Obsługa w szybkim tempie

Średnie i małe rynki / Głównym kierunkiem rozwoju Bafra Kebab są średnie i małe miejscowości już od 3 tys. mieszkańców, gdzie wciąż istnieje deficyt usług gastronomicznych.
Piątek
06.06.2025
Segment fast food ma mocną reprezentację we franczyzie. I wciąż przybywa nowych konceptów.
 

 

Według raportu „Rynek Horeca w Polsce 2024”, przygotowanego przez PMR Market Experts, liderem wzrostu sprzedaży w gastronomii są bary szybkiej obsługi. Lubi je zwłaszcza pokolenie Z, które staje się najbardziej liczącą się, bo przejmującą rynek, grupą konsumentów. Szybkie jedzenie serwuje wiele franczyzowych konceptów.

Bafra Kebab sprzedaje jeden kebab na sekundę

Według danych firmy Sweet Gallery, należąca do niej marka Bafra Kebab notuje sprzedaż kebabów na poziomie miliona sztuk w miesiącu, co daje jeden kebab na sekundę. W tej chwili w całej sieci Bafra Kebab funkcjonuje już ponad 370 punktów. – Nasza sieć to nowoczesne, w pełni wyposażone mobilne przyczepy. Dysponujemy flotą gotowych, nowych przyczep, stale powiększaną adekwatnie do rosnącej liczby nowych umów. Dbamy, żeby biznes zarabiał na siebie od pierwszego dnia sprzedaży. Stąd franczyzobiorcy otrzymują od nas kompleksowy model biznesowy z gotowym pod klucz punktem, dostarczanym przez nas do wybranej lokalizacji – mówi Marcin Olesiak, członek zarządu Sweet Gallery.

Dzięki rozwiązaniom zastosowanym w Bafra Kebab odpadają koszty remontu i koszty adaptacji punktu do standardów sieci, jak to jest w przypadku lokali stacjonarnych. Cały biznes zamknięty jest w przyczepie gastronomicznej, która pełni funkcję sprzedażową, kuchni do przygotowywania zamówień, magazynu do przechowywania towaru oraz marketingową, która swoim nowoczesnym designem przyciąga klientów. Przyczepa jest ergonomiczna i przestronna, dzięki czemu mogą jednocześnie pracować w niej co najmniej dwie osoby. Zawiera także przestrzeń do przechowywania mięsa. Nie trzeba więc dodatkowej powierzchni magazynowej.

Głównym kierunkiem rozwoju Bafra Kebab są średnie i małe miejscowości już od 3 tys. mieszkańców, gdzie wciąż istnieje deficyt usług gastronomicznych. – Poziom sprzedaży w małych miastach najczęściej dorównuje poziomowi sprzedaży w punktach zlokalizowanych w dużych miastach. W małych miastach Bafra Kebab to nie tylko miejsce, gdzie można zjeść, ale przede wszystkim spotkać znajomych i miło spędzić czas – informuje Marcin Olesiak. – O ile w dużych miastach można spróbować kuchni z różnych stron świata, o tyle w małych miejscowościach wybór jest mocno ograniczony lub wręcz niemożliwy ze względu na brak ofert. Natomiast kebab, nie dość, że jest w Polsce bardzo popularny, to także niedrogi. Klient otrzymuje dużą porcję mięsa z warzywami w tortilli, czyli pełnowartościowy posiłek w przystępnej cenie. Ponadto street food przyciąga młodych ludzi, którzy chcą wyjść z domu i spędzić swobodnie czas w plenerze z przyjaciółmi.

W dużych i średnich miastach punkty Bafra Kebab zlokalizowane są przede wszystkim w pobliżu centrów i galerii handlowych, retail parków oraz w parkach czy skwerach. Natomiast w małych miastach są to popularne miejsca koncentrujące lokalną społeczność. Kluczem w doborze lokalizacji są miejsca z dużym potencjałem zakupowym i ruchem. Firma zatrudnia specjalistów, komercjalizatorów, którzy w całej Polsce wyszukują najlepsze lokalizacje pod punkty Bafra Kebab.

