Oprócz śledzia, w MŚW można także skosztować galaretkę z octem, chleb ze smalcem oraz pikle. Atmosferę uzupełnia muzyka lat 80. oraz dobrze zmrożona wódka.
Środa
08.05.2013
Wyszukana nazwa, proste menu i wspomnienie lat PRL to przepis na biznes Ministerstwa Śledzia i Wódki.
 

Po Pijalni Piwa i Wódki oraz PRL Klub kolejna firma zajęła się rozwojem we franczyzie lokali typu bistro. Pierwszy bar Ministerstwa Śledzia i Wódki powstał w Gliwicach. Kolejne lokale pojawiły się w Katowicach, Krakowie i w Olsztynie. Wszystkie działają w centrach miast i na starówkach.
- Naszymi gośćmi są osoby praktycznie w każdym wieku - od 18 do 70 lat. Zarówno młodzież, jak i starsi klienci czują się tu dobrze. Pierwszych przyciąga niska cena - 4 zł za kieliszek wódki i 8 zł za serwowane przekąski. Starsi z kolei pojawiają się z powodu tęsknoty do atmosfery PRL, którą zapewnia odpowiednia aranżacja bistro i muzyka sprzed kilkudziesięciu lat - mówi Jerzy Penderecki, odpowiedzialny za rekrutację franczyzobiorców.

W lokalu o powierzchni ok. 60 m2 zatrudnić trzeba średnio 5 osób. Franczyzodawca zapewnia dostawę przekąsek oraz alkoholu. Marże nakładane na pozycje z menu i wódkę wynoszą ok. 100 proc. Ministerstwo Śledzie i Wódki nie oczekuje od franczyzobiorców doświadczenia. I nic dziwnego, bo za największą bolączkę w branży gastronomicznej uważa się sprawne zaplecze kuchenne, a to w bistro nie musi być wyjątkowo rozbudowane.
- Partnerzy, z którymi współpracujemy, nie mieli wcześniej doświadczenia w branży. Nie wymagamy tego, ponieważ sami przeprowadzamy serię szkoleń w zakresie prowadzenie tego typu działalności - dodaje Jerzy Penderecki.

Inwestycja w biznes wynosi 35 tys. zł, zaś opłata franczyzowa od 600 zł netto do 1 tys. zł miesięcznie.

(dw)


Daniel Wilk
dziennikarz