Uprawiamy pieczarki
Henryk Kaczmarek, właściciel gospodarstwa uprawy grzybów Kaczmarek, swoją przygodę z boczniakami rozpoczął 29 lat temu.
– Firmę stworzyłem na bazie gospodarstwa rolnego, które odziedziczyłem po rodzicach. To był czas, kiedy takie grzyby nie były u nas znane i trudno było oszacować, czy będzie zapotrzebowanie na nie, czy nie – opowiada Henryk Kaczmarek.
Zdrowe i ekologiczne
Jego zdaniem, uzyskanie efektów, którymi dzisiaj może się pochwalić firma, wymagało sporo pracy, czasu i cierpliwości.
– Sam musiałem zgłębić tajniki uprawy boczniaka, nauczyć się przygotowywać miejsce i podłoże dla jego wzrostu, poznać zabiegi pielęgnacyjne. Czytałem literaturę fachową w poszukiwaniu informacji dotyczących walorów odżywczych boczniaków. Musieliśmy poznać też całą procedurę związaną z przetwórstwem boczniaka i przygotowywaniem grzybów do sprzedaży – opowiada Henryk Kaczmarek.
Dzisiaj jego firma działa na szeroką skalę, sprzedając boczniaki, grzyby shiitake, podgrzybki i inne grzyby leśne, nie tylko w Polsce, lecz także na kilkadziesiąt europejskich rynków. Firma produkuje dwie tony grzybów dziennie.
Produkcja takich grzybów w Polsce nadal jest niszą, ale zapotrzebowanie na nie z roku na rok rośnie. – Jest to związane z modą na nowości oraz zdrowie. Boczniaki i shiitake to bardzo zdrowe grzyby, do których produkcji nie używa się żadnej chemii. Do życia potrzebują jedynie słomy, grzybni i wody – mówi Henryk Kaczmarek.
Ich dużym walorem są również wartości odżywcze. Boczniaki zawierają m.in. sporo kwasu foliowego, który reguluje wzrost i funkcjonowanie wszystkich komórek naszego ciała. Do tego w owocnikach boczniaka stwierdzono obecność B-d-glukanolu, substancji działającej przeciwnowotworowo, oraz enzymów obniżających poziom cholesterolu we krwi. Jeszcze więcej właściwości mają shiitake.
– To grzyby od wielu stuleci uprawiane w Chinach i Japonii. Są źródłem dużej ilości protein, błonnika, witamin i minerałów. Proteiny poprawiają ogólną sprawność i wydolność organizmu. Duża zawartość błonnika jest ważna w zapobieganiu rakowi jelita grubego, cukrzycy i chorobie wieńcowej. Witaminy A, C, B, PP, D, Beta-karoten oraz minerały podnoszą odporność organizmu na infekcje bakteryjne, wpływają korzystnie na stan skóry, włosów i paznokci, a także zapobiegają rozwojowi raka piersi i osteoporozie – tłumaczy Henryk Kaczmarek.
Brakuje know-how
Zdaniem Henryka Kaczmarka, wciąż nie ma dużej konkurencji na rynku produkcji boczniaków i shiitake. – Nie jesteśmy oczywiście sami na rynku, ale wciąż zapotrzebowanie na nasze produkty jest duże. W efekcie możemy sprzedać znacznie więcej, niż jesteśmy w stanie wyprodukować. Aby nadążyć za potrzebami, co rok zwiększamy produkcję o 10-15 proc. – tłumaczy Henryk Kaczmarek.
Jego zdaniem, początkowa inwestycja w produkcję boczniaków nie musi być wysoka. – Zaczynałem od kilkudziesięciu tysięcy złotych i kilku worków z grzybnią. Jak urosła pierwsza partia grzybów, to hodowałem kolejne, metodą powielania. Ale wtedy czasy były trochę inne. Wszystko trzeba było robić ręcznie: – kontrolować temperaturę, wilgotność, poziom nawodnienia i wentylację. Dzisiaj to wszystko robią za mnie komputery, a ja tylko ustawiam odpowiednie parametry – mówi Henryk Kaczmarek.
