Zmiana brandu / Od 20 czerwca tego roku Fabryka Pizzy oficjalnie nazywa się Fabbrica Italian Comfort Food. Restauracje działające w sieci miały czas na zmianę szyldu do końca sierpnia. Za tą zmianą idzie także odświeżenie wnętrz, które nie jest jednak obligatoryjne dla obecnych partnerów.
Wtorek
10.12.2024
Fabryka Pizzy zamieniła się we włoską restaurację, która serwuje różnorodne dania. Czy ten ruch się opłacał?
 

Fabbrica Italian Comfort Food to nowa odsłona Fabryki Pizzy. Firma powstała 24 lata temu. Założyło ją młode małżeństwo, które studiowało w Krakowie.

– To były czasy, kiedy boom na zagraniczną kuchnię w Polsce dopiero rozkwitał. Fabryka Pizzy była odpowiedzią na duże zapotrzebowanie na prawdziwą, włoską pizzę – mówi Małgorzata Zych, odpowiedzialna za rozwój sieci franczyzowej w Fabbrica Italian Comfort Food.

Włoskie początki

Początkowo firma działała jak typowa pizzeria. Jednak w miarę upływu czasu w menu zaczęły się pojawiać także inne pozycje.

– Kiedy zaczynaliśmy, dużym problemem była dostępność włoskich produktów. Trudno było kupić sery, wędliny, pomidory. Powoli zaczęło się jednak pojawiać coraz więcej dostawców włoskich produktów. Modne stały się makarony i risotta. Polacy szukali tych smaków, więc umieściliśmy je w naszym menu. Od niedawna serwujemy też dania mięsne i ryby – mówi Małgorzata Zych.

Dzisiaj dostawców jest wielu, a produkty bardziej przystępne cenowo niż kiedyś.

– Powiększaliśmy ofertę, idąc za trendami, ale wiedzieliśmy też dobrze, że więcej propozycji w naszej karcie zapewni nam większą liczbę gości. Trudno bowiem, żeby podczas rodzinnego obiadu czy spotkania wszyscy chcieli zjeść wyłącznie pizzę – mówi Małgorzata Zych.

W miarę powiększania się oferty, firma zaczęła myśleć też o rebrandingu tak, żeby nazwa marki nie kojarzyła się wyłącznie z pizzą, ale z włoskim jedzeniem.

– Dostawaliśmy też sygnały od naszych partnerów, że oferta często jest zaskoczeniem dla klientów, ponieważ nazwa sugeruje, że mogą u nas zjeść tylko pizzę. Uznaliśmy więc, choć to nie była łatwa decyzja, że najwyższy czas ją zmienić – mówi Małgorzata Zych.

Od 20 czerwca tego roku firma oficjalnie nazywa się Fabbrica Italian Comfort Food. Restauracje działające w sieci miały czas na zmianę szyldu do końca sierpnia. Za tą zmianą idzie także odświeżenie wnętrz, które nie jest jednak obligatoryjne dla obecnych partnerów.

– Zmieniamy kolorystkę i wystrój. Teraz dominujące są: szałwiowa zieleń, żółty i biały. Mamy też nowe oznaczenia i grafiki z lekkim przymrużeniem oka. Odeszliśmy od loftowej aranżacji i chcieliśmy nawiązać do tego, co idzie za nową nazwą. Jesteśmy włoską restauracją, w której można dobrze zjeść i miło spędzić czas – tłumaczy Małgorzata Zych.

Wymagające czasy

Zmiany w dawnej Fabryce Pizzy wymusiła także sytuacja na rynku.

– Gastronomia nigdy nie była łatwym biznesem, a w  ostatnich latach jest w tej branży szczególnie ciężko. Rosnące koszty, lockdown i wojna w Ukrainie skutkowały pędzącą inflacją i wieloma innymi problemami. Na rynku przetrwają ci, którzy mają ugruntowaną pozycję i dobrze pilnują biznesów – mówi Małgorzata Zych.

Dodaje, że dla firmy miniony czas też nie był łatwy. Trzeba było przemyśleć, jak dalej działać, przejść własną restrukturyzację, której efektem jest właśnie m.in. zmiana brandu.

– Będziemy jeszcze długo pracować na to, żeby nasza firma zaczęła kojarzyć się z włoską kuchnią, a nie tylko pizzą – mówi Małgorzata Zych.

