Kawiarnia dla rodziców i dzieci
Klubokawiarnie dla rodziców z dziećmi wypełniły niedostrzeganą dawniej niszę: zaoferowały odpoczynek i relaks osobom na co dzień opiekującym się maluchami. Taką przestrzeń na jednym z zamkniętych osiedli na warszawskim Żoliborzu stworzyła Aleksandra Zalewska. W jej kawiarni Lemonka można nie tylko napić się kawy i zjeść domowe ciasto, lecz także zostawić dziecko na jednym z wielu warsztatów.
Właścicielka klubokawiarni przed rozkręceniem własnego biznesu przez siedem lat pracowała w przedszkolach. Miała doświadczenie w kontakcie z dziećmi i wiedziała, że tym właśnie chce się zajmować w najbliższej przyszłości. Jednocześnie w domowym zaciszu oddawała się innej pasji – piekła torty, ciasta z babcinych przepisów i tarty. Odkrycie, że można połączyć obie te czynności, zaowocowało stworzeniem miejsca przyjaznego dzieciom i rodzinom, z kawą i słodkościami dla opiekunów oraz ofertą edukacyjną dla dzieci.
– Dokładnie w takim miejscu jak Lemonka mogłam połączyć wszystkie swoje pasje – mówi Zalewska. – Tutaj mam kontakt z dziećmi, rodzicami i innymi klientami. Mogę stale się rozwijać i wymyślać nowe atrakcje dla dzieci. Zdecydowanie nigdy się nie nudzę. Z dziewczynami, które u mnie pracują, tworzymy zgrany zespół i ciepłą, rodzinną atmosferę.
Zawiązywanie lokalnej społeczności
Dotarcie do klientów i wyrobienie renomy kawiarni nie było jednak takie proste i wymagało od właścicielki dużo czasu, a także niezwykłej elastyczności. Obecny sukces Lemonka zawdzięcza w dużej mierze całościowej ofercie i zżyciu się z lokalną społecznością. Dzięki temu mamy przyprowadzające tu swoje dzieci chętnie uczestniczą we współtworzeniu lokalu.
‒ Znamy imiona prawie wszystkich dzieci, często rozmawiamy z rodzicami, wspólnie wymyślamy nowe rzeczy do Lemonki. Odbieramy dzieci z pobliskiej szkoły, zajmujemy się nimi, jak rodzice chcą wyjść na randkę, nawet karmimy zwierzęta, kiedy ich właścicieli nie ma w domu. Nasza działalność kawiarniano-zajęciowa staje się lokalną społecznością, do której dołączają stale nowe rodziny ‒ tłumaczy Aleksandra Zalewska.
Nowe zajęcia powstają głównie na podstawie zgłaszanego zapotrzebowania rodziców. W tym roku Lemonka rozszerzyła ofertę zajęć przedprzedszkolnych oraz tych dla dzieci poniżej roku, jak „Gordonki” (zajęcia stymulujące rozwój muzyczny dziecka według teorii uczenia się muzyki prof. Eliasa E. Gordona) czy „Plastyka dla malucha”. Właścicielka wprowadziła także spotkania teatralne.
‒ Staramy się, aby wszystko było na najlepszym poziomie. Jednak największą uwagę przykładamy do zajęć, głównie tych przygotowujących dzieci do przedszkola. Ostatnio rozszerzamy ofertę w tym zakresie. Zajęcia będą odbywały się codziennie. Podczas siedmiu lat pracy w przedszkolach miałam aż trzy grupy maluchów, więc znane mi są „tragedie” związane z rozpoczęciem życia przedszkolnego. Nasze zajęcia przedprzedszkolne sprawiają, że dzieciom łatwiej przywyknąć do nowej sytuacji. Najlepszym tego przykładem jest Kubuś, który przychodził pilnie na zajęcia w zeszłym roku i pierwszego dnia przedszkola stwierdził, że te dzieci płaczą pewnie dlatego, że nie chodziły do Lemonki ‒ śmieje się Aleksandra Zalewska.
Ważnym elementem działalności Lemonki jest organizowanie przyjęć urodzinowych dostosowanych do zainteresowań dzieci. Właścicielka wraz z animatorami tworzy odpowiednie scenariusze imprezy i wspólnie z rodzicami dobiera przekąski. Jeśli jest zapotrzebowanie, piecze również torty na zamówienia.
