. Np. za pomocą specjalnego panelu franczyzobiorca może sprawdzić każdą stację, widzi, czy jest włączona, ile jest w niej powerbanków, czy jest konieczność ich relokowania. – W naszym codziennym funkcjonowaniu coraz bardziej polegamy na nowoczesnych technologiach. Nikogo nie dziwi już płacenie telefonem lub zegarkiem. Rośnie więc zapotrzebowanie na dostęp do źródeł energii, które pozwolą nam utrzymać nasze sprzęty „żywe”. A my chcemy na tę potrzebę odpowiedzieć, zwłaszcza że w Polsce wciąż jest to niezagospodarowany rynek – dodaje Daniel Lasko.

Branża z przyszłością

Northgate Logistics to pierwszy i jak dotąd jedyny franczyzodawca w branży spedycyjnej. Firma działa od 2012 roku. Obecnie ma pięć własnych biur i osiem oddziałów franczyzowych, z czego cztery powstały w tym roku. A niewykluczone, że do końca 2023 roku zostaną otwarte kolejne. – Bieżąca sytuacja gospodarcza ma bardzo duży wpływ na branżę spedycyjną. Rosnące koszty związane z transportem, ale również zatrudnieniem nowych osób nie pozwalają na rozwój taki, jak byśmy tego chcieli. Nie pomaga w tym również duży odpływ mniejszych firm transportowych, które przy obecnych kosztach nie mogą sobie pozwolić na dalsze prowadzenie działalności. Także konkurencja jest bardzo aktywna. Z pewnością dochodzi i jeszcze dojdzie do wielu przetasowań na rynku, a pozostaną na nim sami silni gracze, tacy jak my – mówi Bartosz Bielas, koordynator ds. sieci partnerskiej Northgate Logistics.

Rolą partnera Northgate Logistics jest pośredniczenie w zlecaniu transportu. Nie musi  samodzielnie organizować spedycji ani inwestować we flotę ciężarówek. Kandydat na franczyzobiorcę przede wszystkim powinien posiadać umiejętności sprzedażowe. Jego zadaniem będzie bowiem pozyskiwanie klientów i utrzymanie dobrych relacji z nimi, poprzez jak najlepszą realizację zleceń. Przydadzą się również umiejętności w zarządzaniu ludźmi. Franczyzobiorca musi bowiem zbudować zespół pracowników, którym będzie kierował.

Jeśli chodzi o inwestycję, to trzeba dysponować budżetem na adaptację i wyposażenie biura. Franczyzobiorca nie musi szukać lokalizacji idealnej z punktu widzenia klienta, gdyż ci raczej rzadko będą tu zaglądać. Większość kontaktów odbywa się bowiem telefonicznie, online lub w siedzibie klienta. Wyposażenie biura to koszt ok. 15 tys. zł. Opłata wstępna we franczyzie Northgate Logistics to 30 tys. zł, jednak nie musi być ona uregulowana zaraz po podpisaniu umowy. Aby obniżyć próg wejścia w biznes, firma umożliwia spłatę rozłożoną na trzy lata.

Franczyzobiorca i jego zespół przygotowują oferty, wyceny i kalkulacje transportów. Po stronie franczyzodawcy natomiast pozostaną rozliczenia z klientami i przewoźnikami oraz ubezpieczenie należności handlowych. Oczywiście, oddział musi pracować nad budowaniem i poszerzaniem bazy klientów. – Tylko zaangażowanie i indywidualne podejście do potrzeb każdego klienta pozwoli na zbudowanie odpowiednio dużej bazy – podkreśla Bartosz Bielas. – Klienci przede wszystkim doceniają profesjonalizm oraz jakość obsługi, jaką świadczy Northgate Logistics. Jako firma dajemy naszym franczyzobiorcom pełne wsparcie w zakresie szkoleń sprzedażowych. Udostępniamy im także bazy danych, z których korzystają na co dzień nasze oddziały własne i z których mogą czerpać kontakty sprzedażowe.

Northgate Logistics zarabia na marży, czyli różnicy pomiędzy ceną, jaką proponuje klient za przewóz towaru, a tym, co firma oferuje przewoźnikowi za realizację zlecenia. Franczyzodawca dzieli się z franczyzobiorcami marżą w proporcji pół na pół.

