Firma gra w zielone, czyli zarabiamy na konopiach
Historia przedsiębiorczej Ślązaczki to klasyczny dowód na to, że chcieć, to móc, nawet jeśli rzeczywistość rynkowa wywraca nasze plany do góry nogami. W tej opowieści jest też jednak drugoplanowy bohater – konopie, które ze względu na swoje właściwości są nie tylko fascynującym okazem botanicznym, lecz także perspektywicznym surowcem dla biznesu. Nie tylko tego dużego.
Ewa Gryt chciała opracować technologię bezodpadowej produkcji celulozy na cele papiernicze. Dzięki dotacji unijnej w wysokości 7,5 mln zł udało jej się uruchomić laboratorium i rozpocząć prace badawcze. Jednak szybko okazało się, że pogoń za najważniejszym celem wymagać będzie zejścia z pierwotnie obranej ścieżki. – Zaczęliśmy zataczać kręgi w obszarach, z których wcześniej nie mieliśmy nic wspólnego. Przede wszystkim okazało się, że nie jesteśmy w stanie z rynku pozyskać wystarczającej ilości surowca. Dlatego musieliśmy sami zaangażować się w kwestię upraw, wydzierżawić teren, zasiać, zająć się zbiorem – opowiada Ewa Gryt, założycielka firmy General Hemp Marketing.
Pomysł, by w przemyśle papierniczym głównym surowcem uczynić konopie, brzmi jak ekologiczna idylla. Konopie użyte do produkcji papieru są z jednej strony znacznie bardziej wydajne od drzew, a z drugiej mają tę cechę, że są roślinami sezonowymi. Drzewa zaś, nim staną się przydatnym surowcem, muszą rosnąć całymi dekadami. Na dodatek substancje wykorzystywane do bielenia papieru konopnego są nieszkodliwe dla środowiska, czego nie da się powiedzieć o chlorze wykorzystywanym w produkcji papieru drzewnego.
I pewnie już dawno szelest codziennej gazety przestałby z wyrzutem przypominać o łoskocie kolejnych walących się drzew, gdyby tylko przestawienie istniejących fabryk na nowy surowiec nie wiązało się z zasadniczymi trudnościami.
– Przemysł nie sięga po konopie, bo nie ma odpowiednich maszyn. Konopie mają bardzo długie włókna, a maszyny stosowane do wyrobu papieru są przystosowane do włókien krótkich. One po prostu nie są w stanie przyjąć takiego materiału. I w zasadzie trudno wymagać od producentów, żeby teraz pozbyli się kupionych za duże pieniądze maszyn i zainwestowali w nowe tylko dlatego, że pojawiła się nowa technologia. A mówimy o kosztach rzędu 300-400 mln euro na stworzenie jednej linii produkcyjnej – tłumaczy Ewa Gryt.
Nowe rozdanie
Ewa Gryt i jej wspólnicy stanęli przed wyzwaniem: celulozę należało przygotować w taki sposób, by jakościowo była podobna do celulozy drzewnej.
– Mówiąc wprost, trzeba było ją trochę zepsuć, by upodobnić ją do drzewnego konkurenta – mówi Ewa Gryt.
Prace nad „psuciem” celulozy powiodły się – udało się zredukować materiał do poziomu surowca uzyskiwanego z drzewa. Ale wtedy pojawiła się kolejna bariera – wysokich kosztów oczyszczania ścieków powstających w procesie produkcji.
– Ciągle pracujemy nad technologią, która byłaby opłacalna w skali przemysłowej – mówi Ewa Gryt.
Jednostka badawcza działała, ale jednorazowy zastrzyk funduszy unijnych nie wystarczył, by nieprzerwanie utrzymywać ją przy życiu. Założyciele musieli więc wymyślić sposób na to, jak nie przerywając prac technologicznych, zapewnić sobie stałe źródło przychodów.
– Konopie, oprócz słomy, czyli surowca do produkcji celulozy, dają też nasiona i kwiaty. To wszystko można wykorzystać, by w pełni zagospodarować możliwości, jakie rodzi ta roślina. Postanowiliśmy pójść w tę stronę, w ten sposób wchodząc na obszary, które były nam wcześniej zupełnie obce – wspomina Ewa Gryt.
Wspólnicy postanowili zabrać się do produkcji suplementów medycznych na bazie konopi. Pomysł perspektywiczny, choć kontrowersyjny. O ile bowiem medykamenty czy artykuły spożywcze wyrabiane z konopi mają wielce dobroczynny wpływ na zdrowie, to same konopie wciąż funkcjonują w powszechnej świadomości jako rośliny zakazane.