Brak wakacji na start
Zanim takie miejsce jak Lemonka zacznie przynosić zyski, należy wyrobić sobie markę, pobiegać z ulotkami i być w pracy ok. 12 godzin dziennie. Jak mówi właścicielka Lemonki, o wakacjach w pierwszym roku działalności można zapomnieć. W pewnym momencie pomysłodawczyni biznesu musiała nawet wykluczyć wolne weekendy oraz większość przyjemności, które wcześniej wykonywała po pracy.
‒ Moje „po pracy” to często godzina 23, kiedy skończę zakupy i upiekę ciasto. Czasem padam z nóg, ale następnego dnia jestem znowu pełna energii do działania. Tak jest, jak robimy to, co naprawdę kochamy ‒ dodaje.
Jak w każdym biznesie, i tu trzeba być odpornym na porażki. Wierzyć w sens tego, co się robi, i nie zrażać przeciwnościami. Nie każdy pomysł musi przecież załapać.
‒ Najtrudniej jest mi pogodzić się z niepowodzeniami. Kiedy wkładam w coś całe serce i spotyka się to z negatywnym przyjęciem, nachodzi mnie czasem zwątpienie i wtedy tracę siły. Na szczęście to szybko przechodzi, wpadam na nowy pomysł i ruszam do działania ‒ przyznaje Aleksandra Zalewska.
Dwojaka konkurencja
Jeżeli rozważa się założenie kawiarni dla rodzin z dziećmi, należy zdawać sobie sprawę z obecności konkurencji w postaci klubów maluchów, które również oferują stałe zajęcia dla dzieci w wieku 1-3. Przewagą kawiarni jest brak konieczności płacenia czesnego i większa elastyczność cenowa dla rodziców, co niesie również istotne zagrożenie dla płynności finansowej przedsiębiorcy. Czasem trudno przewidzieć miesięczne przychody.
W planowaniu przychodów nie można zapominać o starszym kliencie. Kawa i ciasta muszą być naprawdę wyśmienite, a miejsce skierowane również do osób dorosłych, tak by konkurować nie tylko z klubami malucha, lecz także z pobliskimi tradycyjnymi kawiarniami. Oznacza to m.in. konieczność zaoferowania bezprzewodowego internetu, gdyż większość rodziców z pewnością przyniesie ze sobą laptopy, tablety, smartfony. Przyda się także torba z czasopismami, dla tych, co przyjdą po prostu posiedzieć. Niezwykle ważne, by nie przesłodzić z wystrojem czy muzyką. Miejsce ma być wprawdzie dla dzieci, ale lepiej nie zamykać się na inne grupy klientów. Może się wtedy okazać, że w poszukiwaniu dobrych wypieków zaczynają do nas trafiać ‒ jak w przypadku Lemonki ‒ także kontrahenci biznesowi.
‒ Przychodzą do nas całe rodziny oraz klienci, którzy nie mają dzieci. Czasem nawet odbywają się u nas spotkania biznesowe, ponieważ mamy spokój, piękny widok z okien. Często słyszymy, że goście wybierają nasze miejsce ze względu na atmosferę, przestronne jasne pomieszczenie i pyszną kawę oraz domowe zupy i wypieki ‒ tłumaczy Zalewska.
W oczekiwaniu na zyski
Lwia część inwestycji w otwarcie takiego miejsca to koszt dostosowania lokalu i zakupu zabawek. Warto, by obok stolików dla rodziców znajdowała się przestrzeń z ogrodzonym kojcem, w którym spokojnie można zostawić raczkujące maleństwo. W Lemonce działa osobno sala zabaw z drewnianym domkiem i zabawkami oraz osobno sala edukacyjna z kolorowymi kredkami, plasteliną, farbami, kolorowankami i książkami. Wygospodarowano również miejsce do przewijania i karmienia piersią.
Kolejnym dużym wydatkiem jest zakup części kawiarnianej, czyli lodówek, ekspresu do kawy, kuchni czy lady. Wszystko musi spełniać wymogi sanepidu i Państwowej Inspekcji Przeciwpożarowej. Przed wybraniem miejsca warto więc zorientować się, czy planowany lokal ma szansę spełnić wymagania.
