W małych i dużych miastach / Krówka i Połówka otwiera lokale w różnej wielkości miastach. Bistra z tym szyldem można znaleźć i w Warszawie, i np. w 20-tysięcznym Zambrowie.
Piątek
22.02.2019
Krówka i Połówka w rok otworzyła 10 lokali franczyzowych. W czym tkwi sekret popularności konceptu?
 

Bistro Krówka i Połówka to połączenie pubu z szerokim wyborem alkoholi oraz burgerowni. Koncept wymyśliła trójka przyjaciół ze Starachowic. Pierwszy lokal otworzyli w grudniu 2016 roku. Dokładnie rok temu ruszyło natomiast pierwsze bistro franczyzowe. A dziś?
– Mamy już w sumie 11 działających placówek oraz kolejne siedem w trakcie przygotowań – mówi Maciej Kenig, współwłaściciel Krówki i Połówki. – Wkrótce ruszą lokale m.in. w Siedlcach, Kielcach, Puławach, Nowej Słupi.
Koncept otwiera lokale w różnej wielkości miastach. Bistra z tym szyldem można znaleźć i w Warszawie, i np. w 20-tysięcznym Zambrowie.
– Z naszych obserwacji wynika, że małe i średnie miasta, liczące ok. 100 tys. mieszkańców, są dla naszej marki strzałem w dziesiątkę – przekonuje Maciej Kenig. – Konkurencja jest mniejsza lub żadna, a klienci bardzo dobrze przyjmują naszą ofertę.

Krówkę i Połówkę można otworzyć zarówno w lokalizacji przyulicznej, jak i w galerii handlowej. Lokal powinien mieć wielkość minimum 75 m2. Dobrze, jeśli byłby już przystosowany do potrzeb gastronomii, bo to obniża koszty inwestycji i skraca czas przygotowań do otwarcia. Franczyzodawca zapewnia, że w takiej sytuacji wydatki na bistro mogą się zamknąć nawet w kwocie 30-35 tys. zł. Jednorazowa opłata za przystąpienie do sieci wynosi 8 tys. zł netto.
– Licencjobiorcy mogą liczyć na nasze wsparcie od samego początku – podkreśla Maciej Kenig. – Pomagamy przygotować projekt technologiczny lokalu, dajemy know-how produkcji i gospodarowania magazynem, zapewniamy szkolenia dla pracowników kuchni i obsługi barowej. Udostępniamy listę dostawców sprzętu i produktów, u których mamy wynegocjowane bardzo atrakcyjne rabaty.

Kulinarną specjalnością bistra Krówka i Połówka są burgery. Jak podkreślają właściciele konceptu – robione ze świeżego mięsa, bez używania jakichkolwiek mrożonych produktów. Poza tym jest duży wybór alkoholi, zarówno wysokoprocentowych, jak i piwa.
– Franczyzobiorcy zaopatrują się w nie lokalnie, ale zgodnie z naszymi zaleceniami. Czyli powinni mieć w ofercie określoną liczbę rodzajów whisky, wódek itd. – wyjaśnia współwłaściciel marki Krówka i Połówka. – Mile widziane są też wyroby lokalne, popularne na danym terenie, jak np. podpiwki czy kwas chlebowy.

Miesięcznie licencjobiorcy płacą opłatę franczyzową w wysokości 5 proc. od obrotu (ale nie mniej niż 1 tys. zł). Franczyzodawca zapewnia, że bistra są rentowne już od pierwszego miesiąca działalności.
– Klienci pojawiają się już od pierwszych dni po otwarciu. Na początku lokale wydają po ok. 100 burgerów dziennie, później średnio po 4 tys. miesięcznie – mówi Maciej Kenig. – Na starcie wspieramy franczyzobiorców kampanią marketingową na Facebooku, za którą my płacimy. Później także przeprowadzamy akcje promocyjne, zapewniamy materiały reklamowe, w postaci druku ulotek czy banerów.

Według zapewnień licencjodawcy, jak dotąd na zwrot z inwestycji w lokal franczyzowy trzeba było czekać maksimum sześć miesięcy.


Coś na ząb / Kulinarną specjalnością bistra Krówka i Połówka są burgery. Jak podkreślają właściciele konceptu – robione ze świeżego mięsa, bez używania jakichkolwiek mrożonych produktów.