Sweet Gallery zajmuje się także kwestiami formalnymi związanymi z najmem powierzchni handlowej. Firma m.in. negocjuje ceny najmu i dopilnowuje formalności związanych z najmem danego miejsca.

Wyposażeni w wiedzę

Są trzy możliwości dołączenia do sieci. Franczyzobiorca może kupić przyczepę, wyleasingować ją lub wynająć. Natomiast w przypadku wynajmu przyczepy, firma całkowicie bierze na siebie koszt inwestycji w punkt sprzedaży. Sweet Gallery przekazuje mu gotowy punkt sprzedaży z pełnym wyposażeniem. Z najmu korzystają najczęściej osoby z mniejszych miejscowości, co pozwala im zwiększać dochody. – Dla przykładu średnie wynagrodzenie w Polsce wynosi obecnie ok. 5,5 tys. zł netto, a w mniejszych miastach nawet mniej. Natomiast nasze punkty generują w miesiącu 15 tys. zł zysku albo i więcej jak np. 50 tys. zł. To znaczna różnica dla kogoś, kto wcześniej otrzymywał przeciętną lub minimalną pensję – mówi Marcin Olesiak.

Sweet Gallery wyposaża franczyzobiorcę w wiedzę i narzędzia do prowadzenia działalności. Firma przez cały okres trwania umowy franczyzowej wspiera partnera w codziennych czynnościach. Franczyzobiorcy nie muszą więc mieć doświadczenia w gastronomii. Każdy zostaje przeszkolony według standardów sieci. Szkolenia podzielone są na dwa bloki. Pierwsza część, która trwa pięć dni, obejmuje wiedzę z zakresu operacyjnego prowadzenia punktu, czyli umiejętności przygotowania wszystkich pozycji menu. Jest to wiedza, którą franczyzobiorcy przekazują swoim pracownikom. Ponadto licencjobiorca podczas szkolenia praktycznego poznaje zasady obsługi klienta, co odbywa się w realnie działającym punkcie sprzedaży. Drugi blok szkoleniowy trwa dzień i obejmuje teoretyczne aspekty prowadzenia punktu sprzedaży. Dotyczy wiedzy na temat biznesu w szerokim aspekcie, czyli pełnej jego organizacji, łącznie z kosztami i finansami, układaniem planu pracy pracowników i nadzorowaniem wydajności pracy w stosunku do natężenia ruchu w punkcie. Pracownicy dodatkowo korzystają z platformy szkoleniowej, która zwiera kilkugodzinne szkolenie złożone z filmów prezentujących zasady obsługi klienta oraz przygotowywanie oferowanych produktów. Na koniec szkolenia jest egzamin, po którym pracownik otrzymuje certyfikat. Każdy franczyzobiorca dostaje podręcznik operacyjny, gdzie krok po kroku opisany jest model franczyzowy i zasady prowadzenia punktu sprzedaży.

W ramach wsparcia franczyzowego, Sweet Gallery gwarantuje miesięczny zysk na poziomie 10 tys. zł. W razie gdy franczyzobiorca nie osiągnie tej kwoty, różnicę pokrywa franczyzodawca. Ponadto firma oferuje kredyt kupiecki z terminem płatności do 30 dni od daty uruchomienia punktu. Dzięki temu franczyzobiorca może zapłacić za towar pieniędzmi z pierwszego utargu.

Franczyzobiorcy mają także swoich opiekunów biznesowych, z którymi są w stałym kontakcie telefonicznym oraz bezpośrednim i do których mogą zwrócić się z każdym pytaniem. Normą są spotkania w punkcie co najmniej raz na miesiąc, kiedy to omawiane są bieżące aspekty związane z funkcjonowaniem danego punktu.

Firma zapewnia także pełną obsługę serwisową, a wszelkie usterki eliminowane są w ciągu 48 godzin. Franczyzobiorca może liczyć także na wsparcie marketingowe. Sweet Gallery stale prowadzi akcje reklamowe lokalne i ogólnopolskie dla całej sieci, co służy promocji również poszczególnych punktów Bafra Kebab. – Budowanie pozytywnego wizerunku Bafra Kebab to nasz nadrzędny cel. Nasi franczyzobiorcy otrzymują od nas gotowe materiały graficzne do mediów społecznościowych i promocji punktów. Można je pobrać z dostępnego wewnętrznie serwera i wykorzystać w mediach społecznościowych do indywidualnych celów – zapewnia Marcin Olesiak.

