Zarabiamy na perfumach
Monika Zagajska kilkanaście lat przepracowała najpierw w administracji publicznej, a później w korporacji. – W końcu byłam już zmęczona pracą dla kogoś – wspomina. – Poza tym etat był bardzo wymagający, musiałam ciągle „gimnastykować się”, aby dzielić czas między pracę a dzieci.
Jeszcze w trakcie pracy etatowej wymyśliła pierwsze własne biznesy: produkcję torebek, ubrań dla dzieci. – Wiele mnie to nauczyło – podkreśla Monika Zagajska. – Przede wszystkim tego, że każdy biznes należy otwierać z tabelką w excelu. Wszystko trzeba obliczyć, skalkulować.
Od zawsze pasją Moniki Zagajskiej były perfumy. I naprawdę interesowała się nimi na poważnie – brała udział w perfumiarskich szkoleniach, m.in. we francuskim Grasse, uznawanym za światową stolicę perfum. Podczas zagranicznych podróży podpatrzyła też pomysł, na którym później oparła swój biznes – personalizowane perfumy, tworzone przez klientów według ich własnych upodobań. – Widziałam takie miejsca we Francji, w Tel Avivie, w Berlinie – opowiada nasza rozmówczyni. – Postanowiłam na swój autorski sposób wprowadzić ten pomysł w Polsce. I zamienić swoje hobby w biznes.
W 2014 roku Monika Zagajska wraz z partnerem otworzyła w Warszawie salon Mo61 Perfum Lab. W prestiżowej lokalizacji, przy ul. Mokotowskiej (stąd zresztą nazwa salonu – od jego adresu). – Mieliśmy trochę szczęścia z tą lokalizacją – przyznaje właścicielka Mo61. – Koleżanka zadzwoniła, że jest wolny lokal w starej kamienicy. Wzięliśmy udział w przetargu i wygraliśmy.
Baza z Francji
W sklep Mo61 właściciele włożyli wiele serca i pracy. Jak było trzeba, sami chwytali za pędzle i malowali ściany. Urządzili go w loftowym stylu. Ale sama aranżacja wnętrza to nie wszystko. Aby sprzedawać perfumy, trzeba przecież je mieć. A konkretnie potrzebne są bazy i nuty zapachowe. Monika Zagajska sprowadza je ze starej francuskiej fabryki w Grasse. – Jeździmy do Francji, gdzie przygotowywane są dla nas nuty zapachowe, np. kardamonu, bazylii, pieprzu czy cywet, który sam w sobie pachnie brzydko, ale „podkręca” zapach perfum – wyjaśnia Monika Zagajska. – Przywozimy też bazy, różne kompozycje zapachowe, jak np. zapach biblioteki czy ziemi po deszczu, również oleje. Na początku w perfumerii było 70 zapachów bazowych, ale z każdym zamówieniem ten zestaw rósł.
Bazy lub nuty zamawia się w kilkulitrowych pojemnikach. Ich ceny są różne – od kilkuset do kilku tysięcy euro. – Inwestycja w tego rodzaju biznes jest wysoka – nie ukrywa Monika Zagajska. – Wynajem, zatowarowanie i wyposażenie pracowni w dobrej lokalizacji w stolicy to koszt kilkuset tysięcy złotych. Sprzedałam samochód, dołożyłam własne oszczędności, posiłkowaliśmy się też kredytem.
Na początku trudności pojawiały się przy różnych okazjach. Np. przy zakupie buteleczek na perfumy.
– Chcieliśmy zamówić własne butelki, ale hutę szkła interesowała produkcja rzędu 100-200 tys. egzemplarzy jednego rodzaju. Dla nich to był standard, dla nas abstrakcyjne ilości. I gigantyczne pieniądze – wspomina Monika Zagajska. – Polegliśmy na tych rozmowach. Ostatecznie poszliśmy do hurtowników i kupiliśmy od nich gotowe produkty. Teraz jest już więcej firm, które produkują mniejsze serie, ale kilka lat temu był to naprawdę problem.
Bazy i nuty zapachowe są przechowywane w specjalnych słojach – takich, w jakich przechowywano leki w starych aptekach. Wymagają, oczywiście, odpowiedniej temperatury, oświetlenia. Podstawowe wyposażenie perfumerii to też pipetki, zlewki, próbówki – jak w laboratorium chemicznym.
