Marcin Olszewski, franczyzobiorca Eurobank
Niedziela
11.07.2010
Wiosną 2007 roku jako project manager, czyli freelancer do wynajęcia, realizowałem projekty w całym kraju. Wtedy zacząłem myśleć o zajęciu bardziej stacjonarnym, stawiającym przede mną ambitne cele do osiągnięcia. Wybrałem bankowość.
 

Analizując trendy rynkowe, doszedłem do wniosku, że jedną z najszybciej rozwijających się branży są usługi finansowe z uwagi na duży potencjał. Stopień rozwoju tych usług w Polsce był daleki od średniej dla krajów naszego kontynentu, Polacy mieli niewielkie zadłużenie, rzadko korzystali z kart kredytowych, kont osobistych itp. Sytuacja przypominała tę, w jakiej znajdowała się telefonia komórkowa w Polsce w roku 1998, uznałem więc, że banki stoją właśnie na progu okresu dynamicznego rozwoju, podobnego do tego, jaki przez 10 lat był udziałem sieci telefonii komórkowej.

Sprawdziłem , jakich banków nie ma w moim mieście, i przygotowałem listę potencjalnych franczyzodawców, z którymi mógłbym rozpocząć rozmowy. Jednocześnie postanowiłem na własnej skórze się przekonać, jak wyglądają produkty poszczególnych banków, standard obsługi czy wreszcie aranżacja placówek. Zostałem więc klientem kilku banków, założyłem konta, korzystałem z obsługi w placówkach, używałem kart płatniczych, składałem wnioski o kredyt, testowałem łatwość korzystania z serwisu internetowego, jeśli taki był dostępny, funkcjonalność bankomatów i wpłatomatów.

Eurobank skrojony

Po kilku tygodniach testów mój wybór padł na Eurobank, ponieważ jego oferta była przejrzysta, choć na pierwszy rzut oka nie tak szeroka jak konkurencji, ale jednocześnie wydała mi się świetnie skrojona dla małych miast (20-30 tysięcy mieszkańców). Eurobank właśnie rozpoczynał budowę sieci placówek partnerskich.

Na początku marca brnąłem przez zasypaną śniegiem Warszawę na pierwsze spotkanie z dyrektorem ds. franczyzy w Eurobanku. Wtedy jeszcze wszystko było w sferze planów, pierwszą placówkę partnerską Eurobank otworzył dopiero miesiąc później. Moja była czwarta.

Po tym, jak bank zaakceptował moją kandydaturę, pod koniec marca podjąłem decyzję o otwarciu placówki. Lokal miałem już wstępnie upatrzony, zaczął się wyścig z czasem, ponieważ otwarcie zaplanowaliśmy na pierwszy tydzień czerwca. Jednocześnie nadzorowałem remont i adaptację lokalu, rekrutację pracowników, organizowałem dostawę wyposażenia placówki, studiowałem instrukcje i procedury, przygotowywałem system motywacyjny dla pracowników, planowałem działania marketingowe i prowadziłem projekt na południu Polski.

Jako czwarty franczyzobiorca Eurobanku w Polsce byłem pionierem. Uczyliśmy się razem z bankiem wielu rzeczy w toku codziennej pracy, przecieraliśmy szlak dla kolejnych biorców licencji, budowaliśmy wspólnie bazę wiedzy i narzędzia, zarówno proceduralne, jak i informatyczne, rozwiązywaliśmy problemy, jakie stawały na naszej drodze każdego dnia.

Bez doświadczenia, z chęcią do nauki

Największym wyzwaniem było dla mnie nauczenie się nowego biznesu, ponieważ moja wiedza na temat sprzedaży usług finansowych była oparta wyłącznie na moich doświadczeniach jako klienta. Na szczęście system franczyzowy Eurobanku zapewnia znakomite przygotowanie w ramach tzw. szkoleń startowych obejmujących wszystkie aspekty od produktów i procedur, poprzez system informatyczny aż do umiejętności skutecznego pozyskiwania klientów i technik sprzedaży przydatnych w codziennej pracy.

Od podjęcia decyzji do otwarcia placówki każdego dnia zastanawiałem się, czy na pewno dokonałem dobrego wyboru, czy dam sobie radę na zupełnie nowym dla mnie rynku. Czas pokazał, że dokonałem dobrego wyboru, dziś jestem jednym z niewielu partnerów prowadzących aż 3 placówki i jednym z najbardziej aktywnych partnerów w społeczności Eurobanku. Założyłem portal społecznościowy dla partnerów, gdzie możemy dzielić się ze sobą wiedzą, doświadczeniami, przemyśleniami, uzyskać pomoc w rozwiązaniu problemów i odpowiedzi na pytania.