Nowe menu

Franczyzodawca Cukrem i Solą oraz Cafe Słodziak mocno postawiła w minionym roku na poszerzenie oferty lokali. Obydwie marki mają poniekąd komplementarną ofertę. Pierwszy brand to punkty z szybkim, fastfoodowym jedzeniem, drugi – kawiarnie ze słodkim i słonym menu. Od listopada ubiegłego roku w marce Cukrem i Solą zamiast dotychczasowych grillowanych kanapek, klienci mogą kupić wrapy w trzech odsłonach. – Ludzie często szukają czegoś lżejszego niż tradycyjne pieczywo typu bułka czy chleb – komentuje Kamil Woźniak, franczyzodawca Cukrem i Solą oraz Cafe Słodziak.
– Nasze kolejne nowości to burgery ufo i zapiekanki ufo. Ta ostatnia to miks zapiekanki z bułką z pieczarkami, popularną w czasach PRL. Jest wygodna do zjedzenia w aucie, nie kruszy się, a farsz nie ucieka poza bułkę.

Z kolei menu Cafe Słodziak powiększyło się przede wszystkim o croissanty – na słodko i na wytrawnie. – Okazały się prawdziwym hitem internetu. Wielu influencerów, którzy zresztą odwiedzili nas z własnej inicjatywy, było zaskoczonych croissantami z lodami, kremami i batonami – dodaje Kamil Woźniak.

Jednym z dodatków do croissantów jest dubajska czekolada. – Dubajska czekolada to kolejny hit, który podbił media społecznościowe na całym świecie
– podkreśla Kamil Woźniak. – W Polsce też zrobiło się już o niej głośno. Od pierwszego dnia, kiedy pojawiła się w naszych lokalach, przyciągnęła mnóstwo gości z całego kraju. Klienci przyjeżdżają m.in. ze Szczecina, Gdańska, Katowic tylko po to, aby spróbować tej viralowej czekolady w naszych lokalach w stolicy.

Obydwie marki otwierają się w różnych formatach: jako przyczepy gastronomiczne, lokale stacjonarne oraz wyspy handlowe. Najpopularniejszym formatem są przyczepy gastronomiczne. W tej chwili franczyzobiorcy mogą skorzystać z okazji kupienia poleasingowych przyczep, którymi dysponuje franczyzodawca. – Cena jest atrakcyjna, bo wynosi 99 tys. zł netto – zachęca Kamil Woźniak, franczyzodawca Cukrem i Solą oraz Cafe Słodziak. – Nowa przyczepa w tej chwili kosztuje 139 tys. zł netto, ale od przyszłego roku cena zapewne wzrośnie o 5-10 proc.

Jest również możliwość wynajmu przyczep. W zależności od okresu, na jaki podpiszemy umowę najmu, różna będzie jego cena. Najniższy czynsz miesięczny, uśredniając, wynosi niecałe 2,5 tys. zł netto – przy najmie rocznym, ale  można też wynająć przyczepę na osiem lub sześć miesięcy. Franczyzodawca wyposaża taką przyczepę we wszelkie niezbędne sprzęty, aby była gotowa do pracy. – Szkolimy franczyzobiorcę oraz jego pracowników, zapewniamy know-how, księgę przepisów, wsparcie na każdym etapie współpracy i co istotne, jeśli nie najważniejsze w tych czasach, marketing – mówi Kamil Woźniak.

Autorski Carat Kebab

Franczyzodawca Carat Kebab przekonuje, że kebaby sprzedawane pod tą marką różnią się znacznie od tych, do jakich zostali przyzwyczajeni polscy konsumenci. – Przede wszystkim serwujemy kebab nie w tortilli, ale w cienkim lawaszu, przygotowanym tylko z trzech składników (mąka, woda i sól) – wyjaśnia Łukasz B. Błażejewski, franczyzodawca Carat Kebab. – A grube ciasto to u nas nie żadna bułka, tylko turecki chleb na zakwasie, z ciasta, które garuje przez 24 godziny i jest wytrawione przez drożdże.