„Nos” do perfum
Na otwarcie Mo61 przyszli znajomi, ale i ludzie prosto z ulicy. – Butelki przeciekały, naklejki się odklejały, ale perfumy były bardzo dobre, światowej jakości – opowiada Monika Zagajska. Po pół roku, w grudniu 2014, otworzyła drugi sklep w Krakowie, później trzeci w warszawskiej Galerii Mokotów, a trzy lata temu pracownię warsztatową. Na początku razem z partnerem sami stali w sklepie i mieszali perfumy. Teraz też czasem to robią – aby mieć kontakt z klientami. Ale mają już także wykwalifikowanych pracowników, czyli perfumiarzy. – Trudno znaleźć dobrych perfumiarzy – nie ukrywa właścicielka Mo61. – W tej chwili sami ich kształcimy, od podstaw.
Jak mówi Monika Zagajska, taki perfumiarski „nos” powinien mieć doskonały węch, ale też zdolność opowiadania, aby umieć rozmawiać z klientami, poznać ich potrzeby i opowiedzieć o zapachach. – Kształcenie perfumiarza zajmuje około pół roku – dodaje Monika Zagajska.
Perfumiarz stoi też na straży tego, aby perfumy były poprawnie skomponowane, bo nie wszystkie zapachy można ze sobą łączyć. Klienci nie muszą tego wiedzieć. – Przychodzą do nas bardzo różne osoby. Jedni doskonale wiedzą, czego oczekują, np. zapachu zbliżonego do konkretnych perfum konkretnej marki. Albo proszą o połączenie konkretnych nut zapachowych: grejpfruta, pomarańczy, z odrobiną bergamotki i kadzidła – mówi właścicielka Mo61.
Zdarza się, że przychodzi dziewczyna, którą rzucił chłopak i która chce szybko poznać kolejnego. Albo pan, który chce załatwić sprawę w urzędzie i potrzebuje zapachu „na urzędniczkę”. Z kolei jeszcze inny klient kompletnie nie wie, czego szuka. Perfumiarz patrzy więc na jego aparycję, styl i po krótkim wywiadzie dobiera zapach. – Dobór zapachu to sprawa bardzo intuicyjna – wyjaśnia Monika Zagajska. – Z naszej biblioteki zapachów wybieramy nuty bazy, serca i głowy i prezentujemy klientom. Później mieszamy je, robimy próbę na skórze i jeśli klient akceptuje zapach, butelkujemy perfumy.
Dywersyfikacja przychodów
Cały proces przygotowywania spersonalizowanych perfum może trwać od pięciu minut do dwóch godzin. Cena takiej autorskiej mieszanki na świecie może sięgać nawet kilku tysięcy dolarów. W Mo61 za 30 ml zapłacimy 219 zł. – Chcemy oferować produkt, który będzie dostępny dla każdego – podkreśla właścicielka.
Początkowo właściciele Mo61 zakładali, że ich docelowa grupa klientów to będą kobiety w przedziale wiekowym od 25 do 50 lat. – A dzisiaj organizujemy np. imprezy urodzinowe dla 8-latków, na których każdy robi swoje perfumy, a z drugiej strony mamy też vouchery na Dzień Dziadka. Ta grupa się więc zdecydowanie poszerzyła – dodaje Monika Zagajska.
Mo61 ma też klientów firmowych, którzy np. zamawiają perfumy pod własnym logo. Ważną odnogą biznesu są warsztaty zapachowe. Mogą być zarówno indywidualne, jak i grupowe, np. jako impreza integracyjna dla pracowników korporacji. W trakcie lockdownów firma organizowała również warsztaty online – uczestnicy dostawali do domów pakiet ośmiu fiolek z zapachami i podczas zdalnego spotkania z perfumiarzem kreowali własne perfumy. Dziś przychody ze sprzedaży perfum w perfumeriach stanowią 70 proc. całości, a z warsztatów i eventów 30 proc.
Orientalny pomysł
Ewa Harasimczuk przez kilka lat mieszkała z rodziną w Katarze. Tam zakochała się w arabskich perfumach – nie tylko tych markowych, ale i takich, które można kupić na bazarze, w postaci olejków. – Te ostatnie szczególnie przypadły mi do gustu, ze względu na trwałość, intensywność, wydajność i sposób aplikacji – opowiada Ewa Harasimczuk. – Kupowałam je rodzinie i znajomym z Polski jako prezenty i wszystkim bardzo się podobały.
