Jacek Cabaj, franczyzobiorca Telepizzy
Wtorek
15.12.2009
Jacek Cabaj zamienił służbowy samochód i dyrektorski gabinet na pizzerię Telepizzy na warszawskich Bielanach.
 

– Po piętnastu latach pracy w korporacji nadszedł moment, kiedy chciałem spróbować czegoś nowego – mówi otwarcie Cabaj. - Czymś nowym miała być własna działalność gospodarcza.
Wówczas był dyrektorem handlowym Telepizzy, więc znał biznes, w który zdecydował się zainwestować od podszewki. Jacek Cabaj przejął od Telepizzy pizzerię na warszawskich Bielanach.

Przez pierwsze miesiące bardzo dużo pracował, starał się wszystkiego osobiście dopilnować.
– Później zdałem sobie sprawę, że trzeba zatrudnić dodatkowych pracowników, przekazać im część kompetencji – mówi Jacek Cabaj.

Nadal jednak przedsiębiorca często sam staje za kasą, kwituje odbiór towaru, a czasem wrzuca pizzę do pieca. Zdarzyło się nawet, że Cabaj osobiście dowoził klientom posiłki do domu. – Dla mnie to normalna rzecz – mówi przedsiębiorca. – Myślę, że gdybym miał sklep z butami, to chodziłbym wśród klientów i osobiście ich obsługiwał. Wiedza, którą się pozyskuje podczas kontaktów z klientami, jest niezwykła. Nawet kiedy odbieram zamówienie, to mam szansę dowiedzieć się, jakie są oczekiwania klienta, co mu się podoba, co nie, co można by zmienić.

Grunt to lokalizacja

Jacek Cabaj podkreśla, że w branży gastronomicznej powodzenie lokalu zależy w dużej mierze od jego lokalizacji. Przyznaje jednak, że nie ma jednej recepty na perfekcyjne usytuowanie restauracji.

– Otwarcie lokalu w centrum nie zawsze zapewni wysokie obroty – mówi przedsiębiorca. – Może się okazać, że konkurencja w tym obszarze miasta jest zbyt duża.
Niejedna restauracja na obrzeżach radzi sobie lepiej niż te w centrum. Tym bardziej że dzielnice takie, jak Bielany czy Ursynów w Warszawie to noclegownie metropolii.

– Ich mieszkańcy wracają do domu po całym dniu pracy i często nie mają siły ani ochoty samemu gotować posiłku – zauważa Cabaj. – Wtedy dzwonią do nas i zamawiają pizzę. Otwierając restaurację w tego rodzaju okolicy, należy jednak pomyśleć o lokalizacji w pobliżu dużej ulicy. Jeśli lokal będzie ze wszystkich stron obudowany blokami mieszkalnymi, to niewielu klientów dowie się o jego istnieniu. Warto też pomyśleć o wyposażeniu go w duże witryny, które umożliwią zamieszczenie reklam i wyeksponowanie aktualnych promocji czy menu.

Biznesplan wykonany

Gross obowiązków Jacka Cabaja związanych jest z papierkową stroną prowadzenia firmy, która, jego zdaniem, w polskich realiach jest rozrośnięta do niewyobrażalnych rozmiarów. Jak przyznaje, 80 proc. czasu zajmują mu sprawy biurowe niezwiązane z merytoryczną częścią jego działalności gospodarczej. Na pytanie, czy spełniły się jego oczekiwania związane z przejściem na swoje, Jacek Cabaj odpowiada, że wszystko poszło zgodnie z biznesplanem.

Cabaj przekonuje, że zmiana statusu placówki z własnościowej na partnerską bądź franczyzową jest korzystna. Kierownik zatrudniany przez centralę sieci dostaje regularne wynagrodzenie i mniej zależy mu na ciągłym podnoszeniu standardów pizzerii czy na zwiększaniu sprzedaży niż właścicielowi, którego wynagrodzenie bezpośrednio zależy od sprawności zarządzania lokalem.
– Mentalność właściciela jest zupełnie inna niż najemnika – podsumowuje franczyzobiorca. – Tu chodzi o moje pieniądze. Jeśli zepsuje się jakaś maszyna, to na własną rękę muszę zadbać o jej naprawę.

Plany na przyszłość

Jacek Cabaj przyznaje, że dla prowadzenia własnego biznesu najgorsze są sprzeczne komunikaty, jakie dochodzą z rynku.
– Z jednej strony wszyscy powtarzają, że jest kryzys – mówi Cabaj. – To dlaczego od początku roku giełda notuje bardzo silne wzrosty, a ekonomiści i politycy wciąż mówią o tym, jakie to Polska ma wspaniałe wyniki na tle innych krajów. No więc jest ten kryzys czy go nie ma?

Restaurator jest stanowczo przeciwny podwyższeniu stawki VAT na usługi gastronomiczne, jakie w ostatnich miesiącach rozważał rząd. Według Cabaja takie kroki powinno się podejmować w czasach stabilnej koniunktury, bo wtedy wysoki popyt zmniejszyłby bolesne skutki podwyżek. Przedsiębiorca spodziewa się jednak rychłej poprawy koniunktury i snuje plany otwarcia kolejnych placówek. Przyznaje, że do przejścia z etatu na własny biznes trzeba mieć predyspozycje i odpowiedni charakter.

– Prowadzenie własnej działalności gospodarczej jest bardzo ciekawym doświadczeniem życiowym, bez względu na branżę – mówi Cabaj. – Pracując w firmie, możemy liczyć na pomoc współpracowników przy realizacji różnych zadań. Będąc na swoim, większość spraw musimy załatwiać samemu.

Grzegorz Morawski


Agnieszka Turska