Co się dzieje z Fornetti?

Zarząd Fornetti nie chce odpowiedzieć na pytania dotyczące realizacji hucznych planów sprzed półtora roku. Czyżby miały okazać się zbyt ambitne?
Środa
06.05.2015
Zapowiedzi otwarć, huczne deklaracje o przeganianiu McDonald’s... a potem kolejne zmiany prezesów i cisza w eterze. Czy w centrali Fornetti wszystko gra?
 

– W 2015 roku przegonimy Da Grasso i dogonimy McDonald’s, który jest dzisiaj największą, pod względem liczby placówek, siecią gastronomiczną w Polsce – takie słowa padły z ust prezesa Fornetti Piotra Panasiewicza w październiku 2013 roku. Dziś już byłego prezesa. 

Zgodne z jego zapowiedziami w 2014 roku co miesiąc miało przybywać 4-5 minipiekarni, a w obecnym sieć miała rosnąć w tempie dwa razy szybszym. Startując z poziomu 200 punktów własnych i partnerskich Fornetti miało ścigać się z gigantami polskiej gastronomii. McDonald’s miał wówczas nieco ponad 300 lokali, Da Grasso – ok.  200. Dziś Złote Łuki liczą 353 restauracje, Da Grasso utrzymało stan posiadania. A Fornetti? No właśnie.

Mając na uwadzę zbliżający się termin realizacji hucznych zapowiedzi, postanowiliśmy zapytać, czy podbój rynku przebiega po myśli franczyzodawcy. Usłyszeliśmy jednak, że zarząd nie zamierza na razie odpowiadać na nasze pytania, natomiast z chęcią uczyni to dopiero we wrześniu. Czyżby nie byłoby się jeszcze czym chwalić?
– To nie tak, po prostu dopiero jesienią będziemy mogli podzielić się konkretami dotyczącymi rozwoju sieci – zarzekał się przedstawiciel sieci, z którym udało nam się skontaktować.

Pytanie tylko dlaczego, skoro wszystko jest w najlepszym porządku, nie udało nam się uzyskać nawet informacji o aktualnej liczebności sieci. Z naszych informacji wynika, że w ubiegłym roku Fornetti otwierała piekarnie (przybyły m.in. placówki w Inowrocławiu, Bytomiu), ale liczba tych otwarć nie była tak wysoka, jak zapowiadano. Na stronie internetowej już jakiś czas temu w dziale aktualności przestały się pojawiać informacje o nowych minipiekarniach, a w zakładce dotyczącej zasięgu konceptu wciąż widnieje informacja o „ponad 200 punktach partnerskich”. Jeśli to liczba aktualna, to franczyzodawca musi się spieszyć – do końca roku musiałby otworzyć pewnie ok. 170-180 minipiekarnii, by dorównać McDonald’sowi.

Niepokój budzi fakt, że deklaracje gonienia największych realizują dziś inni menedżerowie niż ci, którzy je składali. Piotr Panasiewicz, który w październiku 2013 roku zapowiadał ambitne cele, już niecałe pół roku później nie był prezesem sieci (jako udziałowiec spółki przeniósł się do rady nadzorczej). Jego miejsce zastąpił najpierw Dariusz Jaskot, a pod koniec 2014 roku dotychczasowy wiceprezesa zarządu ds. marketingu i rozwoju, Maciej Martyna. Roszady na najwyższym szczyblu nie należały więc ostatnimi czasy do rzadkości. Zresztą, jak nieoficjalnie dowiedział się portal Franchising.pl, w spółce cały czas trwają intensywne zmiany i reorganizacja. Jaki jest ich charakter, cel i co z nich wyniknie dla franczyzobiorców, którzy tworzą sieć – tego zarząd na razie nie chce wyjawić.  


Grzegorz Morawski
dziennikarz