Andrzej Stańczyk, franczyzobiorca Bafra Kebab / "Prowadzę punkt przy jednym z centrów handlowych w Warszawie. Lokalizację wskazał mi franczyzodawca, wraz z kilkoma innymi propozycjami do wyboru".
Czwartek
26.11.2020
Andrzej Stańczyk zainwestował w Bafra Kebab w środku toczącej się pandemii. Co przekonało franczyzobiorcę?
 

Franczyzobiorca wybrał Bafra Kebab z dwóch powodów. Po pierwsze, ze względu na mobilny charakter punktów i działalność w segmencie street food, po drugie, jest to koncept całoroczny i dochodowy również w czasach pandemii. Franczyzobiorca od dawna przyglądał się mobilnym przyczepom gastronomicznym i tzw. gastronomii na kółkach. Początkowo nie myślał o koncepcie opartym na kuchni wytrawnej, która zazwyczaj jest bardziej skomplikowana od lodów i deserów. Najpierw wybrał Lodolandię, największą w Polsce sieć street food w branży lodowej. W trakcie rekrutacji zmienił decyzję i ostatecznie zainwestował w punkt Bafra Kebab.

Rozmowę o współpracy z siecią rozpoczął jeszcze w lutym przed pandemią. Marcowy lockdown pokrzyżował plany do kwietnia. – Już wtedy mogłem rozpocząć biznes, ale ostatecznie zdecydowałem się na wrzesień – mówi Andrzej Stańczyk, franczyzobiorca Bafra Kebab.

Kebab na wynos

Przesunięcie otwarcia punktu wynikało jednak wyłącznie z osobistych przyczyn, a nie z pandemii. Koncept Bafra Kebab, ze względu na formułę funkcjonowania i sprzedaż z okienka w formie „take away”, bardzo dobrze wpisał się w obecne potrzeby klientów. 

Tradycyjna gastronomia przeżywa trudne czasy, a teraz wraz z nowymi obostrzeniami, funkcjonowanie restauracji znowu jest utrudnione. Ponadto ludzie nadal unikają bliskich kontaktów i zachowują dystans. Bafra Kebab zapewnia komfort i poczucie bezpieczeństwa – mówi Andrzej Stańczyk. Odporność sieci Bafra Kebab na kryzys potwierdzają również jej wyniki finansowe, które są o 20 proc. lepsze w tym roku w stosunku do ubiegłego.

Baza lokalizacji

Andrzej Stańczyk prowadzi punkt przy jednym z centrów handlowym w Warszawie. Lokalizację wskazał franczyzodawca, wraz z kilkoma innymi propozycjami do wyboru. Wszystkie były sprawdzone przez franczyzodawcę pod kątem potencjału sprzedażowego. Mimo to franczyzobiorca postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i osobiście zweryfikować zaproponowane miejsca.

Każdą lokalizację monitorowałem przez dwa, trzy dni w różnych godzinach – mówi Andrzej Stańczyk. Galeria generuje klientów przez cały tydzień, ale każdy dzień jest inny. – Największe obroty są w sobotę, nawet dwukrotnie wyższe w porównaniu z dniami powszednimi, kiedy ogólnie ruch w galerii jest mniejszy. Tego typu różnice determinują częstotliwość i wielkość dostaw. Musiałem nauczyć się oszacowywać poziom sprzedaży i na tej podstawie określać poziom zaopatrzenia. To ważne, by zagwarantować świeżość wszystkich produktów – mięsa, pieczywa i warzyw – mówi Andrzej Stańczyk. 

Trudna sztuka zamawiania towaru

To było największe wyzwanie franczyzobiorcy na początku działalności – dopasowanie poziomu zatowarowania do natężenia klientów. Przyznaje, że były dni, kiedy mięso kończyło się dwie godziny przed zamknięciem punktu. Jednak po kilkunastu dniach skorelował sprzedaż z zaopatrzeniem, w czym pomogła także centrala sieci.

– Wspólnie ustaliliśmy harmonogram dostaw i uregulowaliśmy prace punktu. Teraz potrafię samodzielnie oszacować liczbę klientów i unikać deficytów w produktach, co jest niedopuszczalne na dłuższą metę – przyznaje Andrzej Stańczyk.

Franczyzobiorca zamawia towar dwa razy w tygodniu. W firmie zaopatruje się w mięso, bułki i frytki, natomiast warzywa kupuje bezpośrednio u dostawców wskazanych przez Sweet Gallery. Sieć Bafra Kebab ma własnych producentów i dostawców produktów spożywczych, wśród których najważniejsze miejsce zajmuje mięso. 

Mamy wyselekcjonowanych producentów mięsa i wraz z technologami stworzyliśmy jego własną recepturę, wyłącznie dla naszej sieci. Dzięki temu nasze dania wyróżniają się spośród innych, a także mają unikalny i rozpoznawalny smak – zachwala Krzysztof Olesiak, prezes firmy Sweet Gallery, właściciela sieci Bafra Kebab.

Kuchnia jak w restauracji

Jak twierdzi franczyzodawca, przyczepy Bafra Kebab zostały zaprojektowane w taki sposób, by utrzymać wysoką jakość produktu i jego świeżość. Wyposażenie punktów porównywalne jest do wyposażenia kuchni w tradycyjnych restauracjach. 

– Przyczepy zawierają urządzenia kuchenne wykonane zgodnie z najwyższymi standardami sanitarnymi. Punkty są ergonomiczne i w pełni wyposażone. Ponadto mają zapewnioną przestrzeń magazynową i chłodnie, które są w stanie pomieścić produkty na cały tydzień. Franczyzobiorca nie musi więc posiadać dodatkowego magazynu poza punktem Bafra Kebab – zapewnia Krzysztof Olesiak, prezes Sweet Gallery.

