Z dostawą bądź odbiorem osobistym / Sushi Bistro opiera swój model działania na dostawach oraz odbiorze zamówień z restauracji przez klientów.
Sobota
13.05.2023
Dariusz Gardyjas został Top Franczyzobiorcą w kategorii „Najszybszy rozwój sieci”. Jaka była jego droga do sukcesu?
 

Zanim Dariusz Gardyjas został franczyzobiorcą Sushi Bistro, nie miał do czynienia z gastronomią. – Pracowałem w branży remontów łodzi – opowiada Dariusz Gardyjas. – Właśnie w mojej poprzedniej pracy poznaliśmy się z Robertem Chmielewskim (dyrektor ds. franczyzy Sushi Bistro – przyp. red.). Kiedy uznałem, że czas na zmianę branży, od słowa do słowa zeszło nam podczas rozmowy na franczyzę Sushi Bistro. Poza tym od zawsze lubiłem dobre jedzenie i nowe smaki. A kuchnia japońska była dla mnie numerem jeden.

Sushi na łódkę

Lokal, który Dariusz Gardyjas wybrał w Giżycku na swoją restaurację, od 10 lat stał pusty. – Musieliśmy w nim zrobić całkowity remont – mówi franczyzobiorca Sushi Bistro. – I choć pracy było dużo, łącznie ze zmianą układu pomieszczeń, to po miesiącu od momentu podpisania umowy najmu, był już gotowy. 
Restauracja znajduje się w centrum Giżycka, przy głównej ulicy, niedaleko mostu obrotowego – to tędy przechodzi najwięcej turystów. I właśnie na początek sezonu turystycznego, czyli w maju 2021 roku, lokal został otwarty. – Od pierwszego dnia wiedziałem, że to będzie sukces – uśmiecha się Dariusz Gardyjas. – Lokal został bardzo dobrze przyjęty przez mieszkańców. A im więcej turystów przyjeżdżało do miasta, tym bardziej rosła sprzedaż. 

Franczyzobiorca mocno postawił na dostawy. Dostarcza zamówienia do 17 miejscowości wokół Giżycka, w promieniu ok. 20 km. Do domów, hoteli, ale też... na łódki. W końcu na Mazury turyści przyjeżdżają przede wszystkim po to, aby popływać. – Tutaj zaprocentowały na początku moje kontakty z poprzedniej pracy, z żeglarzami, właścicielami łodzi – nie ukrywa Dariusz Gardyjas. –  Chcieli spróbować naszego sushi. 
Giżycko żyje głównie z turystów. W sezonie – jak ocenia franczyzobiorca Sushi Bistro, liczba klientów rośnie prawie o 40 proc. Wzrost da się zauważyć już od maja, ale największy przypada na lipiec i sierpień. A poza sezonem – który trwa tak naprawdę dwa miesiące – zostaje w Giżycku ok. 30 tys. mieszkańców. – Nie obawiałem się, że przez pozostałą część roku będzie nam się ciężko utrzymać – twierdzi jednak Dariusz Gardyjas. – Po pierwsze sezon jest na tyle mocny, że w pewnym sensie rekompensuje pozostałe, słabsze miesiące. Po drugie, widać, że systematycznie przybywa nam też klientów wśród miejscowych mieszkańców. 

Inne miasto, inna specyfika

Zachęcony sukcesem lokalu w Giżycku Dariusz Gardyjas szybko zdecydował się na kolejny, tym razem w Ełku. Szukając miejsca, miał konkretne założenie – musi być położony tak, aby do 15 minut można było zrealizować dostawy w każdym kierunku. Otwarcie odbyło się w lutym zeszłego roku. – Wystartował bardzo dobrze, ale po jakichś trzech miesiącach efekt „wow” minął i nastąpił mały spadek. To jednak zupełnie naturalne w biznesie. Trzeba pracować, aby słupki sprzedaży znów zaczęły rosnąć i nam się to udaje – mówi Dariusz Gardyjas. 

Jak przyznaje franczyzobiorca, specyfika miast, w których prowadzi lokale, jest nieco inna. W każdym postawił więc na inne kanały dotarcia do klientów. – Jeśli chodzi o marketing, w Giżycku postawiliśmy na ulotki, zadziałała też poczta pantoflowa. Natomiast w Ełku potrzebne były inne metody – mówi. – Tutaj bardzo dobrze sprawdza się profil na FB, co w przypadku Giżycka nie zadziałało aż tak efektywnie. W Ełku wyświetlamy też naszą reklamę w kinie, przed seansami. 

Dariusz Gardyjas stara się działać niestandardowo, wyjść poza schematy. –  Paradoksalnie, przychodzi mi to łatwiej dlatego, że nie miałem wcześniej doświadczenia w gastronomii – uważa. –  Nie mam więc z góry nastawienia, że coś jest niemożliwe, że się nie da. Staramy się, aby było o nas głośno, angażujemy się społecznie. Organizowaliśmy np. zbiórkę dla schroniska dla zwierząt, akcje dla domu dziecka. W Giżycku prowadzimy warsztaty dla przedszkolaków z przygotowywania sushi. Nie można tylko stać i czekać na klienta, trzeba zachęcić go do siebie. 

Kolejne otwarcia w planach

Dariusz Gardyjas nie ukrywa, że największym wyzwaniem było zbudowanie zespołu pracowników. – Niełatwo jest dzisiaj znaleźć dobrych pracowników, jest duża rotacja personelu – podkreśla franczyzobiorca Sushi Bistro. – Mamy bardzo trudny rynek pracy. Ale ja trafiłem szóstkę w totka. W Giżycku prawie wszyscy, poza dwoma osobami, pracują ze mną od początku. To właśnie dzięki zespołowi udało mi się odnieść sukces. 
Na ostatnich Targach Franczyza w konkursie Top Franczyzobiorca Dariusz Gardyjas zdobył nagrodę w kategorii „najszybszy wzrost sieci”. I nie była to nagroda na wyrost, bo franczyzobiorca Sushi Bistro ma w planach kolejne otwarcie, i to w tym roku.

 

WIZYTÓWKA SUSHI BISTRO

Sieć restauracji sushi. 

  • minimalna kwota inwestycji: 30 tys. zł plus koszty remontu
  • jednorazowa opłata wstępna: od 20 tys. zł
  • restauracja własna: 1
  • restauracje franczyzowe: 12

Dariusz Gardyjas, franczyzobiorca Sushi Bistro / "Staram się działać niestandardowo, wyjść poza schematy. Paradoksalnie, przychodzi mi to łatwiej dlatego, że nie miałem wcześniej doświadczenia w gastronomii. Nie mam więc z góry nastawienia, że coś jest niemożliwe, że się nie da".