Najtrudniejsze w tego typu działalności wydaje mu się nawiązanie kontraktów handlowych i znalezienie odpowiednich partnerów. Wyzwaniem jest także poznanie tajników produkcji grzybów. Nie ma żadnej szkoły, która by tego uczyła, do wszystkiego trzeba dojść samodzielnie. Do tego od jakiegoś czasu jest spory problem z zatrudnieniem pracowników do zbiorów.
Powiaty łosicki i siedlecki to największe zagłębie pieczarkowe w Polsce. Mówi się, że stamtąd pochodzi co piąta pieczarka w Europie. Na tym terenie swoją działalność prowadzą też Julita i Sławomir Kucewiczowie. Grzyby skupują od 2004 roku, a własną produkcję uruchomili w 2012.
– Zajęcie się pieczarkami było dla nas naturalną drogą, ponieważ okolica, w której mieszkamy, to prawdziwe zagłębie pieczarkowe. Pierwsze firmy powstały tutaj w latach 90., a prawdziwy wysyp pojawił się po 2000 roku – mówi Sławomir Kucewicz.
Popyt w kraju i za granicą
Ich firma wciąż się stabilnie rozwija, z roku na rok przychody rosną. Kucewiczowie sprzedają pieczarki w Polsce i za granicę – nie tylko do Europy, ale i do Azji. Ale łatwo nie jest.
– Mamy do czynienia z dużą konkurencją na naszym terenie i częściej obserwujemy, że przedsiębiorcy wycofują się z tej działalności, niż powstają nowe pieczarkarnie. Rynek nie jest dzisiaj łatwy z tego powodu, że cena pieczarek od 20 lat się nie zmienia, natomiast koszty produkcji w tym czasie wzrosły trzykrotnie. Ponadto coraz trudniej o pracowników do zbiorów. Do tego hodowla pieczarek to ciężka praca – grzyby te wymagają odpowiedniej temperatury i wilgotności. Aby otworzyć taką działalność, trzeba zainwestować dużo pieniędzy w budowę hal i zakup specjalistycznego sprzętu – tłumaczy Sławomir Kucewicz.
Hodowcy pieczarek szacują, że w ciągu ostatniego półtora roku działalność zamknęło około 2 tys. pieczarkarni. To dlatego, że rynek stał się trudny. Wielu z nich rozpoczynało działalność kilkanaście lat temu. Wtedy kilogram pieczarek sprzedawali po 5,5 zł za kilogram. Dzisiaj cena waha się między 5 a 5,1 zł. W tym samym czasie robocizna i energia podrożały o kilkaset procent. Do tego doszły poważne problemy z pracownikami, a koszty prowadzenia działalności są coraz wyższe.
Ponadto gros odbiorców wielu producentów pieczarek to markety. Jednak umieszczenie w nich towarów, bez żadnej pomocy zewnętrznej, to odbijanie się od szklanych drzwi. Na rynku jest duża konkurencja, którą jeszcze wzmocniło obowiązujące od sześciu lat rosyjskie embargo. Wcześniej południe i zachód kraju produkowały na rynek krajowy i do Europy Zachodniej, a pieczarkarnie zlokalizowane na wschodzie naszego kraju – między innymi do Rosji. Po wprowadzeniu embarga wszyscy musieli się zmieścić na krajowym rynku i na Zachodzie. Nagle się okazało, że towaru jest za dużo. Do tego klienci przyzwyczaili się do niskich cen i teraz zaproponowanie im wyższych graniczy z cudem.
Nowe firmy też nie powstają, ponieważ otwarcie pieczarkarni wymaga dużej inwestycji. Ponadto pieczarkarnię warto zlokalizować w niewielkiej odległości od firm, które je skupują. Grzyby nie są trwałymi produktami, więc lepiej nie przewozić ich daleko. Na pewno nie ma z tym problemu w okolicach Siedlec, gdzie funkcjonuje kilkadziesiąt firm skupujących pieczarki. Tutaj w ofertach można wręcz przebierać. Równie ważna jest dostępność spółek, które produkują podłoże do wzrostu pieczarek. I w tym przypadku odległość odgrywa dużą rolę, ponieważ zbyt daleko zlokalizowani producenci chętnie doliczają sobie wysokie koszty transportu.