Druga główna składowa kebabu to mięso. W Carat Kebab to mięso wołowo-baranie, rzemieślniczo przygotowywane w kuchni centralnej. – To nie jest łój czy przyprawy imitujące baraninę, ale prawdziwe płaty mięsa – podkreśla Łukasz B. Błażejewski. – Na każdym jest nasza etykieta. Mamy też kebaby z kurczakiem, a dla wegan z roślinnym zamiennikiem o smaku kurczaka. Kolejnym naszym wyróżnikiem jest fakt, że nie dajemy do naszych kebabów kapusty, jak to robi praktycznie cała konkurencja. W żadnym innym kraju się tego zresztą nie robi, tylko w Polsce. My używamy sałaty lodowej. Serwujemy też świeże, codziennie przygotowywane sosy, na bazie jogurtu i świeżych ziół.

W menu Carat Kebab jest siedem rodzajów kebabów. Oprócz wersji klasycznych są też oryginalne receptury, jak np. kebab z sosem chili-mango czy chili-malina. – Jako pierwsi wprowadziliśmy do stałej oferty kebab z sosem ze świeżego mango. Dopiero po nas zrobił to np. Filip Chajzer. Natomiast sos chili-malina, który w naszej ofercie jest od kilku lat, od niedawna dostępny jest też w jednym ze znanych szczecińskich kebabów – mówi Łukasz B. Błażejewski.

Carat Kebab chce rozwijać swoją sieć w formacie lokali stacjonarnych oraz food trucków. Te ostatnie można traktować jako biznes sezonowy lub całoroczny, choć franczyzodawca rekomenduje, aby jednak prowadzić działalność przez cały rok. – W zależności od sezonu można zmieniać lokalizację – dodaje Łukasz B. Błażejewski.

Inwestycja w lokal stacjonarny mieści się zazwyczaj w widełkach 76-180 tys. zł netto – w zależności od stanu technicznego lokalu. Ta kwota zawiera też zatowarowanie. Food truck kosztuje ok. 115 tys. zł netto. W każdym przypadku można skorzystać z kredytu lub leasingu. Jednorazowa opłata za przystąpienie do sieci to 7 tys. zł netto. Bieżąca opłata franczyzowa jest liczona w procentach od obrotu. – Nasze lokale realizują też dostawy. Opracowaliśmy specjalną technologię ich pakowania. Używamy do tego pojemników, które pozwalają zachować kebab w takim stanie, w jakim został przygotowany w lokalu – zapewnia Łukasz B. Błażejewski.

Franczyzodawca Carat Kebab zachęca, aby nie ograniczać się do jednej marki i otwierać lokale, które łączą różne oferty gastronomiczne. – Mamy w ofercie inne marki, które można połączyć z Carat Kebab. To burgerownie Meet & Fit – Burgers oraz Frentzza – Pizza & Friends, serwująca pizzę. Takie połączenie pozwala na dywersyfikację oferty oraz zwiększenie zysków – dodaje Łukasz B. Błażejewski.

Modny street food

Good Chicken to marka franczyzowa, która wystartowała w maju zeszłego roku, z ofertą chrupiących kurczaków, skrzydełek i stripsów. Koncept celuje w mniejsze miejscowości, gdzie trudno o kulinarną różnorodność. Marka oferuje produkt dotychczas zarezerwowany wyłącznie dla dużych miast i lokalizacji przy autostradach oraz drogach szybkiego ruchu. Sieć wyszła naprzeciw mieszkańcom małych aglomeracji, którzy tak samo cenią nieustannie modną amerykańską kuchnię. Good Chicken to marka z segmentu street food, bardzo popularnego obecnie wśród młodych ludzi. – Wpisujemy się m.in. w profil pokolenia Z, które lubi amerykańską kuchnię, a do tego lubi spędzać czas w plenerze. To obecnie ważna grupa klientów, która wyznacza nowe kierunki i wpływa na przedstawicieli pozostałych pokoleń. Polacy kochają kurczaki w chrupiącej panierce, skrzydełka, nuggetsy i stripsy, które podajemy w różnej formie: w pudełku, jako burgery, gyrosy czy wrapy. Do tego forma take away jest bardzo wygodna, szczególnie pod kątem szybkiej przekąski w dostępnej cenie – mówi Sebastian Burek, product manager Good Chicken.

