Na zwrot środków zainwestowanych w lokal Bioway trzeba poczekać ok. pięć lat.
Sobota
01.08.2015
Piotr Chwieralski hołduje zdrowej żywności i angażuje się w charytatywne prace na rzecz ochrony zwierząt. Wybierając franczyzę Bioway kierował się wartościami, które wyznaje.
 

Dla Piotra Chwieralskiego otwarcie baru wegetariańskiego Bioway nie było biznesowym debiutem. Od wielu lat prowadził firmę zajmującą się monitoringiem pojazdów flotowych w firmach. O branży gastronomicznej, jak przyznaje, wiedział jednak niewiele. A właśnie w niej postanowił otworzyć firmę, która stanowiłaby uosobienie jego przekonań. 
- Wraz z całą rodziną jesteśmy zwolennikami zdrowej żywności, a jednocześnie sprzeciwiamy się wykorzystywaniu zwierząt na skalę przemysłową. Pracujemy też charytatywnie na ich rzecz – opowiada Piotr Chwieralski. -  Bioway wydał nam się biznesem, który uosabia te wartości, bo promuje wegetariańską kuchnię i zdrowe odżywianie. Poza tym bar ze zdrową żywnością to dobry pomysł na firmę rodzinną.

Pierwszy lokal Bioway uruchomił w kwietniu 2015 roku, w przejściu podziemnym przy warszawskim Dworcu Centralnym. Nie czekając na zwrot z pierwszej inwestycji, postanowił iść za ciosem i w lipcu otworzył drugi punkt, również w Warszawie, tym razem w Centrum Handlowym Wola Park. W obu przypadkach inwestycja sięgnęła nieco ponad 500 tys. zł, a ok. 70 proc. kwoty pochodziło z kredytów.
- Średnio rzecz biorąc bary Bioway notują ok. 100 tys. zł przychodów miesięcznie, z czego ok. 15 tys. zł zostaje w ręku właściciela (przed opodatkowaniem) – mówi Chwieralski.

Zagramy w zielone

- Bez franczyzy nie byłbym w stanie wejść na rynek gastronomiczny – przyznaje przedsiębiorca. - Nigdy wcześniej nie prowadziłem firmy w tej branży, a od franczyzodawcy mogłem nauczyć się wszystkiego od podszewki. Z moich dotychczasowych doświadczeń wynika, że najtrudniejszą częścią działalności jest umiejętne zarządzanie dostawami. Chodzi o to, by jak najmniej towaru się marnowało, a jednocześnie nigdy go nie zabrakło. Sukces w gastronomii zależy też od doboru pracowników wykazujących duże zaangażowanie, którym można zaufać.

Piotr Chwieralski już myśli o kolejnych otwarciach. Niebawem planuje podpisanie umowy najmu w nowo powstającej galerii Forum Radunia Gdańsk. Jest przekonany, że w Polsce trend zdrowej gastronomii będzie rósł w siłę i któregoś dnia tego typu jedzenie będzie równie popularne, jak na Zachodzie.
- W nadchodzących latach oferta z segmentu „zielonych” barów będzie się powiększać.  Prawdziwe hossa dopiero nadejdzie – zapowiada.

Potencjał wydaje się spory. Widać to nawet na samym rynku produktów spożywczych, na którym żywność ekologiczna odpowiada raptem za 0,3 proc. sprzedaży. Według prognoz największego polskiego dystrybutora produktów BIO, spółki Bio Planet, popyt na produkty eko będzie rósł w tempie 20-30 proc. rocznie. A skoro tak, to można się spodziewać, że i bary z zieloną żywnością będą odwiedzane coraz chętniej.


Grzegorz Morawski
dziennikarz