Otwieramy catering dietetyczny

Debiut we franczyzie / Fit & Food niedawno rozpoczął rozwój poprzez franczyzę. Ma na razie jedną franczyzobiorczynię, w Rybniku. Docelowo chce mieć przynajmniej 15 oddziałów w całym kraju.
Piątek
07.05.2021
Catering dietetyczny okazał się odporny na koronawirusa. Jak otworzyć i z sukcesem prowadzić taki biznes?
 

Catering dietetyczny to chyba najszybciej rozwijający się obecnie segment gastronomii. Jego potencjał ostatnio dostrzegła Żabka, decydując się na przejęcie ogólnopolskiej sieci cateringu dietetycznego Maczfit. Maczfit powstał w 2015 roku, a dziś rozwozi około 50 tys. posiłków dziennie, mając mniej więcej 10 tys. abonamentów, w ponad 1,5 tys. miejscowości. 

Firm zarabiających na dietach pudełkowych jest dziś w Polsce mnóstwo. Aby z sukcesem powalczyć z konkurencją, można skorzystać z franczyzowej licencji 
na biznes.

Aneta Jaremkowska z gastronomią po raz pierwszy zetknęła się na studiach. – Studiowałam prawo w Opolu i dorabiałam, pracując w kawiarni – wspomina Aneta Jaremkowska. – Miałam tam szefową, która była surowa, ale bardzo mi się podobał jej sposób pracy. Tak bardzo, że postanowiłam w przyszłości otworzyć własną restaurację. 

Po studiach pracowała w różnych branżach: była wedding plannerką, zarządzała sieciami handlowymi. W końcu jednak wróciła do gastronomii. – Zawsze też byłam osobą aktywną sportowo – opowiada Aneta Jaremkowska. – Właśnie dlatego zainteresowałam się cateringiem dietetycznym. Tak powstała marka Fit & Food, którą nasza rozmówczyni prowadzi wspólnie z mężem Rafałem i wspólnikiem Markiem Kuczką.  

Oferta Fit & Food Catering obejmuje kilka rodzajów diet, opracowanych we współpracy z dietetykami: standardową, bezglutenową, wegetariańską, sportową oraz leczniczą – dla osób z różnymi schorzeniami, diabetyków, alergików, ludzi z nietolerancjami pokarmowymi. – Te ostatnie diety są opracowywane indywidualnie, dla każdego klienta, po konsultacji z dietetykiem klinicznym – podkreśla Aneta Jaremkowska. – Dodatkowo, wybierając którąkolwiek dietę, klient może np. zastrzec, że prosi o wykluczenie niektórych produktów, np. papryki czy selera. To właśnie jest nasza przewaga i tym wygrywamy z konkurencją – indywidualnym podejściem. Jako pierwsi w Opolu wprowadziliśmy do oferty pierogi bezglutenowe. Dziś w ogóle nie używamy w naszej kuchni mąki pszennej. 

Klienci codziennie otrzymują zestaw pięciu posiłków, o wybranej przez siebie kaloryczności. Są też zestawy lunchowe, zawierające trzy posiłki. Oprócz cateringu pod szyldem Fit & Food działa także stacjonarne bistro. – Gdy szukaliśmy miejsca na nasz biznes, okazało się, że ciężko znaleźć samą kuchnię. Zwykle połączona była z lokalem gastronomicznym – mówi Aneta Jaremkowska. – Dlatego zdecydowaliśmy, że poprowadzimy również bistro. Ten pomysł doskonale się sprawdził. Klienci np. od poniedziałku do piątku zamawiali catering, a w sobotę przychodzili na obiad do bistro. Działało to też w drugą stronę – goście bistro decydowali się na wykupienie cateringu. Lokal stacjonarny zapewnia osobisty kontakt z klientem. Dzięki temu mamy szansę porozmawiać, poznać się. Z niektórymi osobami nawiązałam bardzo bliskie relacje, znam imiona ich dzieci, psów. 
Z powodu lockdownu gastronomii bistro musiało się zamknąć, ale cały czas prowadzi sprzedaż na dowóz i na wynos. 

