Wiedziałem, że chcę go mieć!
Sieć Makarun Spaghetti and Salad poszerza swoją ofertę franczyzową. Od sierpnia działa w Krakowie pierwszy makarunowy Food Truck. Trwają też prace nad prostym i szybkim do uruchomienia lokalem w formie modnego gastro-pawilonu.
– W myśl zasady: kto nie idzie do przodu ten się cofa, firma musi się rozwijać, wprowadzać innowacje i szukać alternatywnych rozwiązań – mówi Przemysław Tymczyszyn, jeden z właścicieli sieci Makarun, w ramach której funkcjonuje 25 franczyzowych lokali, serwujących pasty na wynos. – Znaleźliśmy na rynku gastronomicznym niszę (nie było wcześniej w Polsce streetfoodowych saghetterii) i ją zagospodarowaliśmy. Mamy już pięcioletnie doświadczenie w branży i bardzo bogate doświadczenia w zakresie franczyzy. Opracowany przez nas system jest „skrojony na miarę”. Zoptymalizowaliśmy wszystkie koszty, uprościliśmy procedury i jeśli chodzi o tradycyjną formę Makaruna, prowadzonego w wynajętym lokalu, proponujemy partnerom przemyślany i sprawdzony w każdym calu koncept. Jednakże nie poprzestajemy na tym. Czas wypłynąć na szersze wody.
W ostatnich miesiącach sieć skoncentrowała się na tworzeniu nowych, alternatywnych modeli współpracy franczyzowej, które pozwolą na dalszą ekspansję marki. Najpierw wzięła na warsztat Food Trucka.
– Chcieliśmy, żeby to był dosłownie i w przenośni Mercedes wśród Food Trucków, bardzo komfortowy dla pracujących w nim ludzi, dlatego dopracowaliśmy go w najdrobniejszych detalach – dodaje Marcin Szworak, współwłaściciel Makarun Spaghetti and Salad. – Jest wykończony w wysokim standardzie, przestrony, posiada świetnie zorganizowane zaplecze kuchenne, duży zasobnik na wodę i do tego przykuwający uwagę design.
Z początkiem sierpnia makarunowy food truck, pomarańczowy Mercedes-Benz SPRINTER 313 CDI (rocznik 2010) stanął pod galerią M1 w Krakowie i od pierwszych dni budzi spore zainteresowanie. Prezentuje się tak atrakcyjnie, że wiele osób podchodzi, aby go dokładniej obejrzeć. Komentarze są zazwyczaj pochlebne, zarówno na temat auta jak i sprzedawanych w nim dań.
Właścicielem pierwszego mobilnego Makaruna jest Dominik Olcoń.
– Kiedy tylko zobaczyłem makarunowego Food Trucka, wiedziałem, że chcę go mieć. Rozmowy z Makarunem przebiegły sprawnie i szybko. Zdecydowałem się na lokalizację przed popularnym krakowskim centrum handlowym, ponieważ odwiedza je codziennie około 20 tysięcy klientów. Spodziewam się, że cześć z nich zajrzy do mojego Food Trucka. Marketingowcy Makaruna opracowują też specjalne rabaty dla pracowników, a tych w galerii przebywa ok. tysiąca. Moją pierwszą klientką była właśnie ekspedientka ze sklepu RTV – mówi franczyzobiorca, pełen optymizmu bowiem pierwsze tygodnie handlu z Food Trucka, pokazują, że inwestycja jest trafiona.
Mobilnego Makaruna można już mieć za ok. 70 tys. złotych, resztę finansując w wygodnym i atrakcyjnym leasingu. To rozwiązanie daje więcej niezależności i otwiera zupełnie nowe możliwości. Można nim obsługiwać np. okazjonalnie duże imprezy plenerowe. Zaplecze kuchenne lokalu na kółkach pozwala na wydanie nawet 800 dań dziennie. Według właścicieli sieci, koszt inwestycji - przy dużym zaangażowaniu ze strony franczyzobiorcy – może się zwrócić już po dwóch sezonach. Z szacunków biznesowych wynika, że Food Truck jest w stanie zarabiać nawet 30 000 zł miesięcznie.
Kolejne Makarunowe Food Tracki już czekają na nowych klientów. Jak przyznają przedstawiciele sieci zainteresowanie jest znaczne, i to zarówno ze strony obecnych franczyzobiorców, którzy rozważają rozszerzenie współpracy właśnie o mobilną formę sprzedaży, jak też zupełnie nowych, potencjalnych partnerów. Po wpłaceniu zaliczki, foodtrack jest przygotowywany dla klienta i po ok 6-8 tygodniach można już rozpoczynać przygodę z pomarańczowym street foodem.
Firma przygotowuje jednocześnie nowy model franczyzy, który będzie dostępny także dla inwestorów z mniej zasobnym portfelem. Trwają prace nad gastro-pawilonem Makaruna. Ma to być lokal, w pełni wyposażony, spełniający wszystkie techniczne i sanepidowskie wymagania, który dałoby się w klika tygodni postawić w wybranej lokalizacji i w którym w szybkim czasie można rozpocząć sprzedaż.
– Wyręczamy w tym wypadku naszych franczyzobiorców. Wchodzą w zasadzie na gotowe. Oszczędzimy im wiele czasu, który musieliby poświęcić na przygotowywanie projektów przyłączy, instalacji przeciwpożarowych, pozwoleń w sanepidzie itd. Dostaną to już w pakiecie – zdradza szczegóły nowego konceptu Marcin Szworak. – Koszt utrzymania i eksploatacji takiego lokalu będzie niższy, odpadają choćby wydatki na czynsz, a zatem zyski z każdej sprzedanej porcji większe.
Pierwsze gastro-pawilony znajdą się w ofercie sieci od stycznia 2019 roku, a ich produkcja już się rozpoczęła. Pawilon będzie można kupić już za 70 tys. zł. Netto. Pozostałą kwotę potrzebną na zakup niezbędnego wyposażenia czyli ok. 40 tys. zł, można zaś sfinansować w leasingu.