McDonald’s posiada na całym świecie ok. 31 tys. restauracji, zaś Burger King ok. 12 tys.
Wtorek
02.09.2014
Burger King wynosi się z USA, bo chce. McDonald’s zamyka restauracje w Rosji, bo musi.
 

W drugiej połowie sierpnia rosyjskie służby sanitarne nakazały zamknięcie czterech restauracji McDonald’s w Moskwie. To efekt przeprowadzonych tam kontroli i rzekomych uchybień jakich dopuszczono się w audytowanych fast foodach. Jednym z zamkniętych lokali jest punkt znajdujący się na Placu Puszkina, który działał tam nieprzerwanie od 1990 roku. Władze sieci zapowiedziały szybkie usunięcie niedopatrzeń i ponowne otwarcie restauracji. Centrala w żadnej swojej wypowiedzi nie sugeruje, że wydane decyzje mają charakter polityczny. Tak samo było w przypadku zamknięcia barów McDonald’s na zajętym przez Rosjan Krymie. Nie trzeba było głośno mówić, że wycofanie się koncernu z tej części Europy wynikała z niechęci Rosjan wobec amerykańskiej sieci. Nasi wschodni sąsiedzi nie mogą jednak, a przynajmniej nie powinny, mścić się na McDonald’s za międzynarodowe sankcje nałożone na Rosję. Amerykańska firma zatrudnia tam w końcu 35 tys. osób.

Rynek nie znosi próżni. Burger King zapowiedział swoją ekspansję na Krym. Do niedawna sieć mogła być postrzegana, podobnie jak McDonald’s, jako symbol amerykańskiego konsumpcjonizmu. Tylko że zgodnie z zeszłotygodniową zapowiedzią Burger King będzie teraz… kanadyjską siecią. To efekt fuzji z posiadającą siedzibę w Ontario siecią Tim Hortons. Wartość fuzji ocenia się na 11 miliardów dolarów. Łączne obroty obu firm to 23 miliardy dolarów. Do dwóch sieci, które nadal będą działać oddzielnie, należeć będzie teraz ok. 18 tys. lokali w 100 krajach. Fuzja dała Burger Kingowi możliwość wyprowadzki centrali z USA, gdzie poziom podatków pobieranych od korporacji jest tu najwyższy na świecie.

(dw)


Daniel Wilk
dziennikarz