Kiedy ponad dwa lata temu wróciła do Polski, zastanawiała się, co dalej. Czy wrócić do pracy na etacie jako diagnosta laboratoryjny? – Mąż wspierał mnie jednak w pomyśle, aby otworzyć własną działalność – kontynuuje opowieść Ewa Harasimczuk. – A tym pomysłem była produkcja orientalnych perfum na bazie oleju.
Tak powstała firma Hrabina Rzewuska. Nazwa wzięła się od rodowego nazwiska naszej rozmówczyni. – Mój przodek Wacław Rzewuski jest bardzo znany na terenie Emiratów Arabskich, Arabii Saudyjskiej – mówi Ewa Harasimczuk. – Spędził tam wiele lat, zdobył nawet tytuł emira, sprowadził do Europy konie arabskie.
Firmę prowadzi razem z mężem, Jackiem, który z wykształcenia jest farmaceutą. Nawiązali współpracę z producentami orientalnych substancji zapachowych. – Dużo pracy i czasu zajęło dostosowanie ich do naszych wymogów. Ten sam zapach u różnych producentów może inaczej pachnieć. Dlatego przetestowaliśmy bardzo wiele próbek – nie ukrywa Jacek Harasimczuk.
Laboratorium zapachów
Jak powstają perfumy Hrabina Rzewuska? Do bazy, jaką jest olej jojoba, dodawane są substancje zapachowe. Całość jest mieszana i odstawiana na miesiąc, aby perfumy dojrzały, po czym następuje kontrola jakości. – Korzystamy też z usług zewnętrznej firmy, która sprawdza nam jakość każdej partii materiałów, które do nas trafiają – podkreśla Ewa Harasimczuk. – Zlecamy również testy dermatologiczne, choć nie są one wymagane przepisami. Perfumy nie są kosmetykami.
Perfumy Hrabina Rzewuska powstają w prawdziwym laboratorium – w białym fartuchu Ewa Harasimczuk odmierza proporcje i łączy ze sobą poszczególne składniki – niektóre maszynowo, inne ręcznie – aby osiągnąć satysfakcjonujący zapach. – Należy przy tym stosować się do międzynarodowych wytycznych, określających dozwolone stężenie poszczególnych substancji w perfumach – dodaje Jacek Harasimczuk.
Przygotowane perfumy są rozlewane i pakowane na miejscu, każdy flakonik jest starannie sprawdzany. Marka współpracuje z lokalnymi polskimi producentami opakowań. – Wszelkie projekty graficzne, jeśli chodzi o oprawę wizualną naszych perfum, przygotowywała kuzynka wielokrotnie nagradzana w różnych konkursach designerskich – dodaje Ewa Harasimczuk. – Butelki, opakowania, odpowiednia kolorystyka dobrana do zapachu, to wszystko jest niezwykle istotne, prawie przez rok tworzyliśmy całe zaplecze .
Sprofilowana grupa klientów
Na razie do produkcji trafiły cztery, tworzące kolekcję „Qatar”. – Orientalne, ale dostosowane do europejskich nosów – mówi Ewa Harasimczuk. – Dawaliśmy je najpierw do testowania rodzinie i znajomym, zanim ostatecznie zaakceptowaliśmy zapachy.
Marka Hrabina Rzewuska kieruje swoje produkty do kobiet po 25. roku życia, pracujących. – Mamy sprofilowaną naszą grupę docelową – mówi Ewa Harasimczuk. – Każdy zapach tworzony jest z myślą o nieco innej grupie, np. perfumy Katara początkowo stworzyliśmy dla mężczyzn. Ale okazało się, że doskonale odpowiadają charyzmatycznym bizneswomen.
Perfumy Hrabina Rzewuska sprzedawane są w pojemnikach pojemności 10 ml, oprócz tego można też kupić buteleczki 1-mililitrowe oraz testery. Marka ma własną stronę internetową, profile w social mediach, pokazuje się na targach branżowych, ekologicznych. – Trudno jednak sprzedawać online perfumy, których zapachu klienci nie znają – nie ukrywa Jacek Harasimczuk. – Budujemy więc sieć dystrybucji.