Good Chicken czerpie z niszy i potrzeb lokalnych rynków. Zdaniem Sebastiana Burka, jest pierwszą mobilną siecią z klasyczną kuchnią amerykańską w centralnych lokalizacjach małych i średnich miejscowości.

Oficjalny debiut Good Chicken na rynku poprzedziły dwuletnie testy. W tym celu najpierw powstały punkty własne sieci, gdzie weryfikowane były wszystkie pomysły i rozwiązania, począwszy od funkcjonowania punktu na poziomie technicznym, menedżerskim oraz gastronomicznym. Kluczowym czynnikiem była część kulinarna biznesu, bez której nawet najlepiej skonstruowany technicznie biznes nie ruszyłby z miejsca. Podstawą była najwyższa jakość mięsa, które przeszło mocną selekcję. – Tylko na bazie najlepiej dobranych produktów mogliśmy stworzyć najlepszą ofertę. W punktach własnych testowaliśmy wszystkie pomysły i rozwiązania, które modyfikowaliśmy albo zamienialiśmy na nowe. Dzięki temu jesteśmy teraz pewni naszego biznesu i gotowi, by oddać go w ręce franczyzobiorcom – mówi Sebastian Burek.

Licencja dla każdego

Minimalna kwota inwestycji w pojedynczy punkt Good Chicken to 10 tys. zł netto. Reszta kwoty może być leasingowana. Franczyzobiorcy Good Chicken otrzymują w formie przyczepy w pełni wyposażony i gotowy do pracy punkt gastronomiczny. Działalność można więc zacząć od razu bez konieczności adaptacji wnętrza do standardów sieci, jak w przypadku placówek stacjonarnych. Dzięki temu koszty inwestycji są dużo niższe. – Zapewniamy zatowarowanie pochodzące z magazynu centralnego. Przyczepy są ergonomiczne, wyposażone w zaplecze do właściwego przechowywania towaru, by zachowało najwyższą jakość. Dlatego wystarczy, by dostawy były dwa razy w tygodniu – mówi Sebastian Burek.

Good Chicken to biznes całoroczny, który można łączyć z inną działalnością zawodową lub życiem rodzinnym. Pozwala na to system monitoringu kas i bieżącej sytuacji w punkcie dzięki zainstalowanym kamerom. Franczyzobiorca może zarobić miesięcznie nawet 15 tys. zł na rękę.

Aby zostać franczyzobiorcą Good Chicken, nie trzeba mieć doświadczenia w gastronomii. Sieć zapewnia kompleksowe szkolenia teoretyczno-praktyczne, które trwają tydzień i odbywają się w realnie działającym punkcie Good Chicken. Wiedza obejmuje część praktyczną, czyli przygotowywanie potraw zgodnie z autorskimi recepturami Good Chicken, przestrzegania higieny, bezpieczeństwa produkcji i technik sprzedaży. Ponadto franczyzobiorcy mają zapewniony dostęp do materiałów szkoleniowych oraz stałej opieki ze strony sieci. Opiekun jest w stałym kontakcie z franczyzobiorcą od pierwszego dnia współpracy. Natomiast co najmniej raz w miesiącu spotykają się osobiście. Rolą opiekunów jest monitorowanie standardów jakości wydawanych produktów oraz wspieranie franczyzobiorców w optymalizacji biznesu, usprawnianiu procesów po to, żeby franczyzobiorca mógł maksymalizować swoje zyski ze sprzedaży.

W 2025 roku sieć planuje otworzyć 50 punktów Good Chicken.