Niestandardowy marketing

Gdy Fit & Food Catering zaczynał działać, na przełomie 2016 i 2017 roku, w Opolu funkcjonowały cztery firmy w tej branży. Teraz jest ich 18. Ale pomimo mniejszej wówczas konkurencji i tak trzeba było na początku zawalczyć o klientów. – Najpierw zrzeszyłam znajomych. A później zaczęłam „obchód” miejsc, w których byli moi docelowi klienci: siłowni, salonów kosmetycznych, fryzjerskich, butików odzieżowych – opowiada Aneta Jaremkowska. – Zorganizowałam uroczystą kolację, na którą zaprosiłam właścicieli tych wszystkich firm. Dzięki temu udało się stworzyć pewną społeczność. Od tamtej pory współpracujemy ze sobą. 
Niestandardowych pomysłów na marketing właścicielka Fit & Food ma więcej. Dwa lata temu zorganizowała akcję metamorfoz. Zgłosiło się 96 osób, z których na castingu wybrane zostały trzy. Przez trzy miesiące finaliści przeszli metamorfozę, korzystając m.in. z darmowego cateringu, siłowni, trenerów personalnych, zabiegów medycyny estetycznej. – W każdą z tych osób zainwestowaliśmy w sumie 29 tys. zł – mówi Aneta Jaremkowska. – Ale też każda z nich przeszła metamorfozę zarówno ciała, jak i duszy. Schudli mniej więcej po 20 kg, nabrali pewności siebie. Powstał reportaż z całej akcji, bohaterowie naszych metamorfoz stali się wręcz lokalnymi celebrytami. Pokazaliśmy, że każdy może się zmienić. 

Fit & Food dowozi dziś catering na terenie całego Opola oraz w promieniu 30-40 km od miasta. Ma obecnie ok. 50 stałych klientów na standardowych dietach, plus diety indywidualne. Z oferty korzystają osoby w wieku od 25 do 60 lat. W większości to ludzie odchudzający się, ale są też single, którym nie opłaca się gotować dla jednej osoby, sportowcy, którzy potrzebują posiłków o konkretnej gramaturze i kaloryczności. 
Koncept niedawno rozpoczął rozwój poprzez franczyzę. Ma na razie jedną franczyzobiorczynię, w Rybniku. Docelowo chce mieć przynajmniej 15 oddziałów w całym kraju. – Nie muszą znajdować się wyłącznie w miastach wojewódzkich – zastrzega Aneta Jaremkowska. – Wszystko zależy od lokalnego rynku. 
Franczyzobiorca obsługuje konkretny, wpisany do umowy franczyzowej region. Kandydaci nie muszą mieć doświadczenia w gastronomii. Licencjobiorczyni z Rybnika prowadziła wcześniej biuro księgowe. – Ale jesteśmy też otwarci na współpracę z przedsiębiorcami, którzy np. prowadzą własne lokale gastronomiczne i chcą poszerzyć działalność o catering dietetyczny – mówi właścicielka Fit & Food. – W dobie pandemii to może być bardzo dobre rozwiązanie. 

Można uruchomić tylko działalność cateringową, albo połączyć ją z prowadzeniem bistro (tak zrobiła franczyzobiorczyni z Rybnika). W każdym z tych przypadków trzeba znaleźć inną lokalizację. Samą kuchnię można właściwie otworzyć wszędzie – ważne, żeby pracownikom było tam łatwo dojechać. Bistro wymaga już miejsca łatwo dostępnego dla klientów, może być na osiedlu, przy szkołach lub uczelniach, nawet w galerii handlowej. Lokal na bistro powinien mieć 50-60 m2 powierzchni. Z kolei na kuchnię potrzeba kolejnych 30-40 m2. Należy przewidzieć też miejsce na magazyn. Franczyzobiorca sam powinien poszukać odpowiedniej lokalizacji – ale franczyzodawca musi ją zaakceptować. 

