Na ten rok spółka zaplanowała otwarcia w sumie 16 nowych lokali. Zapewnia, że plan uda się zrealizować.
Czwartek
04.08.2016
Siedem nowych restauracji, dziesięć zamknięć – to bilans pierwszego półrocza 2016 w spółce Sfinks.
 

Półrocze, które podsumowuje spółka, obejmuje czas od grudnia do końca maja. Sfinks, który zarządza sieciami restauracji Sphinx, Chłopskie Jadło i Wook, wypracował w tym czasie zysk netto na poziomie 6,6 mln zł, co oznacza 124 proc. wzrostu w porównaniu z rokiem poprzednim. Spółka ma w tej chwili 12,8 mln zł kapitałów własnych.

W 2016 r. otwarto nowe restauracje Sphinx w Katowicach, Sopocie, Gnieźnie, Łodzi, Gorzowie Wielkopolskim i we Wrocławiu. Uruchomione zostało także nowe Chłopskie Jadło w Olsztynie. W przygotowaniu jest 6 kolejnych lokali m.in. Sphinx w Warszawie i Poznaniu oraz Chłopskie Jadło we Wrocławiu i Bydgoszczy. Mają ruszyć jeszcze w tym roku. Równocześnie jednak spółka zamknęła 10 ze swoich restauracji.
- Dotyczy to mniejszych miast, jak np. Białystok, Tarnów, Rybnik. To były lokale działające w food courtach, rentowne, ale nie pasujące wizerunkowo do obecnej formuły naszej sieci – wyjaśnia Jacek Kuś, wiceprezes zarządu Sfinksa. - Myślimy o kolejnych zamknięciach, ale sądzimy, że liczba tegorocznych otwarć ostatecznie przewyższy liczbę zamkniętych restauracji. Trzeba jednak zaznaczyć, że pomimo zamknięć realna liczba miejsc w restauracjach wzrosła. To dzięki remontom, jakie przeprowadziliśmy w pięciu lokalach.

Nowe marki

W maju spółka poszerzyła też swoje portfolio. Kupiła warszawski pub Bolek, znajdujący się na Polach Mokotowskich.
- Dostaliśmy ofertę i zdecydowaliśmy się na przejęcie Bolka. Jest to rozpoznawalna marka i uznane miejsce na mapie gastronomicznej stolicy. Chcemy je rozwijać z zachowaniem jego tradycyjnego charakteru – mówi Sylwester Cacek, prezes zarządu Sfinksa. - Już zakończyliśmy gruntowny remont, a wprowadzone modernizacje zostały pozytywnie odebrane przez klientów. Nie zamierzamy jednak budować sieci na bazie tej marki. Ale to przykład, że Sfinks może rozwijać się także w oparciu o przejęcia kultowych niesieciowych restauracji, których właściciele po wielu latach ciężkiej pracy w tym biznesie chcą nieco zwolnić tempa. Mamy na oku jeszcze kilka punktów, ale na razie nie są na sprzedaż.

Sfinks prowadzi też obecnie negocjacje ze spółkami Cafe Contact oraz Inwento dotyczące zakupu marek „Meta Seta Galareta”, „Meta Disco” oraz „Funky Jim” - utrzymane bardziej w klimacie Bolka niż dotychczasowych konceptów.

Zarząd Sfinksa przyznaje, że firma odczuła zmieniające się warunki rynkowe: zmianę kursu euro w stosunku do złotówki, wzrost cen produktów spożywczych, usług logistycznych, wzrost płac.
- Podejmujemy różne działania, aby sobie z tym radzić. Np. próbujemy renegocjować umowy najmu lokali, by przejść z czynszów płaconych w euro na złotówki – mówi Jacek Kuś. - Nie jest to łatwe, ale czasem się udaje.

Lwią część sprzedaży spółki (90 proc.) napędzają restauracje Sphinx, których na koniec maja było 114. Jednak firma zapowiada teraz przyspieszenie rozwoju Chłopskiego Jadła.
- Dopracowaliśmy tę markę i być może w najbliższych latach będzie się ona rozwijać w tempie Sphinxa – zapowiada Sylwester Cacek.