Artykuł został opublikowany w numerze 11-2019 miesięcznika "Własny Biznes FRANCHISING".
ZOBACZ W KATALOGU
PRZECZYTAJ ARTYKUŁY
Nowa placówka mieści się przy ul. Moliera 8 w Warszawie, w sąsiedztwie Teatru Wielkiego. Sieć, działająca od ponad dwóch dekad, kontynuuje ekspansję, utrzymując tempo otwarć na poziomie ponad 1000 sklepów rocznie.
– Rynek w chwili obecnej czyści się z nieintratnych biznesów. Zostają tylko sprawdzone, dobrze poukładane, przemyślane firmy. – mówi Marcin Górski, członek zarządu Al. Capone.
Candy Pop, sklepy ze słodyczami z różnych zakątków świata, ruszają na podbój polskiego rynku.
Rywalizacja w branży spożywczej to chleb powszedni. Można ją jednak wygrywać, mając wsparcie dużego gracza. Przekonali się o tym Patryk Staniec i jego rodzina, właściciele czterech supermarketów Stokrotka.
– Nasz główny cel to dalsza ekspansja i umacnianie pozycji na rynku franczyzowym – mówi Wojciech Sypień, dyrektor franczyzy w Carrefour Polska.
NAJCZEŚCIEJ CZYTANE
Pieczarkarnia to opłacalny biznes nawet na niedużą skalę. Właściciel jednej hali zbiera plony co sześć tygodni. Gdy ma się więcej pomieszczeń – wtedy na zyski można liczyć co tydzień.
Sweet Gallery utrzymuje szybkie tempo rozwoju. W bieżącym roku planuje ok. 450 nowych otwarć.
Jak zarządzać swoim czasem w pracy i w życiu i jak realizować cele – te zawodowe, i te prywatne radzi Anna Daria Nowicka, socjolog, coach i trener biznesu.
Żeby myśleć o otwarciu własnego McDonalda nie wystarczą tysiące ani setki tysięcy złotych . Potrzeba więcej. Ile? I co franczyzobiorca Złotych Łuków dostanie w zamian?
Jaki biznes ma szansę powodzenia w obecnych realiach rynkowych? Dowiedz się z nowego numeru magazynu "Własny Biznes FRANCHISING".
POPULARNE NA FORUM
Franczyza Odido w nowym wydaniu: Odido Elevator
Witam. ja w tym roku podpisałem umowę na 5 punktów 2 mam już zrealizowane niestety pozostałe trzy jeszcze nie, niewiem kiedy to nastapi bo pojawia się coraz więcej...
Carrefour Express - supermarket na licencji
Dzień dobry. Szukam chętnych prowadzących sklepy Carrefour do podjęcia współpracy w zakresie umieszczenia na terenie sklepu małego automatu paczkowego. Może być w...
sklepy spożywcze
Pozycjonowanie lokalne to kluczowa strategia dla firm pragnących zwiększyć swoją widoczność wśród lokalnej społeczności. Proces ten skupia się na optymalizacji...
Franczyzodawca otwarty na osoby z niepełnosprawnościami
Jestem osobą niepełnosprawną ostatnio umiarkowanym czy jest szansa żebym mogła wejść we franczyznę i jako osoba niepełnosprawna
Franczyza Odido w nowym wydaniu: Odido Elevator
Witam, Czy ktoś może zdecydował się na współpracę z zOdido w ramach Odido Elevator i może podzielić się doświadczeniami? Chodzi o twardszą franczyzę / wyposażenie...
Nagrodzeni franczyzobiorcy
Należałoby zostawić sobie te nagrodę na spłatę powstających lawinowo długów franczyzobiorców, którzy przez kanibalizacje lokalizacji padają po kilku miesiącach....
sklepy spożywcze
Polecam Franczyzę sklepów Cortez szybko rozwijająca się marka.
Jubileuszowy sklep
Pani Julito proszę uciekać z sieci póki jeszcze dług nie urósł do niebotycznych rozmiarów