Aleksandra Zalewska przyznaje, że prowadzenie kawiarni dla dzieci nie przynosi szybkiego zwrotu inwestycji, choć daje dużo satysfakcji.
‒ Panie, które chcą założyć takie miejsce, muszą mieć dużo siły, cierpliwości i posiadać wiedzę dotyczącą rozwoju dzieci. Ważne, by oferowane zajęcia były nie tylko atrakcyjne, lecz także dostosowane do wieku i możliwości dzieci. Nie należy też liczyć na wielkie zyski na początku ‒ radzi.
ZOBACZ W KATALOGU
PRZECZYTAJ ARTYKUŁY
Fabryka Pizzy zamieniła się we włoską restaurację, która serwuje różnorodne dania. Czy ten ruch się opłacał?
Franczyzodawca Cukrem i Solą oraz Cafe Słodziak poszerza ofertę w lokalach m. in. o croissanty z dubajską czekoladą. Ma też propozycję dla franczyzobiorców, którzy chcieliby zaoszczędzić na inwestycji.
Carat Kebab chce zmienić podejście Polaków do kebabu. Zachęca też franczyzobiorców do łączenia pod jednym dachem kilku marek gastronomicznych.
Paweł Marynowski z ZapieCKanek startuje z franczyzą. Czym zapiekanki jego marki wyróżniają się od konkurencji?
Joanna i Paweł Sobkowiakowie szukali biznesu, który będzie dodatkowym źródłem dochodu. Ważne dla nich było też to, żeby dało się go połączyć z prowadzeniem ich dotychczasowej firmy, a także wychowaniem małego dziecka. Na jaką franczyzę postawili?
NAJCZEŚCIEJ CZYTANE
Kredigo otwiera więcej biur niż planował. Partnerzy, żeby zarobić, muszą nauczyć się dobrze weryfikować klientów.
Żeby myśleć o otwarciu własnego McDonalda nie wystarczą tysiące ani setki tysięcy złotych . Potrzeba więcej. Ile? I co franczyzobiorca Złotych Łuków dostanie w zamian?
Pieczarkarnia to opłacalny biznes nawet na niedużą skalę. Właściciel jednej hali zbiera plony co sześć tygodni. Gdy ma się więcej pomieszczeń – wtedy na zyski można liczyć co tydzień.
Wiele osób wciąż myli franczyzę z franszyzą, która jest pojęciem z rynku ubezpieczeń. Niepoprawna jest również franczyzna czy też franszczyzna.
Warsztaty kulinarne dla dzieci, które łączą zabawę z nauką zdrowych nawyków żywieniowych, to dobry pomysł na biznes, zwłaszcza w czasach, gdy coraz więcej osób zwraca uwagę na zdrowy styl życia.
POPULARNE NA FORUM
Dolci Sapori - Mniami
https://youtu.be/kojfdVGqIY4?si=N1J9rlZC1jf4U-2y
Biznes, który bije rekordy
Niestety jako osoba która ma bezpośrednie doświadczenie z ta franczyza, nie moge polecic wspolpracy z nimi. Te artykuly maja na celu tylko nabijanie kolejnych klientow.
Dolci Sapori - Mniami
Jestem również osobą poszkodowaną przez tą firmę 574 720 428
Biesiadowo
Tak patrzę i biesiadowo pisze że ma 119 lokali. Ale na ich stronie nie ma nawet 50
Kawiarnie Cafe Nescafe
Nie chciałabym tej franczyzy
McDonalds opinie o franczyzie
Ja bym pomyślała o tej franczyzie
Doświadczenia z Bafra Kebab
Witam wszystkich, zastanawiam się nad otwarciem punktu Bafry Kebab. Czytając komentarze w internecie mam mieszane odczucia. Czy ktoś się tym interesował? Otworzył? Jakie...
Własny, mobilny punkt gastronomiczny lody, gofry, granita - sprzedaż
Dzień dobry, Noszę się z zamiarem sprzedaży przyczepy (cesja leasingu) po franczyzie znanej jako Lodolandia. Jeśli jest ktoś zainteresowany to zachęcam do...