Przyczepa z kurczakiem

Zdaniem franczyzodawcy Kurcze Pieczone najlepszy czas na otwieranie biznesu gastronomicznego, zwłaszcza w formatach kontenerowych, zaczyna się razem z wiosną. – Okres zimowy to nie zawsze najlepszy czas na otwarcia w gastronomii, zwłaszcza jeżeli chodzi o kontenery gastronomiczne – uważa Kinga Prostek, specjalistka ds. rozwoju sieci Kurcze Pieczone. – Dlatego my nie otwieramy nowych punktów w styczniu i lutym. Naszym zdaniem najlepszy czas na otwieranie biznesu gastronomicznego zaczyna się od marca.

Kurcze Pieczone ma sieć liczącą ponad 50 punktów, a w planach na ten rok już kolejne otwarcia. – Polacy coraz częściej skłaniają się ku wyrobom gotowym, a naszym atutem jest szybko przygotowany posiłek, dobrej jakości – podkreśla Kinga Prostek. – Oferowane przez nas dania są pozbawione ulepszaczy czy konserwantów. Charakteryzują się krótkim, prostym składem: 100 proc. mięsa, naturalne sosy i surówki, które sami produkujemy na potrzeby sieci.

Najlepsze lokalizacje dla punktów Kurcze Pieczone to miejsca, gdzie znajdują się największe skupiska ludzi, z dużym natężeniem ruchu pieszego, dostępem do parkingu. – Dobrym przykładem są supermarkety, a im większe, tym lepsze – dodaje Kinga Prostek.

Franczyzobiorcy są poszukiwani w miejscowościach liczących już 25 tys. mieszkańców. Koszt inwestycji wynosi ok. 30 tys. zł – pod warunkiem że skorzystamy z opcji wynajmu kontenera i leasingu sprzętu. Kwota 30 tys. zawiera kaucję za kontener gastronomiczny oraz kaucję za dzierżawiony teren, czynsz za dzierżawę terenu, kasa fiskalną, drukarki fiskalne, kupno butli gazowych, początkowe zatowarowanie, transport i podłączenie kontenera oraz opłatę licencyjną, która wynosi 5 tys. zł netto.

Marka poszukuje ludzi przedsiębiorczych, zaangażowanych w pracę i nastawionych na sukces. – Kładziemy nacisk na dokładność i sumienność, ponieważ każdy pracuje na dobre imię i wizerunek sieci. Mocno pilnujemy standardów świadczonych usług. Dotychczasowe zatrudnienie czy umiejętności nie są najważniejsze przy wyborze franczyzobiorcy. Wszystkiego bowiem można się nauczyć – mówi Kinga Prostek.
– Doświadczenie w gastronomii jest mile widziane, ale nie konieczne. Ważne jest dla nas to, aby partnerzy osobiście uczestniczyli w prowadzeniu własnego punktu. Tylko takie podejście jest gwarantem sukcesu. Mamy w sieci franczyzobiorców, którzy prowadzą po kilka punktów. Zgadzamy się na to, gdy mamy pewność, że pierwsza lokalizacja działa stabilnie jest stabilnie i wiemy, że franczyzobiorca poradzi sobie z kolejną.

Franczyzodawca zapewnia wsparcie na każdym etapie współpracy, od podpisania umowy, pomocy w założeniu działalności gospodarczej, przez znalezienie odpowiedniej lokalizacji, szkolenia po otwarcie punktu i pomoc w pozyskiwaniu klientów. Organizuje audyty, doszkala w razie potrzeby, pomaga przy wprowadzaniu nowych produktów.

Licencja od Subwaya

Subway zakończył 2024 rok z 173 lokalami w Polsce. 61 restauracji jest prowadzonych przez indywidualnych franczyzobiorców, operatorami pozostałych są stacje paliw MOL i Amica. W 2024 roku marka otworzyła sześć nowych lokalizacji, należących do indywidualnych franczyzobiorców, m.in. w łódzkiej Manufakturze czy na stacji benzynowej Shell na S7.

– Jeśli chodzi o naszą strategię rozwoju na 2025 rok, to ma ona kilka założeń – mówi Piotr Bruździak,  business developer Subway Polska. – Przede wszystkim rozbudowę sieci w kluczowych lokalizacjach o wysokim natężeniu ruchu, takich jak dworce i galerie handlowe, kontynuację współpracy z partnerami, np. przy rozwijaniu lokali na stacjach paliw, dalsze usprawnianie istniejących lokalizacji poprzez restrukturyzacje i poprawę efektywności operacyjnej oraz rozważanie nowych formatów lokali, takich jak mniejsze punkty w przestrzeniach o dużym ruchu.

