Barbara Ritz: Restauracja okraszona telewizyjnym show

Barbara Ritz, zwyciężczyni programu MasterChef. / "Gdańsk jest dla mnie szczególnym miejscem. Tu się urodziłam, tu mieszka moja rodzina, tu są moje korzenie. I dlatego naturalne dla mnie było, że właśnie w Gdańsku otworzę swój biznes".
Piątek
07.06.2019
– Na początku do mojej restauracji ludzie przychodzili sprawdzić, czy pierwszy polski MasterChef rzeczywiście potrafi gotować – mówi Barbara Ritz, zwyciężczyni programu MasterChef.
 

Od momentu, w którym zdobyła pani tytuł MasterChefa, minęło już siedem lat. Jak to się stało, że trafiła pani do programu? Kto panią namówił?
Do programu zostałam zaproszona, bo prowadziłam kulinarny blog. Szczerze powiedziawszy, nie wiedziałam, czy jestem wystarczająco ekstrawertyczna, aby brać udział w programie telewizyjnym. Tym bardziej że niezbyt komfortowo czuję się, będąc egzaminowana. Na szczęście mój mąż stwierdził, że muszę wziąć udział w programie, ponieważ na pewno go wygram. Obiecał mi również, że kiedy rzeczywiście mi się uda zdobyć tytuł MasterChefa, otworzę restaurację, a to byłoby spełnieniem mojego największego marzenia.

To była cenna lekcja?
Program nauczył mnie, jak opanować stres i zapewnił mi rozpoznawalność. Muszę jednak dodać, że droga do otwarcia własnej restauracji i sukces, jaki osiągnęłam, nie tylko zawdzięczam tej niesamowitej przygodzie, jaką był udział w programie. To przede wszystkim dobry plan, długie przygotowania i ciężka codzienna praca. Nie tylko moja, ale wielu ludzi, którzy od początku mnie wspierali, pomagali, służyli radą i przede wszystkim wierzyli w to, że ten projekt zakończy się sukcesem.

Kiedy stwierdziła pani, że gotowanie jest jej przeznaczeniem?
Gotowanie jest dla mnie tak naturalnym odruchem jak oddychanie. Rzadko kiedy zastanawiam się długo nad skomponowaniem nowych dań i prawie nigdy nie gotuję ich na próbę. Jeżeli smaki i struktury komponują się w mojej głowie, wiem, że będą udane również na talerzu. Gotuję sama, od dzieciństwa eksperymentując w kuchni ze składnikami oraz przyprawami. Pasjonuje mnie odkrywanie smaków na nowo, prezentowanie w mojej kuchni jednego produktu w różnych odsłonach, z różnych punktów widzenia. Aktualnie doszłam do bardzo minimalistycznego poziomu, podając dania zbilansowane, w którym siłę smaku stanowią właściwie dobrane i przetworzone produkty w odpowiedniej kompozycji, doprawione, jedynie by podkreślić smak najwyższej jakości składników i charakter dania.

Po wygraniu programu MasterChef nie od razu otworzyła pani własną restaurację. Dlaczego?
Chciałam dobrze przygotować się do prowadzenia własnej restauracji. Uczyłam się u najlepszych restauratorów w Kolonii. Może nie tyle samego gotowania, co gotowania w kuchni gastronomicznej. Zarządzania restauracją, robienia mądrych zakupów. Chłonęłam wiedzę, ponieważ zdawałam sobie sprawę, że gastronomia to ciężki kawałek chleba i bardzo łatwo popełnić kardynalne błędy. Dałam sobie po prostu czas na to, żeby posmakować życia w gastronomii.

Na ile tytuł MasterChefa pomógł w zdobyciu klientów?
Program zapewnił mi rozpoznawalność, a cały medialny szum, jaki rozpętał się wokół mojej osoby, ułatwił mi dostęp do potencjalnych gości. Od samego początku do restauracji przychodzili ludzie głównie z ciekawości, sprawdzić, czy wybrany przez jurorów pierwszy polski MasterChef rzeczywiście potrafi gotować. Niektórzy po pierwszym razie więcej się nie pojawili, gros jednak zostało naszymi stałymi gośćmi.

Zdecydowała się pani na otwarcie restauracji w Gdańsku. Czemu wybór padł na to miasto?
Gdańsk jest dla mnie szczególnym miejscem. Tu się urodziłam, tu mieszka moja rodzina, tu są moje korzenie. Według mnie to szczególne miejsce na mapie Polski i tylko tutaj wyobrażałam sobie mój powrót po 25 latach przebywania za granicami kraju. I dlatego naturalne dla mnie było, że właśnie w Gdańsku otworzę swój biznes.

Czy to pani układa menu w swojej restauracji?
Oczywiście, bo jestem nie tylko jej właścicielem, lecz także szefem kuchni. Wszystkie dania w menu są mojego autorstwa. Moje korzenie to kuchnia polska, jednak w moich potrawach można znaleźć inspiracje kuchnią z całego świata. Poza tym każda pora roku ma pewne smaki, które bezapelacyjnie królują wtedy w mojej kuchni.

Jakie stawia sobie pani wyzwania jako restaurator?
Nie planuję żadnej rewolucji kulinarnej. Ważne jest dla mnie, żebym nigdy nie zawiodła gości i zawsze trzymała się moich kulinarnych zasad i reguł. Świeżość, wysoka jakość produktu, ciekawe połączenia smakowe. Bycie szefem w mojej restauracji to ciągła nauka, ogromna pasja i chęć poszukiwania nowych połączeń smakowych, którymi staram się codziennie zaskoczyć moich gości.

Przepis na sukces Barbary Ritz to…?
Wydaje mi się, że nie ma złotego środka. Aby osiągnąć sukces, trzeba przede wszystkim wierzyć w siebie, być wytrwałym w realizacji celów i nigdy się nie poddawać. Sukces nie jest dziełem przypadku. Trzeba sobie wyznaczać i zdefiniować cele i do nich dążyć. Trzeba jednak wiedzieć, że droga do sukcesu nigdy nie jest prosta i często można się na niej nieźle potknąć. Najważniejsze jednak jest zebrać się po takim upadku siły i dalej podążać obraną drogą, pamiętając, że drogi na skróty często się nie opłacają.

Rozmawiała Maryla Pałasz

Fragment wywiadu opublikowanego w nr. 5-2019 miesięcznika "FRANCHISING".


Barbara Ritz / "Program MasterChef nauczył mnie, jak opanować stres i zapewnił mi rozpoznawalność. Jednak droga do otwarcia własnej restauracji i sukces, jaki osiągnęłam, zawdzięczam nie tylko tej niesamowitej przygodzie, jaką był udział w programie. To przede wszystkim dobry plan, długie przygotowania i ciężka codzienna praca".