– Problem polega na tym, że konopie siewne (włókniste) są mylone z indyjskimi. Te pierwsze zawierają minimalną ilość THC, substancji psychoaktywnej, która z kolei w wysokich stężeniach występuje w konopiach indyjskich. W konopiach siewnych jest natomiast więcej kanabidiolu (CBD), posiadającego właściwości lecznicze – wyjaśnia Ewa Gryt.
Firma pod lupą inspektora
Inauguracja sklepu internetowego i hurtowni DobreKonopie.pl była więc jednocześnie rynkowym „sprawdzam”: czy Polacy są gotowi na to, by kupować wyroby z rośliny o reputacji zepsutej przez daleką krewną?
– Okazało się, że tak. W Polsce jest duża grupa osób, które znają lecznicze właściwości konopi i stosują wytwarzane na jej bazie suplementy. Zaczęliśmy od dystrybucji produktów zagranicznych, teraz zaczynamy już wprowadzać coraz więcej naszych własnych. Stworzyliśmy markę ekstraktów i olejków o nazwie Cannabis Sativa, co po łacinie oznacza konopie siewne – mówi Ewa Gryt.
Biznes ruszył, ale jego właściciele wciąż nie mają pewności, czy nie zatrzyma go machina administracyjna. Choć Główny Inspektorat Sanitarny dopuścił produkty DobrychKonopi.pl do obrotu, to jego przedstawiciele twierdzą, że w każdej chwili mogą one zostać wycofane. Wszystko z powodu niespójnego prawa. Ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii dopuszcza obrót kwiatami konopnymi o zawartości THC w suszu nieprzekraczającej 0,2 proc., ale już ustawa o bezpieczeństwie żywności i żywienia mówi o zupełnym zakazie obecności THC w środkach spożywczych.
– W większości krajów europejskich ta kwestia jest już dawno uregulowana, u nas ciągle nikt się tym nie zajął – ubolewa Ewa Gryt.
Nie zamierza jednak biernie czekać na urzędnicze decyzje, tylko działa. Dystrybucja produktów idzie pełną parą przez internet. Coraz częściej marką DobreKonopie.pl interesują się lekarze i placówki medyczne, stosujące suplementy z konopi w rozmaitych terapiach, w tym w zwalczaniu nowotworów. W tej chwili pod marką Cannabis Sativa powstają produkty pochodzące z przerobu kwiatów, ale jej twórcy już pracują nad linią produkcyjną, która pozwoli również na przetwarzanie nasion. Nie wykluczają też stworzenia własnej sieci detalicznej – być może we franczyzie.
Konopie na licencji
W tym akurat DobreKonopie.pl nie byłyby pionierami. Na polskim rynku rozwija się już bowiem pochodzący z Czech koncept franczyzowy Konopna Farmacja. W sklepach sieci można kupić dermokosmetyki, produkty spożywcze i suplementy diety – wszystko oczywiście na bazie konopi. W ofercie są kremy, mydła, a nawet makarony wytwarzane z tej rośliny.
Franczyzobiorcy, którzy zechcą spróbować swoich sił w handlu wyrobami z konopi, muszą liczyć się z inwestycją na poziomie 65 tys. zł brutto.
– W tej kwocie zawiera się opłata wstęp na, a także koszt remontu i wyposażenia sklepu. Jako franczyzodawcy przygotowujemy dla franczyzobiorcy lokal pod klucz, gotowy do odbioru. Jednak to franczyzobiorca musi zaproponować lokalizację – tłumaczy Tadeusz Szczepaniak, franczyzodawca marki Konopna Farmacja. – Dodatkowo partner powinien dysponować kwotą 20 tys. zł na pierwsze zatowarowanie sklepu.
Optymalna powierzchnia lokalu w sieci Konopna Farmacja wynosi 20 m2. Placówkę franczyzową można otworzyć w mieście powyżej 100 tys. mieszkańców. Obecnie w sieci działa osiem sklepów licencyjnych: w Płocku, Nowym Targu, Rybniku, Olsztynie, Gdańsku, Gdyni oraz Krakowie (dwa punkty). Franczyzodawca prowadzi też własny sklep w Katowicach. Jak twierdzi, miesięczne zyski sięgają tam 7-10 tys. zł.