Dodaje jednak, że najważniejsze, że firma przetrwała najgorsze czasy, wyciągnęła wnioski i dalej buduje sieć. Obecnie w sieci działa 12 restauracji, w tym dwie własne. Ponadto firma prowadzi kilkanaście rozmów z potencjalnymi partnerami.

– Zapytań jest sporo i zainteresowanie duże. To proces, który wymaga czasu, takich decyzji nie podejmuje się spontanicznie – mówi Małgorzata Zych.

Cała inwestycja we współpracę z marką zaczyna się od 300 tys. zł. Kwota zależy od lokalu – jego wielkości i stopnia przystosowania. Wykończenie i adaptacja lokalu to największa część inwestycji. Powinien on mieć od 100 do 300 mkw. Optymalna powierzchnia to 150 mkw. Opłata wstępna wynosi 25 tys. zł netto. Potem partnerzy są zobowiązani do wnoszenia stałej i zmiennej opłaty wynegocjowanej w ramach umowy. Na zwrot z inwestycji można liczyć po dwóch latach. Umowy są podpisywane na pięć lat.

Odpowiednia motywacja

Przy tym największym wyzwaniem w prowadzeniu restauracji dzisiaj są wysokie koszty. Sporą ich część stanowią media, których ceny w ostatnich latach oszalały. Drogie potrafią być także czynsze z uwagi na wysoki poziom inflacji, która co rok wpływa na ich wysokość.

– Często bardziej opłaca się otworzyć restaurację na obrzeżach miasta, niż w ścisłym centrum, ze względu na dużo niższe koszty stałe – mówi Małgorzata Zych.

Podkreśla, że franczyzodawca mocno wspiera partnerów w analizie przedinwestycyjnej, m.in. odnośnie lokalizacji.

– Dokładnie analizujemy każdy punkt i możliwości zarobku w danej lokalizacji. Wszystko ma znaczenie i wiele czynników trzeba brać pod uwagę – mówi Małgorzata Zych. Zauważa też, że sporym kosztem jest zatrudnienie pracowników. Zespól liczy od kilku do kilkunastu osób w zależności od wielkości lokalu.

– Na tyle, na ile to możliwe, staramy się wdrażać system wynagrodzeń powiązany z wynikami restauracji. Dzięki temu personel jest odpowiednio zmotywowany do pracy – mówi Małgorzata Zych.

Wzrosły też w ostatnich latach mocno koszty surowców. Teraz są one na stabilnym poziomie, ale ich wcześniejszy duży wzrost pociągnął za sobą wzrost cen w restauracjach. Spadła natomiast siła nabywcza konsumentów.

– Goście są różni. Nadal zdarzają się tacy, którzy mogą i chcą wydać dużo w restauracji, ale coraz częściej widzimy bardziej ostrożne wydatki, rzadziej zamawiane napoje czy desery – mówi Małgorzata Zych.

Jednocześnie jest ona optymistką w zakresie dalszego rozwoju sieci Fabrrica.

– Wierzymy, że rynek zmierza w kierunku stabilizacji. Konsumenci zaakceptują nowe ceny w restauracjach i nadal będą je odwiedzać. Naszym celem nie jest być tylko chwilową atrakcją na jedno zdjęcie w mediach społecznościowych. Jedzenie, rozmowa, emocje, wspólnie spędzany czas z przyjaciółmi, rodziną czy na spotkaniu biznesowym, to wszystko dzieje się u nas. Właśnie po takie doświadczenia ludzie wychodzą z domu czy biura i wybierają restauracje. Tworzymy miejsca, które wywołują pozytywne wspomnienia i do których chce się wracać. Dlatego też szukamy partnerów, którzy podzielają nasze podejście do funkcji restauracji i są gotowi wspólnie z nami budować niezapomniane doświadczenia dla naszych gości – podsumowuje Małgorzata Zych.


Małgorzata Zych, odpowiedzialna za rozwój sieci franczyzowej w Fabbrica Italian Comfort Food / "Często bardziej opłaca się otworzyć restaurację na obrzeżach miasta, niż w ścisłym centrum, ze względu na dużo niższe koszty stałe".
Dominika Pronarska
dziennikarz