Właściciele Hrabiny Rzewuskiej chcą, aby ich produkty były dostępne m.in. drogeriach, perfumeriach, salonach kosmetycznych, gabinetach medycyny estetycznej, butikach odzieżowych, sklepach z pamiątkami. – 80-90 proc. osób, które powąchają nasze perfumy, kupuje je. Nawet ci, którzy od lat są przyzwyczajeni do jednego zapachu – dodaje Ewa Harasimczuk.
Artykuł pochodzi z archiwalnego numeru miesięcznika „Własny Biznes FRANCHISING”.https://franchising.pl/zakupy/czasopisma/
PRZECZYTAJ ARTYKUŁY
Adopt Parfums, francuska marka perfum i kosmetyków do pielęgnacji ciała i twarzy z ponad 30-letnią tradycją, rozpoczyna rozwój swoich sklepów w Polsce. Obecna w 80 krajach na całym świecie marka co dwie sekundy sprzedaje flakon perfum o pojemności 30 ml.
Hiszpański marka Aromas Artesanales chce zbudować w Polsce sieć sprzedaży. Proponuje zarobek na rozlewanych perfumach.
– Działamy od 30 lat, jesteśmy w 48 krajach i co dwie sekundy sprzedajemy dwa flakony perfum o pojemności 30 ml – mówi Nicolas Pellegrini, dyrektor ds. rozwoju franczyzy Adopt Parfums.
Adopt Parfums, francuska marka perfum i kosmetyków do pielęgnacji ciała i twarzy z ponad 30-letnią tradycją, rozpoczyna rozwój swoich sklepów w Polsce.
– Wielu klientów musi ograniczać wydatki i rezygnować z drogich, oryginalnych perfum. Dzięki temu zyskują marki takie, jak nasza – mówi Anna Doliwa-Wiśniewska, franchise manager Sorvella.
NAJCZEŚCIEJ CZYTANE
Kredigo otwiera więcej biur niż planował. Partnerzy, żeby zarobić, muszą nauczyć się dobrze weryfikować klientów.
Żeby myśleć o otwarciu własnego McDonalda nie wystarczą tysiące ani setki tysięcy złotych . Potrzeba więcej. Ile? I co franczyzobiorca Złotych Łuków dostanie w zamian?
Pieczarkarnia to opłacalny biznes nawet na niedużą skalę. Właściciel jednej hali zbiera plony co sześć tygodni. Gdy ma się więcej pomieszczeń – wtedy na zyski można liczyć co tydzień.
Wiele osób wciąż myli franczyzę z franszyzą, która jest pojęciem z rynku ubezpieczeń. Niepoprawna jest również franczyzna czy też franszczyzna.
Paweł Marynowski z ZapieCKanek startuje z franczyzą. Czym zapiekanki jego marki wyróżniają się od konkurencji?
POPULARNE NA FORUM
Sposoby na zwiększenie sprzedaży?
Nawet jeśli nie prowadzisz sprzedaży w internecie, to właśnie tam zaczyna się wiele kwestii. Jak choćby świadomość istnienia marki, więc jeśli chcesz rozkręcić...
Sposoby na zwiększenie sprzedaży?
Wybierz grupe docelową dla kogo to ma być dokładnie, następnie wejdz w jego buty i pomyśl jak by to miało wyglądać zebyś się tym zainteresował, a jak masz sklep w...
FM Group - czy to ma waszym zdaniem sens?
W tym to już nie da sie zadnych pieniedzy zrobić, ludzie do tej marki stracili zaufanie.
Perfumy na mililitry
Witam, widzę, że już dobre kilkanaście lat ciągnie się ta dyskujsja i firma Refan jest ciągle obecna. Zastawiam się nad otwarciem stoiska. Czy jest tu może ktoś kto...
Polacy lubią prezenty
Każdy lubi prezenty ;)
Paznokcie w natarciu
jeśli kosmetyki to tylko naturalne, ja miałem problem z suchą skórą, dużo jeżdżę na rowerze i miałem wiecznie suchą skórę na twarzy i dłoniach. Dzięki kosmetykom...
Inwestycja w srebro - czy warto?
Zgadzam się z poprzednimi wypowiedziami, inwestycja w srebro jest mało opłacalna. Jeśli już naprawdę chcesz inwestować w jakiś kruszec, to zdecydowanie złoto....
Inwestycja w srebro - czy warto?
Chyba najlepiej inwestować w nieruchomości... Inwestycji głównie czynię pod okiem doświadczonych ludzi (więcej tu), z którymi współpracuję, jednak chciałabym w...