– Trudno jednak szacować, na jakie zyski może liczyć potencjalny franczyzobiorca. To zależy od lokalizacji, ale przede wszystkim od zaangażowania właściciela. Nie można otworzyć sklepu i czekać, aż klient sam do nas przyjdzie. Niezbędne są intensywne działania marketingowe. Szczególnie sprawdzą się ulotki i reklama w lokalnych stacjach radiowych. W dzisiejszych czasach trzeba też aktywnie prowadzić profil na Facebooku i być obecnym w mediach społecznościowych. Tylko w ten sposób można dotrzeć z ofertą do szerokiego grona klientów – tłumaczy franczyzodawca.
Prowadzenie sklepu Konopna Farmacja nie wymaga uzyskania specjalnych pozwoleń. Niezbędne jest natomiast dokonanie zgłoszenia do sanepidu, ze względu na fakt, że w asortymencie są również produkty spożywcze.
Konopna Farmacja, mimo swojej nazwy, w świetle prawa nie ma nic wspólnego z apteką – produkty dostępne w punktach sieci nie są lekarstwami. Właśnie dlatego producenci z branży, w tym DobreKonopie.pl, przestrzegają, by o ich wyrobach mówić i pisać nie inaczej jak o suplementach medycznych. Ale to akurat najmniejsze zmartwienie graczy na konopnym rynku...
PRZECZYTAJ ARTYKUŁY
Rynek okularów i soczewek jest jednym z najdynamiczniej rozwijających się obszarów gospodarki.
Michał Tarczyński prowadzi rodzinną aptekę, a obok niej franczyzowy sklep medyczny Zdrowie. Jak łączy te biznesy?
Vision Optyk chce w tym roku osiągnąć liczbę 100 salonów. Jak daleko ma do celu?
W sobotę, 8 czerwca 2024 roku, w malowniczo położonym hotelu Warszawianka nad Zegrzem, odbyła się uroczysta gala z okazji otwarcia 100. lokalu sieci Kodano Optyk.
Marka Veni Vidi otwiera salony optyczne we franczyzie. Kto może poprowadzić taki biznes?
NAJCZEŚCIEJ CZYTANE
Kredigo otwiera więcej biur niż planował. Partnerzy, żeby zarobić, muszą nauczyć się dobrze weryfikować klientów.
Żeby myśleć o otwarciu własnego McDonalda nie wystarczą tysiące ani setki tysięcy złotych . Potrzeba więcej. Ile? I co franczyzobiorca Złotych Łuków dostanie w zamian?
Pieczarkarnia to opłacalny biznes nawet na niedużą skalę. Właściciel jednej hali zbiera plony co sześć tygodni. Gdy ma się więcej pomieszczeń – wtedy na zyski można liczyć co tydzień.
Wiele osób wciąż myli franczyzę z franszyzą, która jest pojęciem z rynku ubezpieczeń. Niepoprawna jest również franczyzna czy też franszczyzna.
Paweł Marynowski z ZapieCKanek startuje z franczyzą. Czym zapiekanki jego marki wyróżniają się od konkurencji?
POPULARNE NA FORUM
Apteka we franczyzie?
Rzeczywiście, jeśli chodzi o franczyzę aptek to teoria na niewiele sie tu przyda. Dlatego też jeśli jesteście nadal zainteresowani tym tematem to zapraszam po kontakt....
Apteka we franczyzie?
Jestem za nawet w małych nadmorskich miejscowościach...
Apteka we franczyzie?
This article you have shared here's incredible. I like and recognize work. The factors you have talked about in this specific article are helpful. I should try to seek after...
Otwarcie sklepu "medycyna chińska"
Jak sądzicie,czy u nas by się przyjął sklep z produktami,suplementami medycyny chińskiej? Mam tu na myśli różne kremy,plastry,banki... Czy nasze społeczeństwo...
Prywatna przychodnia lekarska: Popyt na zdrowie
witam, ostatnio miałam dość poważy wypadek... jadąc na rowerze zderzyłem się z drugim rowerzystą... długo dochodziłem do siebie, w końcu postanowiłem skorzystać z...
Sklep z ziołami
W Greenport mają franczyzę gdzie oferują pełne wsparcie z zakresu prowadzenia sklepu zielarsko-medycznego. Szkolenia wewnętrzne, wsparcie w rozwoju biznesu – wszystkie...
Wyspa handlowa z suplementami diety (G-Supplements)
Popyt na suplementy raczej będzie, bo społeczeństwo jest coraz grubsze no a coraz bardziej liczy się wygląd... jednocześnie trochę zwiększa się świadomość wśród...
Prywatna przychodnia lekarska: Popyt na zdrowie
Teraz korzystam z pakietu w prywatnej przychodni i to jest tak wygodne! Nie wiem, czy kiedykolwiek zdołam się z powrotem przestawić na NFZ, jeśli zrezygnuję z pracy i...