Rolują sushi, nie klientów

Koku Sushi oczekuje od franczyzobiorcy zaangażowania w biznes, dzięki któremu zwrot z inwestycji ma nastąpić po 6-8 miesiącach.
Niedziela
15.12.2013
Sushi nie uchodzi już za ekskluzywny typ jedzenia, dlatego Koku Sushi planuje otwarcia w mniejszych miastach.
 

Pierwsza restauracja Koku Sushi powstała 10 lat temu. Dzisiaj działają już trzy bary sushi – w Białymstoku, Ostrowie Wielkopolskim i Łomży, trzy następne mają powstać w 2014 roku. – Kilka lat temu miał miejsce boom na japońską kuchnię. Działo się to jednak w dużych miastach, dlatego dziś koncentrujemy się na mniejszych miejscowościach. Sushi nie uchodzi już za ekskluzywny typ jedzenia. Wprost przeciwnie, coraz częściej podchodzi się do niego jako do zdrowego fast foodu, jak jest to na Zachodzie – tłumaczy Urszula Olechno, współwłaścicielka.

Franczyzobiorca wybiera samodzielnie lokal o powierzchni 60-80 m2. Następnie jest on poddawany ocenie centrali pod kątem wysokości czynszu, położenia, w jaki sposób lokal można zaaranżować i ile osób może znaleźć w nim zatrudnienie. Przedsiębiorcy mogą także liczyć na wsparcie w zakresie podpisania umów z dostawcami mediów oraz otrzymania niezbędnych pozwoleń – od Sanepidu oraz straży pożarnej. Inwestycja w sushi bar wyniesie 70-120 tys. zł. Jego personel przejdzie szkolenie w którejś z działających już restauracji.

- Koku Sushi wraz z innymi zaprzyjaźnionymi sushi barami jest współtwórcą różnych inicjatyw kulinarnych, miedzy innymi Nocy Sushi, kiedy to klienci po dużo niższej cenie mogą spróbować pozycji z naszego menu. Osoby, które zdecydują się na współpracy z nami otrzymają kontakt do sprawdzonych dostawców, wytyczne dotyczące aranżacji lokalu oraz jego wyposażenia - dodaje Urszula Olechno.

(dw)


Daniel Wilk
dziennikarz