Marka najchętniej lokuje swoje restauracje w centrach handlowych, przy stacjach paliw i w innych miejscach o dużym natężeniu ruchu. Wysokość inwestycji zależy m.in. od wielkości lokalu czy jego lokalizacji. Średni koszt oscyluje w granicach 700 tys. zł i obejmuje projektowanie wnętrza, wyposażenie lokalu, zakup niezbędnych urządzeń, a także opłaty licencyjne i początkowe zatowarowanie.

Wstępna opłata za licencję to 15 tys. euro. Poza tym franczyzobiorcy są zobowiązani do ponoszenia opłat licencyjnych oraz marketingowych, które wynoszą w sumie 12,5 proc. od obrotu brutto. – Te opłaty pomagają utrzymać wysoką jakość usług i są przeznaczane na promocję marki na rynku – uzasadnia Piotr Bruździak.

Franczyzodawca pomaga m.in. w wyborze i adaptacji lokalu, oferuje szkolenia dla pracowników oraz menedżerów, a także dostarcza narzędzia online do zarządzania operacyjnego. W trakcie trwania umowy franczyzowej gwarantuje bieżące wsparcie operacyjne, marketingowe i technologiczne. – Od kandydatów na franczyzobiorców oczekujemy zaangażowania w rozwój biznesu, umiejętności zarządzania zespołem oraz gotowości do przestrzegania standardów marki. Wymagane jest również posiadanie odpowiedniego kapitału własnego na inwestycję. Szukamy osób, które podzielają nasze wartości i są gotowe na długofalową współpracę – dodaje Piotr Bruździak.

Rentowność biznesu, jak podkreśla franczyzodawca, zależy od wielu czynników, w tym lokalizacji, efektywności zarządzania i warunków rynkowych. W większości przypadków franczyzobiorcy osiągają zwrot z zainwestowanego kapitału maksymalnie po trzech latach. Chociaż w lokalizacjach o największym natężeniu ruchu może to nastąpić nawet po 14-15 miesiącach. – Średnie przychody miesięczne różnią się w zależności od lokalizacji restauracji, wielkości rynku oraz sezonowości. Uśredniając, może to być ok. 100 tys. zł – mówi Piotr Bruździak. – W przypadku lokalizacji o największym natężeniu ruchu wyniki restauracji mogą jednak być znacznie wyższe.

Prosty biznes z Szaszłykowem

Właściciele konceptu Szaszłykowo mają duże doświadczenie w branży gastronomicznej. – Byłem szefem kuchni w różnych miejscach na świecie – opowiada Jakub Kasprzak, współwłaściciel Szaszłykowa. – Natomiast mój wspólnik, Tomasz Grabski, jako dyrektor dużej firmy m.in. wprowadzał różne nowe produkty w branży gastronomicznej.

Panowie wpadli na pomysł, że otworzą wspólny biznes, który będzie operacyjnie prosty do prowadzenia. Postanowili sięgnąć do lat 90. – Wtedy na giełdach samochodowych, jarmarkach, targowiskach królowały szaszłyki – wspomina Jakub Kasprzak. – Dziś szaszłykarnie zostały jeszcze w Zachodniopomorskiem, gdzie są bardzo popularne. W innych regionach właściwie się ich nie spotyka. A to fajny produkt i niskokosztowy biznes, który można łatwo skalować.

Pomysłodawcy Szaszłykowa starannie przygotowywali się do uruchomienia biznesu: liczyli koszty, sprawdzali różne przepisy, testowali grille. Pierwsza szaszłykarnia ruszyła w Poznaniu, wkrótce w tym samym mieście zostanie otwarty drugi lokal marki. Teraz właściciele Szaszłykowa chcą rozwijać sieć poprzez franczyzę. – Nastawiamy się na rozwój w miastach liczących od 25-30 tys. mieszkańców. W takich miejscach często jest bardzo mały wybór lokali gastronomicznych i chcemy wypełnić tę lukę. Nie chcemy na pewno otwierać lokali w galeriach czy centrach handlowych, m.in. ze względu na wysokość czynszu.

