Otwartych drzwi się nie wyważa
Naga, pokrwawiona kobieta spętana łańcuchami, z twarzą wykrzywioną w potwornym grymasie bólu. Scenka z filmu grozy z gatunku gore? Nic podobnego. Po prostu slajd z prezentacji prof. Krzysztofa Rybińskiego, który w ten sposób stara się zobrazować horror, jaki nas czeka, jeśli Polska nie zacznie na szeroką skalę inwestować w innowacyjność. Naukowiec, przez media ochrzczony mianem Doktora Zagłady, porównuje polskie próby inwestowania w nowoczesność do wymyślania technologii pozwalających upchnąć do słoika jeden ogórek więcej.
Nie jest jednak jedynym tenorem chóru piewców inwestowania w nowoczesność. Wtóruje mu m.in. Jerzy Hausner, autor raportu „Kurs na innowacje”. Były wicepremier ostrzega w nim, że na imporcie technologii i maszyn z krajów wysokorozwiniętych nie zajedziemy już daleko, bo renta spóźnialskiego się wyczerpuje i musimy postarać się o autorskie innowacje. Na dodatek popełniamy grzech traktowania pieniędzy z Unii Europejskiej jak korzyści samej w sobie, podczas gdy ów kapitał powinien tylko pozwolić nam podjąć rękawicę rzuconą przez konkurencyjny międzynarodowy rynek nowych technologii.
Polskie firmy i instytucje większość pieniędzy przeznaczonych na innowacje wydają nie na tworzenie nowatorskich rozwiązań, ale na ich import. Tymczasem najwięksi innowatorzy 70 proc. środków wydają właśnie na poszukiwanie sposobów modernizacji biznesu. Trudno się jednak dziwić, bo zaniechania wynikają w dużej mierze z obaw przed nieudanymi inwestycjami. Nie ma przecież gwarancji, że każda wydana złotówka na badania pozwoli odkryć jakąś nową technologię. Z oceanu dolarów przepływającego przez Dolinę Krzemową w Stanach Zjednoczonych raptem kropla przynosi zwrot w postaci innowacji, które zmieniają losy ludzkości. Cały pic polega na tym, by zrozumieć, że ta kropla z nawiązką rekompensuje przelany ocean pieniędzy.
Jednak o ile lęk przed inwestowaniem w innowacje wydaje się wytłumaczalny, o tyle nieco dziwi tak żywa krytyka importu nowych technologii. Ekonomiści twierdzą, że powinniśmy raczej wymyślać własne rozwiązania, a nie kupować patenty z Zachodu. Tylko że nie da się wskoczyć na najwyższy szczebel rozwoju cywilizacyjnego z pominięciem pośrednich etapów. Malkontenci najwyraźniej chcą, żebyśmy wynaleźli Facebooka, nie mając dostępu do internetu, albo napisali kolejny system Windows bez użycia komputerów.
Całe to narzekanie o braku innowacyjności polskich przedsiębiorców i instytucji drażni tym bardziej, że mówi się o konieczności wymyślania nie wiadomo jakich technologii, podczas gdy wciąż jesteśmy w tyle, jeśli chodzi o wdrażanie elementarnych zdobyczy gospodarki rynkowej. Przykładem niech będzie choćby franczyza, która po 20 latach od nastania kapitalizmu w Polsce, wciąż nie doczekała się swojego miejsca w systemie prawnym i funkcjonuje jako umowa nienazwana.
Grzegorz Morawski
PRZECZYTAJ ARTYKUŁY
Zdefiniowaliśmy naszą franczyzę na nowo. Teraz czas na intensywny rozwój – mówi Krystian Kasia z Banku Millennium
Rozumiemy franczyzę i doceniamy jej potencjał, dlatego chcemy i możemy się rozwijać – mówi Tomasz Pawłowski z Departamentu Bankowości Detalicznej – Franczyza i Sprzedaż Ratalna w Banku Millennium
Peter Drucker powiedział: „pierwsza noc, którą prześpisz spokojnie, bo twój biznes zaczął się rozwijać, powinna być tą, w której pomyślisz o sukcesji”.
Nikt nie umie wysadzić w powietrze biznesu tak jak pracownik. Rzecz w tym, że żadna firma nigdy nie osiągnęła sukcesu bez rzetelnych pracowników.
Zarządzanie zespołem nie jest łatwą sprawą. Może w tym jednak pomóc przestrzeganie kilku zasad.
NAJCZEŚCIEJ CZYTANE
Gastronomia, bankowość, usługi? Sprawdzamy, jakie branże i koncepty franczyzowe dobrze radzą sobie na rynku i jaki pomysł na biznes najprawdopodobniej sprawdzi się w 2024 roku.
Żeby myśleć o otwarciu własnego McDonalda nie wystarczą tysiące ani setki tysięcy złotych . Potrzeba więcej. Ile? I co franczyzobiorca Złotych Łuków dostanie w zamian?
Paweł Marynowski z ZapieCKanek startuje z franczyzą. Czym zapiekanki jego marki wyróżniają się od konkurencji?
Dwa gabinety pod szyldem Yasumi to za mało dla Aleksandry Michalskiej. Jakie ma plany na rozwój?
Pieczarkarnia to opłacalny biznes nawet na niedużą skalę. Właściciel jednej hali zbiera plony co sześć tygodni. Gdy ma się więcej pomieszczeń – wtedy na zyski można liczyć co tydzień.
POPULARNE NA FORUM
Co sądzicie o Oskrobie?
Witam, Z calego serca odradzam jakąkolwiek wspolprace z ta firma. Okolo 2 miesiące temu zglosilam sie do Oscroby bedac zainteresowana franczyza ich sieci. Wyslalam do nich...
Planuję założyć własną działalność - od czego zacząć?
Najlepiej zacząć od kupna gotowej spółki . Zakup gotowej spółki daje pewność, że firma istnieje i ma już zarejestrowany kapitał zakładowy, co może być ważne z...
Oszukani przez franczyzodawcę
Wspolpraca z firma Ship Center jako franczyzobiorca??? ODRADZAM SPRAWDZ ICH UMOWE U SWOJEGO PRAWNIKA, jest ona jednostronna i ukierunkowana na kary umowne ktore sobie sami...
Czy na odzieży można jeszcze zarobic?
Ja kupuję na hurtowni stradimoda.pl od jakiegoś roku nie zawiodłam się doradzą zawsze dobrze dbają o klienta a uwierzcie mi jest dużo hurtowni które chcą tylko...
piszę pracę na temat franchisingu :)
hej, tez poszukuję danych, znalazłaś coś może oprócz ilości placówek i marek franczyzowych?
Sukcesja w Intermarché i Bricomarché
przeciez to złodzieje
piszę pracę na temat franchisingu :)
Szukam szcegółowego raporty na temat franczyzy w latach przed pandemią i po. Rozumiem że osttani raport opublikowany był za rok 2010 ale niestety jego również nię mogę...
Praca magisterska - licencjacka o franchisingu
Witam, Jestem studentką III roku Finansów i Rachunkowości na Uczelni Łazarskiego w Warszawie. Obecnie prowadzę badania w ramach seminarium dyplomowego. Poniższa ankieta...