Biznes od ręki

Partner otrzymuje gotowy biznes pod klucz. Odpadają koszty remontu i adaptacji do standardów sieci, jak to jest w przypadku stacjonarnych restauracji. Koszt inwestycji w punkt Bafra Kebab, który zwraca się już po pół roku działalności, wynosi 40 tys. zł. Pozostała część kwoty jest leasingowana. Działalność można zacząć niemal natychmiast. Franczyzobiorcy przechodzą tygodniowe szkolenie w centrali Sweet Gallery. 

– Jeden dzień szkolenia obejmował wiedzę teoretyczną, a pozostałe dni praktyczną na miejscu w punkcie – mówi Andrzej Stańczyk. Franczyzobiorca otrzymuje know-how biznesu i zostaje wyposażony w najbardziej szczegółowe instrukcje, które obejmują codzienne funkcjonowanie punktu od momentu rozpoczęcia do zakończenia dnia pracy.

Zapewniona pomoc

Sieć wspiera także w trakcie prowadzenia działalności. Nad franczyzobiorcami czuwają regionalni opiekunowie. Są to osoby, które wcześniej pracowały w punktach Bafra Kebab, przeszły szkolenie, zdobyły doświadczenie i doskonale znają ofertę sieci. Ponadto przedstawiciele firmy regularnie odwiedzają punkty i weryfikują poziom ich pracy. 

– Wizyty w poszczególnych punktach odbywają się raz w miesiącu i są najczęściej niezapowiedziane. Przedstawiciel sieci sprawdza jakość dań, czystość, obsługę klienta i przestrzeganie standardów sieci, ale przede wszystkim wspiera franczyzobiorcę w optymalizacji biznesu – mówi Krzysztof Olesiak i zapewnia, że nie jest to kontrola, której celem jest wytykanie błędów, ale ich eliminowanie i wspólne rozwiązywanie problemów, które narażają partnera na niepotrzebne koszty.

Szybka reakcja

Ważnym elementem wsparcia jest też serwis, który reaguje w ciągu 48 godzin od zgłoszenia awarii. 

Większość usterek usuwana jest na miejscu, ale jeśli trzeba zabrać sprzęt do naprawy, wówczas zastępujemy go urządzeniem tymczasowym. Nie ma mowy o wstrzymaniu sprzedaży i zamknięciu punktu – mówi Krzysztof Olesiak.

Andrzej Stańczyk docenia wsparcie firmy w wielu aspektach.

Pierwsze dni były bezcenne. Koordynatorzy spędzili ze mną w punkcie kilka dni oraz przyjeżdżali za każdym razem, gdy tylko potrzebowałem. Omawiałem z nimi każdy szczegół. Pokazywali wszystko – jak działa punkt, jak zorganizować zaopatrzenie, jak przygotowywać dania, obsłużyć klienta czy później rozliczyć kasę. Musiałem się wszystkiego nauczyć, a następnie przekazać wiedzę moim pracownikom. Bez tego prawdopodobnie do dzisiaj o wiele trudniej byłoby mi zarządzać biznesem – mówi Andrzej Stańczyk.

Franczyzobiorca zatrudnia łącznie cztery osoby, które pracują rotacyjnie, wśród których jedna jest wsparciem w razie nieobecności stałego pracownika. Jego zdaniem, pomoc w punkcie jest niezbędna, by zapewnić porządek pracy oraz jego sprawne funkcjonowanie. Bez odpowiedniej liczby ludzi wydłuży się czas obsługi klientów i przygotowania dań.

Bafra Kebab wymaga grupy ludzi, którą zatrudniłem w ciągu miesiąca. Myślę, że szybciej znalazłbym ludzi do sprzedaży lodów. Bafra Kebab jest trudniejszym biznesem i wiąże się z większym zaangażowaniem ze strony personelu – mówi Andrzej Stańczyk.  

Intensywny czas

Przez pierwsze trzy tygodnie franczyzobiorca był w punkcie codziennie. Obecnie, gdy biznes nabrał rozpędu, Andrzej Stańczyk przyjeżdża do punktu trzy razy w tygodniu. Pozostały czas poświęca drugiej działalności.

– Bafra Kebab to koncept, który z powodzeniem można łączyć z inną aktywnością zawodową. Na pewno pomaga w tym monitoring i system zdalnego zarządzania punktem. Dzięki niemu widzę wszystkie transakcje w czasie rzeczywistym oraz utarg z całego dnia. Wiem, co się dzieje w punkcie i w każdej chwili mogę zareagować – mówi Andrzej Stańczyk.

Godziny otwarcia punktu uzależnione są od godzin otwarcia galerii. Pierwszy pracownik musi przyjść do pracy godzinę przed otwarciem, czyli o 9.00 i zakończyć dzień pół godziny po zamknięciu punktu, a więc o 21.30.

– Rano trzeba włączyć opiekacz, przygotować mięso i ogólnie przygotować się do sprzedaży. Wieczorem natomiast trzeba posprzątać i zabezpieczyć punkt – mówi Andrzej Stańczyk.

Franczyzobiorca jest zawsze pod telefonem, jeśli nie ma go w punkcie. Jak przyznaje, myśli o rozwoju biznesu, ale jeszcze nie w tym momencie. Rozważa rozszerzenie działalność, ale teraz raczej o punkt z lodami, by zdywersyfikować portfel.


Oryginalny smak / Franczyzodawca współpracuje z wyselekcjonowanymi producentami mięsa i wraz z technologami stworzyli jego własną recepturę, wyłącznie dla sieci Bafra Kebab. Uważa, że dzięki temu dania wyróżniają się spośród innych, a także mają unikalny i rozpoznawalny smak.
doradca we franczyzie