Lokal w zgodzie z przepisami

Najlepiej znaleźć lokal po funkcjonującej wcześniej gastronomii. To po pierwsze skraca czas, potrzebny na adaptację, a po drugie obniża koszt inwestycji. – Największym wydatkiem jest zawsze wykonanie wentylacji. Jeśli znajdziemy lokal z wentylacją, sporo zaoszczędzimy na starcie – podkreśla Aneta Jaremkowska. 
Pomieszczenia, w których przygotowuje się posiłki, muszą spełniać wymogi ustawy o warunkach zdrowotnych żywności i żywienia oraz rozporządzenia ministra zdrowia w sprawie warunków sanitarnych oraz zasad przestrzegania higieny przy produkcji żywności. Do uruchomienia firmy cateringowej niezbędna będzie zgoda sanepidu. Aby ją uzyskać, należy złożyć w powiatowej stacji sanitarno-epidemiologicznej wniosek o wpis do rejestru zakładów produkujących lub wprowadzających do obrotu żywność i złożyć projekt technologiczny lokalu, uwzględniający elementy jego wyposażenia. Sprzęty używane do przetwarzania żywności powinny być wykonane ze stali nierdzewnej, muszą również posiadać odpowiednie atesty. Istotna jest zwłaszcza lokalizacja zlewów, lodówek, stołów roboczych oraz szafek na środki czystości. Przygotowanie projektu technologicznego najlepiej zlecić fachowcowi. – Franczyzobiorca może projekt przygotować na własną rękę, ale my też możemy wysłać na miejsce projektanta, z którym współpracujemy – dodaje Aneta Jaremkowska.    

Franczyzodawczyni zapewnia, że licencjobiorcy mogą liczyć na wsparcie od pierwszych dni. – Jedziemy na miejsce, oglądamy pomieszczenia, podpowiadamy, jakich przeróbek wymagają – wylicza Aneta Jaremkowska. – W Rybniku adaptowaliśmy do naszych potrzeb lokal po starym browarze. 
Sercem kuchni jest piec konwekcyjno-parowy. Franczyzodawca zaleca, aby kupić sprzęt konkretnej marki. To jest też najpoważniejszy wydatek, rzędu 36 tys. zł. 

Z ważniejszych sprzętów w kuchni przyda się jeszcze kuchenka gazowa lub elektryczna, lodówki, szafa-chłodnia, zgrzewarka do pakowania posiłków, waga. Franczyzodawca szacuje, że na przygotowanie kuchni na potrzeby cateringu trzeba przeznaczyć do 85 tys. zł (w przypadku lokalu już przystosowanego do potrzeb gastronomii). Jeżeli chcemy uruchomić także bistro, kwota inwestycji rośnie o 30-40 tys. zł. 
Równolegle z przygotowywaniem lokalu trzeba prowadzić rekrutację personelu. Najważniejszą osobą jest szef kuchni oraz jego pomocnicy. Powinno ich być minimum trzech. Franczyzodawca pomaga w rekrutacji oraz organizuje szkolenia. Pracownicy kuchni szkolą się około tygodnia, najpierw w centrali w Opolu, a później w gotowej już kuchni w oddziale franczyzowym. – Kucharzy należy nauczyć nie tyle gotowania, co ważenia produktów, aby przestrzegali gramatury – podkreśla Aneta Jaremkowska. – Placówki franczyzowe otrzymają od nas gotowe receptury posiłków, na pół roku w przód. Ważne, aby wszyscy pracownicy kuchni w razie potrzeby mogli się nawzajem zastąpić w obowiązkach. 