Spodziewane przychody to około 16 tys. zł miesięcznie. Po odjęciu kosztów franczyzobiorcy powinno zostać 5,5 tys. zł dochodu przed opodatkowaniem. Centrala firmy zaznacza, że ta symulacja dotyczy pierwszych miesięcy działalności, w których nowy franczyzobiorca od zera buduje swój portfel klientów. – Te firmy, które nauczą się nowej rzeczywistości i zaakceptują zmiany, będą się rozwijały. Klienci nam ufają i doceniają jakość obsługi oraz rozwiązania, jakie im dostarczamy.

Gastronomia nadal kusi

Na koniec czerwca liczba placówek oraz firm gastronomicznych wyniosła 93,4 tys. To o 1,8 proc. więcej niż pod koniec 2022 roku. W ciągu pół roku przybyło 1,7 tys. nowych punktów gastronomicznych. Najwięcej restauracji, ale też sporo punktów mobilnych. To ostatnie akurat nie dziwi, bo dane zebrano akurat w momencie, gdy trwał już sezon na mobilną gastronomię. Jednak ogólna tendencja pokazuje, że gastronomia nadal jest dla przedsiębiorców atrakcyjną branżą. W tym roku zainwestowała w nią także Ewa Kędzielska. Zanim jednak podpisała własną umowę franczyzową, najpierw pomogła córce w prowadzeniu sezonowego punktu Cafe Słodziak. – Razem z córką szukałyśmy pomysłu na własny biznes – opowiada Ewa Kędzielska. – Jako że w domowym zaciszu bardzo lubimy eksperymentować w kuchni, pomyślałyśmy o gastronomii.
Ewa Kędzielska miała już pewne doświadczenie w tej branży. Przez ponad dwa lata pracowała w firmie oferującej catering dietetyczny, współpracując z działami produkcji, marketingu i promocji.

Z Cafe Słodziak panie zetknęły się na targach franczyzowych. – Menedżer sieci franczyzowej, pani Natalia, w przejrzysty sposób przedstawiła dostępne modele biznesowe oraz zasady współpracy – podkreśla Ewa Kędzielska. – Nam najbardziej spodobała się koncepcja food trucka. Mobilny format pozwalał na wybór lokalizacji dla biznesu blisko miejsca zamieszkania.

Właścicielką food trucka Cafe Słodziak przy al. Wilanowskiej w Warszawie została córka, a Ewa Kędzielska zaoferowała jej wsparcie w jego prowadzeniu. – Przed rozpoczęciem działalności obie wzięłyśmy udział w szkoleniu, zobaczyłyśmy, jak wygląda praca w przyczepie gastronomicznej, poznałyśmy receptury i opanowałyśmy technikę przygotowywania produktów – dodaje Ewa Kędzielska. – A później zaczęła się nasza przygoda.

Ewa Kędzielska nie ukrywa, że prowadzenie kawiarni to wyzwanie. Pochłania dużo czasu i energii, którą trzeba skoncentrować na kliencie i jego oczekiwaniach. – W tym biznesie kluczowe jest też planowanie zakupów i organizacja zapasów w taki sposób, by nie marnować żywności. Z tego względu córka podjęła współpracę z Foodsi – platformą, na której można wystawiać „paczki-niespodzianki” z produktami, które danego dnia się nie sprzedały, ale wciąż są pełnowartościowe – mówi Ewa Kędzielska.
Przyczepa gastronomiczna to jednak działalność sezonowa. A Ewie Kędzielskiej tak spodobał się ten biznes i współpraca z franczyzodawcą, że postanowiła już osobiście podpisać umowę franczyzową. Przejmie dotychczasowy lokal własny marki, przy ul. Łopuszańskiej w Warszawie.

Cafe Słodziak dla każdego

Cafe Słodziak ma siedem działających punktów, w tym trzy franczyzowe. Wkrótce przybędą dwie kolejne kawiarnie na licencji, w Warszawie i Łodzi. – Każda nasza lokalizacja była rentowna od pierwszego miesiąca – podkreśla Kamil Woźniak, franczyzodawca Cafe Słodziak. – A lokale stacjonarne osiągały od pierwszych miesięcy nawet przyzwoity zarobek.