Lokalizacje, w których sprawdzi się ten biznes, to np. większe osiedla, stacje benzynowe, trasy przelotowe. Na pewno potrzebny jest duży parking. Lokal powinien mieć wielkość 70-100 mkw. Konieczne jest przyłącze gazowe, bo w szaszłykarniach są grille gazowe. – Pomagamy w wyborze lokalizacji – mówi Jakub Kasprzak. – Można przyjść do nas z własną propozycją, a my ocenimy potencjał miejsca. Zależy nam na tym, aby franczyzobiorcy mieli jak największe szanse na odniesienie sukcesu. Nie stawiamy na ilość. Wolimy otwierać 1-2 lokale rocznie, ale takie, które będą dobrze funkcjonować.

Na inwestycję trzeba przeznaczyć 200-250 tys. zł netto, choć oczywiście ostateczny koszt zależy od stanu wyjściowego lokalu. Mniej więcej połowa tej kwoty to wydatek na sprzęt. Można skorzystać z kredytu lub leasingu. Franczyzodawca pomoże stworzyć projekt lokalu, przygotuje analizę kosztów, oszacuje rentowność danej lokalizacji. Zapewnia także szkolenia, przygotowanie kampanii reklamowej, zarządzanie mediami społecznościowymi. Dostarcza też do punktów franczyzowych mięso do szaszłyków.

W menu Szaszłykowa są szaszłyki wieprzowe i drobiowe oraz kiełbasa i kaszanka z grilla, plus dodatki. – Prowadzenie szaszłykarni jest prostsze niż prowadzenie punktu z kebabem i potrzeba do tego mniej ludzi – zapewnia Jakub Kasprzak. – Produkt przygotowuje się i wydaje bardzo szybko, dużą kolejkę można rozładować w kilka minut. Biznes jest bardzo opłacalny. Inwestycja w nasz pierwszy lokal zwróciła się w osiem miesięcy. 


Z przyczepy / Najpopularniejszym formatem Cukrem i Solą są przyczepy gastronomiczne.

POPULARNE NA FORUM

Biznes, który bije rekordy

Niestety jako osoba która ma bezpośrednie doświadczenie z ta franczyza, nie moge polecic wspolpracy z nimi. Te artykuly maja na celu tylko nabijanie kolejnych klientow.

1 wypowiedzi
ostatnia 15.10.2024
Biesiadowo

Tak patrzę i biesiadowo pisze że ma 119 lokali. Ale na ich stronie nie ma nawet 50

1 wypowiedzi
ostatnia 29.01.2024
Kawiarnie Cafe Nescafe

Nie chciałabym tej franczyzy

6 wypowiedzi
ostatnia 29.04.2023
McDonalds opinie o franczyzie

Ja bym pomyślała o tej franczyzie

3 wypowiedzi
ostatnia 29.04.2023
Doświadczenia z Bafra Kebab

Witam wszystkich, zastanawiam się nad otwarciem punktu Bafry Kebab. Czytając komentarze w internecie mam mieszane odczucia. Czy ktoś się tym interesował? Otworzył? Jakie...

1 wypowiedzi
ostatnia 25.04.2023
Własny, mobilny punkt gastronomiczny lody, gofry, granita - sprzedaż

Dzień dobry, Noszę się z zamiarem sprzedaży przyczepy (cesja leasingu) po franczyzie znanej jako Lodolandia. Jeśli jest ktoś zainteresowany to zachęcam do...

1 wypowiedzi
ostatnia 06.03.2023
Sushi we franczyzie - przegląd sprawdzonych pomysłów na bines

Pytanie do Redakcji: Dlaczego na pasku reklamowym pojawiają się reklamy franczyzodawców którzy działają na granicy prawa, zawierają w umowach klauzule abuzywne, są...

1 wypowiedzi
ostatnia 02.02.2023
Ile kosztuje McDonald's?

Ciekawe że budujesz restauracje za własne pieniądze ale zostaję własnością centrali

1 wypowiedzi
ostatnia 24.12.2022