Franczyzobiorca powinien też współpracować z dietetykiem, który będzie opracowywał w razie potrzeby diety indywidualne, na potrzeby konkretnego klienta. – W Opolu współpracuje z nami dwóch dietetyków: kliniczny oraz sportowy, ponieważ wśród klientów mamy wielu sportowców – dodaje franczyzodawczyni. 
W przypadku gdy otwieramy także bistro, konieczne jest również zatrudnienie kelnerki. 
Kuchnia gotuje posiłki w systemie „dziś na jutro”. – Codziennie robimy świeże zakupy, w takich ilościach, na jakie mamy zamówienia na kolejny dzień – mówi Aneta Jaremkowska. – Nie mrozimy świeżych produktów, nie magazynujemy mięs czy warzyw. 

Fit & Food w Opolu współpracuje z lokalnymi rzeźnikami, rolnikami. Tak powinni robić też franczyzobiorcy na swoim terenie. Licencjodawca będzie chciał jednak sprawdzić jakość produktów, których będą używać. 
Schłodzone, odważone i zapakowane zamówienia wyjeżdżają z kuchni codziennie ok. godziny 3.30. 
– Klienci wyznaczają przedziały godzinowe, w których chcą otrzymać posiłki – wyjaśnia właścicielka Fit & Food. – Niektórzy wolą, aby zostawić im paczkę przed drzwiami. Ale są i tacy, którzy chcą, aby kurier zadzwonił do drzwi i przekazał im ją osobiście, o konkretnej godzinie. Dlatego ważne jest zatrudnienie odpowiedzialnego kierowcy. 

Covidoodporny biznes

Szkolenie przechodzą też franczyzobiorcy. Uczą się przede wszystkim, jak pozyskiwać klientów, jak dbać o relacje z nimi. Na początku wspólnie z franczyzodawcą przygotowują strategię działania na pierwsze trzy miesiące. – Jeszcze przed otwarciem zakładamy dla oddziału profile w social mediach i zaczynamy publikować pierwsze informacje, relacje z budowy – opowiada Aneta Jaremkowska. – Pojawiamy się w lokalnych mediach, kolportujemy ulotki. Chodzi o to, aby w dniu otwarcia mieć już pewną bazę klientów, mieć dla kogo gotować. Oddział w Rybniku na starcie miał 15 klientów, po trzech miesiącach działalności podwoił tę liczbę. 

Bardzo ważny jest marketing szeptany. Ale dobrym sposobem na promocję może być np. namówienie do współpracy znanego sportowca, którego przez miesiąc oddział może sponsorować, a który zostanie na ten czas twarzą naszego biznesu. Franczyzodawca zamierza też lokalnie powtarzać akcję metamorfoz dla klientów, która sprawdziła się w Opolu. 

Właściciel Fit & Food szacuje, że pierwsze zyski w tym biznesie pojawiają się mniej więcej po pół roku. Oczywiście, da się zauważyć pewną sezonowość. Bardzo dobry okres to wiosna, słabsze jest lato, gdy ludzie wyjeżdżają na urlopy. W październiku znów zaczyna się wysoki sezon, który trwa do świąt. Liczba zamówień zaczyna ponownie rosnąć po sylwestrze, jako efekt noworocznych postanowień. – Co ważne, catering dietetyczny okazał się covidoodporny – podkreśla Aneta Jaremkowska. – Już rok temu, gdy zaczął się pierwszy lockdown, zauważyliśmy skok liczby klientów. Przedłużające się zamknięcie, przejście na pracę zdalną spowodowało, że wiele osób przytyło i teraz chcą się tych zbędnych kilogramów pozbyć. Mówi się nawet o epidemii otyłości. Dla naszego biznesu to dobra wróżba. 

Artykuł pochodzi z archiwalnego numeru miesięcznika "Własny Biznes FRANCHISING".


(od lewej) Rafał Jaremkowski, Aneta Jaremkowska, Marek Kuczka, franczyzodawcy Fit & Food Catering / "Przedłużające się zamknięcie, przejście na pracę zdalną spowodowało, że wiele osób przytyło i teraz chce się pozbyć zbędnych kilogramów. Mówi się nawet o epidemii otyłości. Dla naszego biznesu to dobra wróżba".