Franczyzobiorcy Cafe Słodziak mogą wybierać spośród trzech formatów franczyzowych. Można otworzyć lokal stacjonarny. Jak zapewnia franczyzodawca, jeśli znajdziemy pomieszczenia po gastronomii, inwestycja w lokal wraz z wyposażeniem może się zmieścić już w 80 tys. zł. Jeśli trzeba będzie wszystko przygotowywać od podstaw, trzeba będzie zainwestować do 150 tys. zł. Druga opcja to wyspa handlowa. Tutaj koszty zależą głównie od wielkości ogródka ze stolikami i według właściciela konceptu powinny zmieścić się w widełkach od 70 do 120 tys. zł. Ci, którzy wolą biznesy mobilne, mogą wybrać przyczepę gastronomiczną. Jej kupno to wydatek 119 tys. zł netto, ale można ją też wydzierżawić. – W każdym przypadku dajemy franczyzobiorcom ekspres i młynki do kawy, zamrażarkę do lodów Mini Melts, szyld – wylicza Kamil Woźniak. – Daje to licencjobiorcom w sumie ok. 60 tys. zł oszczędności na starcie.
W ofercie Cafe Słodziak jest m.in. kawa Costa Coffee, lody Mini Melts oraz rzemieślnicze, bubble tea, koktajle, lemoniady, słodkie i słone przekąski. – Cała rodzina znajdzie u nas coś dla siebie, i dzieci, i dorośli – podkreśla franczyzodawca Cafe Słodziak. – Nie odczuwamy odpływu w związku z ogólną sytuacją gospodarczą. A wręcz przybyła nam nowa, duża grupa klientów. Mam na myśli obywateli Ukrainy. A to nie są klienci skromni w wydatkach.

Croissanty idą odważnie

Lviv Croissants w ciągu niespełna roku obecności na polskim rynku otworzył już 10 lokali. W porównaniu z Ukrainą, gdzie jest jednym z największych franczyzodawców i ma ok. 150 placówek, to niewiele, ale tempo rozwoju marki nad Wisłą jest naprawdę imponujące. Zwłaszcza że brand ciągle pracuje nad rozpoznawalnością wśród polskich klientów. – Naszą strategią jest dynamiczny rozwój, na początek w dużych polskich miastach – podkreśla Orest Zahrodskyy, menedżer ds. rozwoju sieci Lviv Croissants w Polsce. – W samej Warszawie, gdzie niedawno otworzyliśmy piąty lokal, widzimy miejsce na pewno na ponad 20 placówek, a może nawet 40. Wspomnę, że w Kijowie mamy ponad 50 lokali, a to jeszcze nie wyczerpało potencjału tamtejszego rynku.

Lviv Croissants jest hybrydowym konceptem – jednocześnie piekarnią (croissanty są wypiekane na miejscu), kawiarnią i miejscem, gdzie można szybko zjeść. W menu są croissanty, ale w innym niż tradycyjne wydaniu. Są większe i nie tak tłuste ani maślane, jak te francuskie. Marka serwuje je zarówno ze słodkimi, jak i wytrawnymi dodatkami, np. z łososiem czy mięsem. – Skupiamy się obecnie na tym, aby dopasować naszą ofertę do gustów i upodobań Polaków – mówi Orest Zahrodskyy. – Wprowadziliśmy nowe receptury, np. croissanty z pastą jajeczną czy z pastą twarogową, rzodkiewką, ogórkiem. Do kawy serwujemy darmowe krówki. Wprowadzamy zmiany w logotypie, aby były w nim wyłącznie litery łacińskiego alfabetu. Może to drobne elementy, ale mają duże znaczenie. Nasza rozpoznawalność i popularność wśród polskich klientów systematycznie rośnie. Wchodzimy we współpracę z polskimi blogerami, dzięki czemu zyskaliśmy m.in. nowych followersów na Instagramie. Stale analizujemy opinie naszych klientów, wystawiane m.in. w mediach społecznościowych, a do wprowadzania nowych przepisów z croissantami zapraszamy Polaków.

Cel – najlepsze lokalizacje

Aktualnie wszyscy franczyzobiorcy Lviv Croissants to osoby pochodzące z Ukrainy, ale prowadzi też rozmowy z Polakami, zainteresowanymi otwarciem lokalu pod tym szyldem. Od kandydatów marka oczekuje doświadczenia w prowadzeniu własnej działalności gospodarczej. – Nasze wsparcie zaczyna się od momentu podpisania umowy franczyzowej. A nawet wcześniej, bo możemy pomóc również w poszukiwaniu lokalizacji. W niektórych miastach, jak Warszawa czy Kraków, współpracujemy z agentami nieruchomości – dodaje Orest Zahrodskyy. – W pierwszej połowie sierpnia otworzyliśmy przy ul. Marszałkowskiej w Warszawie duży 140-metrowy lokal, który właśnie znaleźliśmy dla franczyzobiorcy.