Doradca musi być fachowcem

Dziś moja codzienna praca polega na analizie wskaźników dla każdej z placówek, planowaniu i realizacji akcji marketingowych, poszukiwaniu nowych grup klientów i nowych dróg dotarcia do nich, działaniach zmierzających do poprawy jakości obsługi klientów oraz podniesienia efektywności doradców.

Największe możliwości dostrzegam w doskonaleniu doradców, wykorzystaniu ich potencjału, wiedzy i doświadczenia, ponieważ to oni są na pierwszej linii frontu, to oni sprzedają usługi i obsługują klienta w banku. Ważna jest dla mnie również ich satysfakcja z wykonywanej pracy, utrzymanie wysokiego poziomu motywacji moich pracowników w długiej perspektywie i nie dopuszczenie do ich „wypalenia”, co jest częstym zjawiskiem w przypadku sprzedawców długo wykonujących swoją pracę.

Dlatego poza systemem premiowym wprowadziłem też inne rozwiązania, takie jak konkursy dla pracowników, które oprócz samej nagrody będącej motywacją materialną, wprowadzają też ducha rywalizacji oraz dają satysfakcję z uzyskiwanych wyników w odniesieniu do grupy. Od czasu do czasu sam obsługuję klientów, żeby nie tracić wprawy w korzystaniu z systemu informatycznego, śledzić wprowadzane w nim zmiany i lepiej poznać produkty i w razie konieczności móc służyć pomocą doradcom klienta.

Pytają, czy warto

Często dostaję pytania od osób rozważających otwarcie placówki Eurobanku, czy to dobry biznes, w który warto wejść. Zawsze odpowiadam tak samo: jeśli liczysz na łatwe i szybkie pieniądze tylko dlatego, że korzystasz ze sprawdzonego modelu biznesowego, to nie, ale jeśli nie boisz się wyzwań, jesteś konsekwentny w działaniu i zmotywowany, żeby osiągać założone cele – jak najbardziej jest to dobry pomysł na własny biznes.

Biznes franczyzowy jak każdy inny wymaga konsekwencji, cierpliwości i umiejętności akceptacji faktu, że nie zawsze wszystko idzie jak po maśle, a franczyza to nie ferma kur znoszących złote jaja. Dobrze zarządzana placówka partnerska Eurobanku pozwala osiągać pierwsze zyski po 6-9 miesiącach od uruchomienia, zależnie od kosztów poniesionych na adaptację lokalu, ilości stanowisk obsługi i bieżących kosztów operacyjnych.

Marcin Olszewski, Sierpc

Zwycięzcy konkursu

Zanim kupi się licencję na biznes, warto przeczytać, jak z otwarciem i prowadzeniem firmy poradzili sobie inni franczyzobiorcy. Temu służył konkurs „Mój Franchising”.

Z tekstów nadesłanych na konkurs „Mój Franchising” wynika, że traktujemy własne firmy z ogromnym zaangażowaniem. Najważniejszą zaletą tekstów napisanych przez franczyzobiorców jest ich szczerość. Teksty zgromadzone w tej kolumnie są niezwykle pożyteczne dla początkujących. Organizatorami konkursu były: Grupa Muszkieterów, Polska Organizacja Franczyzodawców oraz redakcja magazynu „Własny Biznes FRANCHISING”.

I miejsce i nagrodę w wysokości 5 tys. zł zdobywa pan Marcin Olszewski z Sierpca za przekonujący opis budowy swojego oddziału Eurobanku. Tekst nie pomija żadnego elementu z procesu tworzenia biznesu franczyzowego. Gdyby ktoś myślał o otwarciu Eurobanku, nie musi już czytać ani folderu firmowego, ani forum w Internecie. Wystarczy przeczytać tekst pana Marcina, a będzie już wiedział wszystko.

II miejsce i 3 tys. zł otrzymuje pan Mateusz Sobczyk z Mierzyna, który uruchomił sklep z biżuterią YES. Przekonała nas historia studenta bez doświadczenia, który wybrał licencję franczyzową rozsądnie jak rasowy biznesmen – uważnie oceniając, jakiego produktu potrzebuje klient z lokalnego rynku. Teraz walczy o efekt skali, zakładając kolejne sklepy Yes.

III miejsce i nagrodę 2 tys. zł otrzymuje pan Rafał Gubała z Myśliborza, który otworzył restaurację na licencji Multifood. Nagroda za pomysłową formę, za doskonałe przekazanie emocji, które miotają franczyzobiorcą w wielomiesięcznym procesie otwierania swojego biznesu.

Gratulujemy!


Agnieszka Turska