Obecnie marka celuje w najlepsze lokalizacje, które dają wysokie prawdopodobieństwo powodzenia biznesu, przy ruchliwych ulicach, głównych skrzyżowaniach, ale też w galeriach handlowych. Ile pieniędzy trzeba mieć na inwestycję? – Informuję kandydatów na franczyzobiorców, że aby płynnie przejść przez inwestycję, warto mieć minimum 100 tys. euro – wyjaśnia Orest Zahrodskyy. – W tym zawiera się też wstępna opłata licencyjna oraz pierwsze zatowarowanie. Ostateczna kwota może być oczywiście niższa lub wyższa, bo wiele zależy od stanu technicznego lokalu.

Zwykle przygotowanie lokalu trwa 2-3 miesiące. Po zaakceptowaniu lokalizacji franczyzodawca zleca przygotowanie projektu technologicznego. Dzieli się z licencjobiorcami kontaktami do podwykonawców, u których centrala ma wynegocjowane ceny usług. Przeprowadza rekrutację personelu, w tym osoby na stanowisko menedżera lokalu. Cały personel zostaje przeszkolony w centrali. – Preferujemy, aby franczyzobiorca był osobiście zaangażowany w prowadzenie lokalu. Najlepiej, aby sam w nim przepracował jakiś czas, zanim na swoje miejsce zatrudni menedżera –  podkreśla Orest Zahrodskyy. – A i wtedy zwykle nasi franczyzobiorcy nadal są obecni w lokalach i wspierają ich działanie.

Stuprocentowej gwarancji powodzenia biznesu nigdy nie ma. Za dużo jest zmiennych, które mają na to wpływ. A ostatnie lata pokazały, że część z tych zmiennych jest w ogóle nie do przewidzenia. Franczyza też nie da nam takiej gwarancji, ale pomoże ograniczyć ryzyko niepowodzenia. Trzeba tylko mądrze wybrać koncept dla siebie.

Artykuł pochodzi z archiwalnego numeru miesięcznika "Własny Biznes FRANCHISING".


Ile zarobisz? / Średnio za jedno wypożyczenie powerbanku klienci płacą 14 zł. Jak podaje franczyzodawca, na jedną stację przypada średnio jeden wynajem dziennie. Przychód biorcy to 70 proc. z każdej transakcji.

POPULARNE NA FORUM

Planuję założyć własną działalność - od czego zacząć?

Najlepiej zacząć od kupna gotowej spółki . Zakup gotowej spółki daje pewność, że firma istnieje i ma już zarejestrowany kapitał zakładowy, co może być ważne z...

33 wypowiedzi
ostatnia 08.01.2024
Oszukani przez franczyzodawcę

Wspolpraca z firma Ship Center jako franczyzobiorca??? ODRADZAM SPRAWDZ ICH UMOWE U SWOJEGO PRAWNIKA, jest ona jednostronna i ukierunkowana na kary umowne ktore sobie sami...

48 wypowiedzi
ostatnia 22.09.2023
Czy na odzieży można jeszcze zarobic?

Ja kupuję na hurtowni stradimoda.pl od jakiegoś roku nie zawiodłam się doradzą zawsze dobrze dbają o klienta a uwierzcie mi jest dużo hurtowni które chcą tylko...

40 wypowiedzi
ostatnia 22.09.2023
piszę pracę na temat franchisingu :)

hej, tez poszukuję danych, znalazłaś coś może oprócz ilości placówek i marek franczyzowych?

14 wypowiedzi
ostatnia 24.05.2023
Sukcesja w Intermarché i Bricomarché

przeciez to złodzieje

1 wypowiedzi
ostatnia 04.05.2023
piszę pracę na temat franchisingu :)

Szukam szcegółowego raporty na temat franczyzy w latach przed pandemią i po. Rozumiem że osttani raport opublikowany był za rok 2010 ale niestety jego również nię mogę...

14 wypowiedzi
ostatnia 23.04.2023
Praca magisterska - licencjacka o franchisingu

Witam, Jestem studentką III roku Finansów i Rachunkowości na Uczelni Łazarskiego w Warszawie. Obecnie prowadzę badania w ramach seminarium dyplomowego. Poniższa ankieta...

211 wypowiedzi
ostatnia 13.03.2023
Hodowla psów: Trudne życie hodowcy

Znam osoby gdzie rocznie zarabiają 300 tys złotych prosze nie łżeć że hodowla się nie opłaca.

4 wypowiedzi
ostatnia 10.02.2023